Łukasz Piszczek honorowo przyjął karę zawieszenia, dopóki ta kara była dla niego równie uciążliwa jak dla typowego ucznia szkoły podstawowej zakaz przychodzenia na dwie pierwsze lekcje i możliwość spania do 9.30. Kiedy jednak okazało się, że dokument Wydziału Dyscypliny nie jest jakimś tam świstkiem papieru, tylko wyrokiem, który ma swoje wymierne konsekwencje – od razu zaprotestował. Takie jego prawo – oczywiście. Natomiast chora jest sytuacja, kiedy cały związek błaga zawodnika: „Odwołaj się, odwołaj, załatwimy!”. I na największych durniów wychodzą ci, którzy ośmielili się zawiesić zawodnika zamieszanego w korupcję. Za chwilę jeszcze zostaną odwołani ze stanowisk, dostaną na odchodne kopa w dupę i łatkę odszczepieńców.
– To ten idiota, który zdyskwalifikował Piszczka!
– To on? Gardzę nim!
– Tfu!
Istnieje coś takiego jak niezawisłość sądów i dobry obyczaj, by ludzie zajmujący wysokie stanowiska nie dyskutowali z orzeczeniami i nie podważali autorytetu wydających opinie prawne. To dlatego prezydent czy premier nie naciskają na sędziów i nie komentują orzeczeń. Grzegorz Lato nie dość, że komentuje, to jeszcze namawia skazaną osobę na złożenie odwołania, sugerując, że takie odwołanie ma wielką szansę powodzenia. To kompromitacja całego związku i absolutny koniec Wydziału Dyscypliny jako poważnego organu. Jeśli na skutek nacisków ZTP zmieni WD decyzję w sprawie Piszczka – WD będzie mógł się od razu rozwiązać.
Łukasz Piszczek ma wyjątkowo głupich doradców. Gdyby od razu się odwołał, nie byłoby całego tego niesmacznego zamieszania, po prostu zwykła sprawa do ponownego rozpatrzenia (pozytywnego). On jednak ogłosił, że przyjmuje karę z pokorą, a teraz – po tej całej lawinie i po kubłach pomyj wylanych na WD – zmienił zdanie. Znowu okazuje się, że to zawodnik jest bohaterem pozytywnym, na którego polują jakieś ciemne typy. Doszło do całkowitego odwrócenia pojęć – kto jest oskarżony, a kto oskarża. Jędrych staje się wrogiem numer jeden, bohaterem nagonki, symbolem braku kwalifikacji, podczas gdy po prostu potraktował Łukasza Piszczka dokładnie tak, jak wszystkich innych piłkarzy zamieszanych w ustawienie meczu w 2006 roku (pamiętajcie – to był czas, kiedy zamykano jednego po drugim, codziennie, a piłkarze zapewniali: – Liga już jest czysta!). Roman Kołtoń na swoim blogu pisze: „Jędrych w dodatku publicznie podnosi fakt, że kara dla Piszczka jest tak dotkliwa, ponieważ jest reprezentantem Polski”. Nie widzieliśmy, by faktycznie „publicznie podnosił taki fakt”, a już wyroki całkowicie temu przeczą. Oto lista ukaranych za mecz Cracovia – Zagłębie:
Dariusz Jackiewicz – 18 miesięcy dyskwalifikacji
Tomasz Moskała – 6 miesięcy dyskwalifikacji
Marcin Bojarski – 9 miesięcy dyskwalifikacji
Sławomir Olszewski – 9 miesięcy dyskwalifikacji
Piotr Bania – 6 miesięcy dyskwalifikacji
Michał Chałbiński – 9 miesięcy dyskwalifikacji
Łukasz Mierzejewski – 9 miesięcy dyskwalifikacji
Łukasz Piszczek – 6 miesięcy dyskwalifikacji
Tomasz Wacek – 6 miesięcy dyskwalifikacji w zawieszeniu na 3 lata
Nie widzimy, by Piszczek został potraktowany specjalnie surowo ze względu na grę w reprezentacji, wręcz przeciwnie – dostał NAJNIŁ»SZY wyrok, jeśli wyłączymy Tomasza Wacka, który jeszcze przed meczem rozmyślił się i oddał pieniądze (czyli de facto w korupcji nie uczestniczył).
Kara musi być dolegliwa – gdyby system prawny był skonstruowany wokół kar, które wszyscy mają głęboko w dupie, to nie miałby żadnego sensu. Gdyby wyroki za korupcję w piłce miały być tylko w zawieszeniu (czyli „nie wolno ci kupić jeszcze jednego meczu”), mielibyśmy do czynienia z groteską – każdy zawodnik miałby prawo raz w życiu ustawić mecz bez żadnych konsekwencji. W chwili, gdy Łukasz Piszczek zrzucał się na kupno spotkania był tuż przed swoimi 21. urodzinami (nie był 18-latkiem, jak się zwykło powtarzać) i miał świadomość, co robi i dlaczego.
Czym innym jest to, że miał prawo był głupi, miał prawo się czegoś lub kogoś bać, miał prawo działać pod presją innych, co wpływa na postrzeganie zawodnika dzisiaj, a czym innym jest odpowiedzialność za faktycznie popełniony czyn. Oczywiście, Piszczek nie był prowodyrem całego zdarzenia, nie on wymyślił kupno meczu – i właśnie dlatego wyrok dla niego jest aż tak ŁAGODNY. Sorry Łukasz, jesteś inteligentnym, dobrze wychowanym człowiekiem i dobrze wiesz, że wtedy – tamtego dnia – dałeś ciała. Za to musisz odpowiedzieć.
Możemy dziś uznać, że Piszczek nie powinien zostać zawieszony, ale to automatycznie oznacza, że NIKT nie powinien być zawieszony. Możemy się umówić – kończymy temat korupcji. I ok, kończymy, udajemy, że nie ma i nie było. Ale nie róbmy ofiary z jednego chłopaka, tylko dlatego, że nauczył się grać w piłkę lepiej niż Marcin Bojarski czy Łukasz Mierzejewski.
I jeszcze jedno…
Macie jak na dłoni, ile warta jest dla zawodników gra w reprezentacji Polski.
– Drogi piłkarzu, nie będziesz mógł przez pół roku grać w kadrze.
– OK, nie ma problemu, spoko, spoko…
– Na pewno?
– No jasne, co za problem?
– Ale w klubie też nie będziesz mógł grać.
– Ł»e co?! O nie! Nie godzę się!
To dedykujemy wszystkim naiwniakom, którzy wierzą piłkarzowi, gdy ten mówi: „dla mnie zawsze najważniejsza była kadra”. Co za wyświechtany frazes, nie mający nic wspólnego z prawdą.