Gdy w maju 2011 zakończył się przepełniony wieloma zawirowaniami, męczący sezon, kibice Tottenhamu mogli odetchnąć z ulgą. A to dlatego, że pomimo zupełnego braku napastników udało się rzutem na taśmę wyprzedzić Liverpool i zająć miejsce dające awans do Ligi Europejskiej. Nieco osuszyło to łzy po nieudanych staraniach drużyny Harry’ego Redknappa do powtórzenia wyczynu z sezonu 2009/2010 i awansu do Ligi Mistrzów.
Zupełnie bez formy był Jermain Defoe, który strzelił ledwo kilka bramek, na dodatek większość z dystansu. Nie przypominał w ogóle tego Defoe, który 22.11.2009 pogrążył Wigan swoimi 5 trafieniami. Akurat jego jeszcze trochę usprawiedliwia kontuzja, która przytrafiła mu się na początku sezonu i zupełnie wyłączyła z gry na kilka tygodni. Nie wszedł dobrze w sezon i ciężko było mu potem wrócić do starych nawyków. Ale co usprawiedliwia napastnika, który strzela dwa gole grając prawie wszystkie mecze? Mowa oczywiście o ulubieńcu Harry’ego Redknappa – Peterze Crouchu. Najbardziej anemiczny, powolny oraz najbardziej irytujący napastnik Tottenhamu, który każde pudło kwituje jeszcze bardziej irytującym uśmiechem na twarzy rzeczywiście bardzo się stara. Biega w każdym meczu dużo kilometrów, stara się zgrywać głową do ustawionych dobrze kolegów (przykładem jest dużo bramek zdobytych w ten sposób przez Rafaela van der Vaarta), walczy, skacze, ale niestety, nie oszukujmy się, jest zbyt słabym NAPASTNIKIEM. A przy braku dobrych napastników Tottenham miał niemały problem ze zdobywaniem goli. Wystarczy spojrzeć na zeszłoroczne statystyki. Najwięcej goli strzelali… pomocnicy. Najlepszym strzelcem został van der Vaart, ustawiany przez Redknappa na pozycji cofniętego napastnika, najczęściej współpracującego właśnie z Crouchem.
Zaraz po Rafie był Gareth Bale, rewelacyjny gracz jesienią, bardzo przeciętny wiosną. Gra „Kogutów” wyglądała naprawdę fatalnie. Jako kibic musiałem patrzeć na najbrzydszą piłkę graną przez Tottenham w przeciągu kilku sezonów. Jednak taki wariant o dziwo zdał egzamin w Lidze Mistrzów. Całe życie będę pamiętał te piękne rajdy Garetha w meczach z Interem, a nawet i bramki wspominanego Petera Croucha, które dały awans do tych rozgrywek w fazie eliminacyjnej. Ale ile można było grać tym samym schematem? Długa piłka na Croucha, zgranie do van der Vaarta i bramka. Długo to trwać nie mogło, toteż w meczu z Realem Peter szybko dostał czerwoną kartkę za swoje przepychanki powietrzne i Real nie miał problemów z rozstrzelaniem Tottenhamu. Na dodatek w tym dwumeczu fatalnie grał bramkarz Spurs – Heurelho Gomes. O Robbie’m Keanie nie trzeba dużo pisać, ponieważ jest to cień człowieka, który jeszcze kilka lat temu strzelał seryjnie do bramek rywali i był niesamowitym postrachem najlepszych nawet defensyw. Tego zawodnika nie sposób jednak było nie kochać, zrobił dla klubu niesamowite rzeczy. Ale skoro był totalnie bez formy oddano go lekką ręką do LA Galaxy i nikt chyba tego nie żałuje, zwłaszcza że Keano ma już ponad 30 lat. Zaskakujący był jedynie Roman Pawljuczenko, który strzelał kiedy wydawało się to niemożliwe, a pudłował w stuprocentowych sytuacjach. Niemal jak Takesure Chinyama. Jego piękne bramki z Boltonem, czy Birmingham trochę poprawiły słaby wizerunek atakujących Tottenhamu. Jednak i tak można było odetchnąć, kiedy sezon się zakończył. Obiecywano napastnika, solidnych obrońców, oraz kreatywnego pomocnika. Sezon się zaczął, Tottenham jest rozwalony wewnętrznie przez Lukę Modrića, niechcącego grać z Kogutem na piersi, napastników przybyło dwóch. Najlepszy gracz mistrzostw U-17 – Souleymane Coulibaly, niezdolny jeszcze do gry w pierwszym składzie, oraz znany z wcześniejszych występów w Premier League – Emmanuel Adebayor.
Kibice Tottenhamu byli w szoku. Z pewnością są tacy, którzy ten transfer uważają za dobre posunięcie, zwłaszcza że za eks reprezentantem Togo przemawiają statystki. W Premier League rozegrał do tej pory 138 spotkań i strzelił 61 goli. Na dodatek transfer jest nawet korzystny finansowo, ponieważ połowę jego niebotycznej tygodniówki cały czas pokrywają szejkowie z Etihad. Po trzecie, jest to tylko wypożyczenie, więc nawet jak coś pójdzie nie tak, za rok wróci grzać ławę na Eastlands.
Są jednak też złe strony tego transferu. Adebayor jest przecież NIENAWIDZONY przez kibiców zasiadających co tydzień na White Hart Lane. Jako były gracz Arsenalu, który dużo bramek strzelał właśnie Tottenhamowi musiał być wręcz nienawidzony. Zwłaszcza, skoro po meczach zawsze ironicznie wypowiadał się o drużynie wówczas prowadzonej przez Martina Jola. Jego głupie teksty oraz ekspresyjna radość po strzelonej bramce są nie do zapomnienia. Togijczyk stał się wręcz bohaterem przyśpiewki kibicowskiej i gdy pewnego razu schodził z kontuzją, kibice Spurs nie omieszkali tego nie zaśpiewać. His dad washes elephants and his mum is a whore. Tak śpiewali właśnie kibice dziko nienawidzący Adebayora. Teraz będą śpiewać : We used to abuse him, but no anymore.
Sam nie jestem przekonany do tego transferu, bo jest to niewątpliwie cios moralny. Małe sfrajerzenie się. Sięganie po zawodnika, którego co mecz się obrażało nie do końca może wyjść na dobre. Z Kogutem na piersi zagra cwaniaczek, który myślami pewnie jest w dwóch miejscach : na Etihad Stadium, gdzie za nic nie robienie otrzymywał grubą kasę, albo i w Realu, gdzie miał lepszych partnerów do gry, a jego występy nadal były tak samo opłacane. Na dodatek Adebayor to człowiek bardzo specyficzny. Jego chimery poznano i w Arsenalu, i w City. Gdy przychodził do budowanego przez szejków Manchesteru City, domagał się tego transferu dniami i nocami, zapominając jak wiele zrobił dla niego Arsene Wenger. Gdy w końcu Francuz puścił go razem z Kolo Toure na City of Manchester Stadium wydawało się, że City może mieć nie lada pożytek z tego piłkarza. Jednak gdy tylko Adebayor otrzymał kilka przelewów na swoje konto bankowe, odechciało mu się grać, zaczęło się machanie rękami i przechodzenie obok meczów. Na dodatek utkwiło mi w pamięci jego fatalne zachowanie w meczu z Arsenalem, kiedy strzelił gola swojej byłej drużynie. Zwykle w takiej sytuacji zawodnik nie cieszy się z gola, ale nie tym razem :
Swego czasu była to w Anglii głośna sprawa, a Adebayor nawet został ukarany. Potem, gdy do klubu przyszli lepsi zawodnicy, Togijczyk wypożyczony został do Realu, gdzie grał nieźle, ale też marnował niesamowite okazje do strzelenia gola. Oberwało się też Tottenhamowi, Ade w ćwierćfinale strzelił dwa gole i pogrążył drużynę Harry’ego Redknapp’a.
Z pewnością jest to ciekawy zawodnik o bardzo trudnym charakterze. Czy uda się go zmienić na dobre i okiełznać, tego niestety nie da się przewidzieć. Z pewnością dużo czasu zajmie mu zjednoczenie sobie kibiców, ponieważ zbyt dużo narobił w przeszłości, żeby mu tego nie pamiętać. Oby transfer wyszedł klubowi tylko i wyłącznie na dobre, ponieważ problemów w Tottenhamie jest już i tak niestety niemało.
Jacek Walkiewicz
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]