Czwartkowa prasa rzuca nowe światło na mecz w Moskwie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Najciekawszy jest w „PS” wywiad ze Sławomirem Peszką. Fragmenty…
Pana i Podolskiego łączy jedno – po przyjściu do Köln nowego trenera, Stale Solbakkena, ucierpiała wasza pozycja w zespole. Podolski nie jest już kapitanem, a panu najczęściej nie udaje się dokończyć meczów, bo szkoleniowiec ściąga pana przed czasem z boiska.
Łukasz gdy gra słabo, nawet bardzo słabo, to i tak jest najlepszy w Köln. Nie rozumiem, jak można mu było zabrać opaskę. Jest ikoną tego klubu, jak powie, że białe jest czarne, to znaczy, że tak jest. W moim przypadku usłyszałem od trenera, że nie pomagam kolegom w obronie. Jestem zawodnikiem ofensywnym, a nie lewym obrońcą. W czterech meczach obecnego sezonu miałem trzy asysty. Trenerowi to nie wystarczy. Ostatnio po jednej z tych zmian zadzwonił do mnie Andrzej Grajewski, reprezentujący moje interesy. Byłem sam w szatni. Zaniepokojony pytał, czy zszedłem z boiska, bo coś mnie boli. – ”Decyzja trenera” – odpowiedziałem dyplomatycznie. Pan Grajewski wie, jaki jestem. Kazał mi po wyjściu z szatni trzymać język za zębami, żebym przypadkiem nie palnął czegoś głupiego.
Pańska gra podobała się Solbakkenowi w poprzednim sezonie, kiedy jeszcze nie był trenerem Koeln. Co się zmieniło?
W piłce nie ma litości, nikt nie pamięta o przeszłości. Świeży przykład z Polski? Bartek Bosacki. Facet, który pochodzi z Poznania, jest legendą Lecha i załatwiał dla niego sponsorów, a przy rozstaniu z klubem nawet mu nie zorganizowali pożegnalnego meczu. Tak to jest, kiedy w Lechu rządzą ludzie z Wronek.
(…)
A jeżeli pan zajmie miejsce na ławce obok Matuszczyka?
Nie wierzę w to. Jeżeli tak się stanie, to będę mógł zrobić tylko jedno – wykręcę numer do pana Grajewskiego i poproszę o znalezienie nowego klubu.
Czego w „PS” dziś nie rozumiemy – tego, że sprawie Perquisa poświęcono dokładnie tyle samo miejsca, co Wszołkowi (że jest rezerwowym w Polonii).
GAZETA WYBORCZA
Sport jest już na drugiej stronie – w tekście na temat „Gazety Polskiej”.
W związanej z PiS „Gazecie Polskiej” czytam „o zdobywaniu przez warszawskich piłkarzy i kibiców Moskwy”. Wygrany mecz ze Spartakiem odbył się tydzień temu. Jeden z autokarów z kibicami zatrzymali rosyjscy celnicy. „Nasi reporterzy do Rosji nie wjechali, bo jako jedyni wybrali się na mecz busem z kibolami Legii. Pomścili ich piłkarze, którzy na boisku pobili bolszewika. To bohaterowie! Jak Chrobry czy Sobieski!”.
Nie wierzę w to, co czytam. „Bohaterowie jak Chrobry czy Sobieski”? „Pobili bolszewika”? Ale to nie koniec. Wojciech Wencel w felietonie obok pisze: „Myślę, że piłkarski tryumf w Moskwie, będący emanacją polskiego ducha, byłby niemożliwy bez Smoleńska”.
Wkrótce „Gazeta Polska” chce wychodzić codziennie. Chwali się: „Dział sportowy w nowym dzienniku stworzyli ludzie z mediów kibolskich. Codziennie felietony chce dla nas pisać – z aresztu – gniazdowy kibiców Legii Piotr Staruch Staruchowicz”.
Cóż, „Gazetę Polską” chyba też będziemy musieli zaprenumerować, by mieć komplet informacji na temat futbolu. Do tej pory nie zdawaliśmy sobie sprawy, że strzał Macieja Rybusa w Moskwie nie byłby możliwy, gdyby półtora roku wcześniej w Smoleńsku nie rozbił się samolot.
Jest też w „GW” sport bardziej klasyczny. I tekst o reprezentacji Meksyku. Fragment:
Kilka tygodni później luksusowa prostytutka Yamille opowiedziała mediom – z pikantnymi szczegółami – o spotkaniu na zgrupowaniu z obrońcą Carlosem Salcido. Twierdziła, że ma kaca moralnego, bo jest transwestytą, a piłkarz o tym nie wiedział.
Hmm… Chyba jednak większego kaca miał po wszystkim Salcido, a nie Yamille:)
FAKT
„Fakt” robi sprawę z tego, że z polskich bramkarzy tylko Wojciech Szczęsny jest aktualnie zawodnikiem pierwszego składu. No i Boruc, którego w kadrze nie ma. Podejrzewamy, że dałoby się znaleźć większe problemy w tej drużynie, naprawdę.
Poza tym jest wywiad z Wojtkiem Kowalczykiem. Początek…
Słyszał pan, jak przed meczami z Meksykiem i Niemcami Franciszek Smuda izoluje kadrę od dziennikarzy, a zawodnicy sprytnie uciekają przed mediami?
Słynna już ucieczka piłkarzy po treningu, żeby tylko nie porozmawiać z dziennikarzami przypomniała mi, że po Euro 2012 tak samo będzie uciekał z Polski trener Smuda. Tyle tylko, że wtedy za kompromitację podczas turnieju będzie ścigało go 40 mln Polaków.
SPORT
W „Sporcie” przede wszystkim jest rysunek Janusza Kożusznika. Wchodzi facet w stroju piłkarza po drabinie, a obok drabiny policjant. Piłkarz mówi: – To nie włamanie, to jest okienko transferowe!
(zaduma)



