Paweł Janas odszedł z Bełchatowa, czyli dziwnie szybkie rozstanie

redakcja

Autor:redakcja

31 sierpnia 2011, 16:03 • 2 min czytania

Paweł Janas nie pracuje już w Bełchatowie. Po niewypale z Polonią Warszawa, teraz zaliczył niewypał z GKS-em, co nie zmienia faktu, że za chwilę znowu będzie przymierzany do pracy w kolejnych klubach, jeśli nie jako trener, to jako dyrektor sportowy. Trzeba przyznać, że zawsze coś po sobie zostawia – np. w Kielcach nakazał dorobienie okna w pokoju trenerskim, żeby nie udusić się od papierosowego dymu. Janasa już tam nie ma, a okno zostało i wszyscy je sobie bardzo chwalą. Kiedy ktoś chce sprawdzić, jaka jest pogoda, to wreszcie może to zrobić bez wychodzenia na zewnątrz.
GKS w pierwszych pięciu kolejkach zdobył tylko trzy punkty, ale nawet ten skromny dorobek zakłamywał rzeczywistość – bełchatowianie byli najbardziej zblazowanym, rozlazłym i leniwym zespołem w całej lidze, a oglądanie ich meczów było nudniejsze niż śledzenie debaty sejmowej na temat ustawy o planowaniu rodziny. Gdybyśmy mieli wybrać jeden zespół, który powinien zostać dyscyplinarnie usunięty z ekstraklasy w celu podniesienia atrakcyjności rozgrywek, nawet byśmy się nie zastanawiali – wiadomo, że GKS!

Paweł Janas odszedł z Bełchatowa, czyli dziwnie szybkie rozstanie
Reklama

Z drugiej strony… Hmm, ostatnio zrobiliśmy się litościwi i ciągle szukamy drugiej strony…

No to z drugiej strony trochę to jednak niepoważne, kiedy zatrudnia się w klubie aż tak doświadczonego szkoleniowca, a potem rozstaje z nim po ledwie pięciu meczach. Pewnie dużo lepiej by z tym zespołem nie było, ale skoro ktoś na początku wierzył w Janasa, to powinien wierzyć dalej i dać mu czas. Na razie to popracował z piłkarzami, których w większości nie ściągał, przyzwyczajonymi do gry w inny sposób, dla innego szkoleniowca. Takie „odkręcanie” zespołu na własną modłę zazwyczaj zajmuje trochę czasu – więcej niż miesiąc.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama