Czerwono-czarne mercato

redakcja

Autor:redakcja

01 września 2011, 10:15 • 8 min czytania

– Mercato Milanu jest już definitywnie zamknięte. Mówiłem to już bardzo dużo razy, ale powtarzam jeszcze raz: Wszystkie informacje łączące jakiekolwiek nazwiska piłkarzy z Milanem są nieprawdziwe. Mamy już skład gotowy. – te słowa Adriano Galliani, druga najważniejsza osoba w Milanie, powiedział we wtorek po południu. Tymczasem nieco ponad 24h później oficjalna strona klubu poinformowała: „Nocerino w Milanie!”. Zapewne powiecie – co w tym dziwnego, kłamstwo w sprawie transferów to żadna nowość. I będziecie mieli rację, ale popularny „فysy” to przypadek recydywy, nieuleczalnego kombinatora i krętacza.
Sposób na odgadnięcie prawdziwych zamiarów Gallianiego jest niezwykle prosty. Wystarczy poczytać jego wypowiedzi i… odwrócić ich sens, o 180 stopni. Na początku mercato uraczył fanów Milanu niemalże utopijną wizją sprowadzenia na San Siro „Mistera X”. „Pan X” miał być topowym graczem, brakującym ogniwem w i tak dosyć sprawnie działającym mechanizmie prowadzonym przez Massimiliano Allegriego. Zawodnik ten w domyśle miał zastąpić Andreę Pirlo, który czerwono-czarny trykot zamienił na biało-czarne barwy Juventusu Turyn. W pewnej chwili, nie wiadomo kiedy dochodziło do kuriozalnych sytuacji – Max Allegri potrafił podawać na konferencjach rozmiar buta czy kolor oczu „Pana X”. Z perspektywy czasu jedna informacja okazała się prawdziwa – gracz ten rzeczywiście doświadczył już gry na włoskich boiskach. Z czasem jednak początkowy hurraoptymizm fanów wygasał, wraz z kolejnymi wypowiedziami Gallianiego, zwanego również Wujkiem Festerem. – Pan X przyjdzie pod koniec sierpnia, ale nie będzie nas kosztował 40, czy 50 milionów. – takie wypowiedzi stopniowo kazały zweryfikować fanom oraz mediom dotychczasowy typy. „Panem X” nie będzie jednak Marek Hamsik, który wyrażał chęć wzmocnienia ekipy mistrzów Włoch? Nie będzie to również Javier Pastore, który chciał zostać w Italii? I w końcu „Rossonerim” nie stanie się Cesc Fabregas, ani Paulo Henrique „Ganso”? Dla niektórych to zapewne tylko ponury żart, ale zaszczytny tytuł owianego legendami, mitycznego wręcz „Mr. X” dzierżył… Alberto Aquilani!

Czerwono-czarne mercato
Reklama

Rozszyfrowanie postaci piłkarza, jakim interesował się Galliani od początku okienka zajęło kibicom oraz mediom całe mercato. Gdyby nie te obietnice, fani byliby bardzo zadowoleni z transferów, ale… ich wyobraźnia została rozbudzona. Każdy gdzieś w myślach wyobrażał już sobie Hamsika dogrywającego piłkę do Ibrahimovicia lub Pastore strzelającego piękne bramki z odległości w Lidze Mistrzów, ku uciesze 80 tys. kibiców na San Siro i milionów przed telewizorami… Jednak wydaje się, że swój cel „فysy” osiągnął. Część ekspertów zwracała uwagę na to, że „Pan X” może być tylko przykrywką dla zupełnie innego transferu, mniej spektakularnego. Uwaga została skutecznie odwrócona, o Aquilanim zaczęło się mówić dopiero na tydzień-dwa przed końcem sierpnia. Już wtedy było wiadomo, że z wielkich planów nici, a Galliani z Allegrim zmienili wersję, twierdząc, że ten piłkarz ma „najlepsze lata gry dopiero przed sobą”. Czy można tak powiedzieć o piłkarzu mającym 27 lat na karku? Pod tym względem Włosi zdecydowanie przypominają Polaków. Na podziw zasługuje jednak niska cena jak na takiego zawodnika – darmowe wypożyczenie i obowiązkowy wykup w przypadku rozegrania 25 spotkań za 6 milionów euro powoduje śmiech na sali. Dla porównania, Mallorca za Jonathana De Guzmana otrzymała wczoraj 1,5 miliona więcej.

Aquilani to piłkarz dobry z zadatkami na bardzo dobrego, jednak jego przygodę w Liverpoolu zastopowała trochę kontuzja. Tuż po tym został wypożyczony do Juve, które co prawda chciało go wykupić, lecz za mniej niż 15 mln euro. W efekcie „Książątko” przygotowywał się do obecnego sezonu w L’poolu i… był według wielu jednym z najlepszych zawodników podczas sparingów. Mimo wszystko ogromna konkurencja w środku pola spowodowała, że Kenny Dalglish niespecjalnie nalegał na jego zatrzymanie. Piłkarzem pozyskanym w ostatnim dniu mercato, tuż po zapewnieniach, że „okienko jest już dla Milanu zamknięte” został Antonio Nocerino. Były zawodnik Palermo jest jedynie uzupełnieniem teoretycznie najsłabszej formacji w Milanie, czyli pomocy. W odróżnieniu od innych zawodników na tej pozycji w „Rossoneri”, czyli rzeźników pokroju Van Bommela, Gattuso czy Ambrosiniego, jest piłkarzem stricte ofensywnym, bardziej przypominającym Kevina Prince’a-Boatenga. Statystycy ligi włoskiej od razu przytoczyli ciekawą informację. Otóż w poprzednim sezonie Nocerino wykonał aż 482 celne podania na połowie rywala w Serie A i w tym zestawieniu wyprzedziło go tylko pięciu piłkarzy. Nie przyrównujmy tego oczywiście do Barcelony, gdzie Xavi czy Iniesta są w stanie wyśrubować taki wynik w kilkanaście kolejek – jak na ligę włoską, to doprawdy świetna statystyka.

Reklama

Konia z rzędem temu, kto przewidział takie transfery. Czy wiedział o nich również sam Galliani, czy pod koniec okienka musiał improwizować? Prawdopodobna jest druga opcja. Wykorzystując swe dobre kontakty z Florentino Perezem, prezydentem Realu Madryt, chciał wypożyczyć Lassa Diarrę. Francuz ku ogólnemu zdziwieniu ofertę postanowił odrzucić. Jest to dla mnie największe rozczarowanie. Lass to świetny piłkarz i oddałbym wiele, by móc ujrzeć go w koszulce Milanu i -kolokwialnie mówiąc – „napaliłem się” na ten transfer, niesamowicie go wyczekiwałem. Ten rok jest jednak potwierdzeniem dotychczasowej linii transferowej klubu. Powoli pozbywamy się niepotrzebnego „szrotu”, który nie mieści się nawet na ławce rezerwowych i obciąża budżet płacowy, ściągając piłkarzy najlepiej z wolnego transferu. Biorąc pod uwagę liczbę graczy, którzy nic nie wnosili do zespołu taka taktyka wydaje się odpowiednia. Z klubu po nieprzedłużeniu kontraktów odeszli Marek Jankulovski, Oguchi Onyewu, Nicolas Legrottaglie oraz Andrea Pirlo (którego do szrotu zaliczyć jednak nie sposób) . Pozbyto się również niewypału transferowego, Greka Sokratisa Papasthopoulosa, który wpierw wrócił do Genoi, by być następnie wypożyczonym do Werderu Brema. Poza tym klasycznie – paru młodzianów poszło na współwłasności, systemu którego opłacalności nigdy nie zrozumiem (Rodney Strasser w Lecce, Alexander Merkel w Genoi), oraz wypożyczono paru piłkarzy. Co kierowało Adriano Gallianim, gdy zdecydował się wypożyczyć Massimo Oddo do Lecce i płacić mu całą pensję? Jest on niepotrzebny w Milanie, jednak dalsze płacenie mu jego wysokiej gaży zupełnie mija się z celem. Dużo lepiej by było, gdyby przebywał dalej w Mediolanie, stanowiąc zabezpieczenie na wypadek kontuzji czołowych piłkarzy. Na sezon do Espanyolu powrócił hiszpański mistrz Europy do lat 21, Didac Vila, a w Chievo Veronie szansę gry powinien dostać Alberto Paloschi, podobnie jak i Nnamdi Oduamadi oraz Simone Verdi w drugoligowym Torino.

W ich miejsce sprowadzono Taye Taiwo oraz Philippe Mexesa… za darmo. To wielki sukces „فysego”. Nie zapłacić ani euro za piłkarzy takiego pokroju to duża sztuka, a Gallianiemu udała się ona. Dorzućmy do tego wspomniane transfery Aquilaniego i Nocerino oraz sprowadzenie „Faraona”, czyli Stephana El Shaarawy’ego na zasadzie wypożyczenia i mamy obraz świetnego mercato. Jedynym minusem jest to, że fani po prostu oczekiwali na więcej. Jeden Hamsik czy Pastore z pewnością przebiliby nazwiska Aquilaniego i Nocerino, reprezentantów Włoch. Adriano Galliani nie zdecydował się na iście hollywoodzką końcówkę letniego mercato, w ostatniej chwili wyciągając asa z rękawa, który miałby uszczęśliwić miliony fanów Milanu rozsianych po całym świecie… Zdolności negocjacyjne „فysego” są ogromne, nie raz potrafił skupować piłkarzy za zaledwie część ich wartości. Rysę, i to sporą na obrazie genialnego negocjatora sprawiają tylko jego nieustanne kłamstwa (a może to zaleta?) i przesadne targowanie się. Parę lat temu lewy obrońca Lyonu, ówcześnie grający w Porto, Aly Cissokho był o krok od podpisania kontraktu z Milanem, pozostały tylko medyczne. Galliani do końca chciał zbić cenę o kolejny milion-dwa, i widząc że nic nie ugra stwierdził, że… Francuz ma poważne problemy z uzębieniem i dlatego Milan go nie sprowadzi. W ten sposób na porządnego lewego defensora fani „Diavolo” musieli czekać do tego roku, ale Taye Taiwo już zdążył doznać kontuzji.

Galliani to specjalista od „misji niemożliwych” i wraz z Silvio Berlusconim, właścicielem klubu są raz kochani przez kibiców, a raz przez nich nienawidzeni. Przez wiele lat Milan w ogóle nie działał na rynku transferowym, czym przypłacił słabszymi wynikami w ostatnim okresie. Frustrację wzmagały dodatkowo kłamstwa „Wujka Festera”, np. te gdy negocjował sprzedaż Kaki do Realu Madryt – stanowczo zaprzeczał wszelkim doniesieniom, twierdząc, że „wypoczywa nad morzem”. Dziwnym trafem parę dni później stransferował gwiazdę klubu… Fani Milanu za ten transfer oraz brak innych wzmocnień urządzali pikiety pod San Siro, nawołujące go i Berlusconiego do ustąpienia, byli gotowi wywieźć ich na taczkach. Ci jednak przetrwali i w ostatecznym rozrachunku to posunięcie okazało się jednak bardzo dobre. Drużyna nie ucierpiała na tym tak, jak się miało wydawać. 65 milionów klub z pewnością nie zarobiłby na nim chociażby pół roku później, a pieniądze w dużej mierze poszły na spłacenie długów. Jednak czy od razu nie można było przyznać: „negocjujemy jego sprzedaż, mam nadzieję, że to zrozumiecie?”. To jednak nie w stylu Gallianiego, który stał się idolem rok temu. Gdy kolejne mercato wydawało się stracone, wpierw wyciągnięto z rękawa Kevina Prince-Boatenga, który został najlepszym pomocnikiem Serie A w minionym sezonie, później doprawiono euforię transferami Zlatana Ibrahimovicia oraz Robinho, którzy w debiutanckim sezonie zdobywali po 14 bramek. To, jak tegoroczne mercato zostanie ocenione, będzie zależało tylko i wyłącznie od wyników – jeśli uda się obronić mistrzostwo Włoch i zajść dalej w Lidze Mistrzów, niż poza 1/8 finału, fani nie będą mieli pretensji za brak „Pana X”. Jeśli jednak noga powinie się „Rossonerim”, to jednym z głównych winowajców obarczony będzie Galliani – taki urok bycia odpowiedzialnym za transfery….

فUKASZ GODLEWSKI
(Milan.sportube.pl)

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama