Niektórzy piłkarze pomimo posiadania niemałych umiejętności, budzą zainteresowanie mediów z innych powodów – przeważnie pozasportowych. Trzy określenia zawarte w tytule, zasadniczo przez całą karierę, przewijają się przez angielskie tabloidy w kontekście bohatera tego artykułu.
Kogo media w Anglii tak bardzo nie lubią ? Czy to jeden z pensjonariuszy „hotelu Jej Królewskiej Mości”- jak potocznie w Wielkiej Brytanii określa się więzienie ? Nie, to po prostu Lee Bowyer – środkowy pomocnik, który ponad 90 razy w meczach Premier League był karany przez sędziów żółtymi kartkami, co czyni go rekordzistą ligi pod tym względem.
Gracz urodzony we wschodnim Londynie – w Canning Town, od zawsze kibicował zespołowi West Ham United. Swoją przygodę z profesjonalną piłką rozpoczął jednak nie na Upton Park, ale w innym klubie ze stolicy – Charltonie. Było to „głośne” wejście w dorosły futbol, zwiastujące problemy w jakie Bowyer popadał w późniejszym okresie.
Testy antydopingowe wykazały obecność w organizmie, 18-letniego wówczas londyńczyka, obecność THC. Skąd pozytywny wynik kontroli ? Odpowiedź była prosta, Lee lubił się zrelaksować po wyczerpujących treningach, paląc marihuanę razem z kumplami. Sprawa zakończyła się ośmiotygodniowym zawieszeniem nałożonym przez klub oraz wyrzuceniem z angielskiej kadry juniorów U-18.
Kara podziała mobilizująca na pomocnika, który zaczął być określany jednym z najzdolniejszych graczy młodego pokolenia w Premiership. Dobra gra w barwach The Addicks zaowocowała powołaniem do drużyny „Synów Albionu” U-21 oraz transferem do – mającego wtedy mocarstwowe plany- Leeds United, ale nie zmieniła trudnego charakteru piłkarza.
Nowy nabytek „Pawi” na swoje występy pozaboiskowe nie kazał długo czekać. Ledwie parę miesięcy po przyjściu do drużyny z Yorkshire, Bowyer będąc wyraźnie niezadowolonym z jakości obsługi w jednym z barów – a konkretnie jej pochodzeniem etnicznym, postanowił to wyartykułować. Posłużyły do tego krzesła, którymi nastoletni talent ciskał wraz z wyzwiskami, w kierunku pracowników baru. Za to zdarzenie Bowyer został ukarany przez sąd grzywną w wysokości 4 500 funtów.
Okres gry w Leeds United był najlepszym w karierze pomocnika, co sam podkreśla dziś w wywiadach. Udane występy w Premiership, uznanie kibiców, półfinał Ligi Mistrzów w sezonie 2000/2001, bramki zdobyte z Barceloną czy Milanem. Paradoksalnie najlepsze lata spędzone przy Elland Road zbiegły się z najpoważniejszymi kłopotami z prawem w jakie popadł Bowyer.
Po jednym z meczów Leeds United w styczniu 2000 roku razem z kolegą klubowym – Jonathanem Woodgatem – postanowił świętować swoje 23 urodziny w jednym z nocnych lokali w Leeds. Wieczór zakończył się dla obu piłkarzy oskarżeniem przez grupę studentów pakistańskiego pochodzenia o napad, co poskutkowało postawieniem obu piłkarzy przed sąd. Bowyer mógł w tym czasie grać w barwach The Peacocks ale swojej, wyśmienitej w tym czasie, formy nie mógł przełożyć na grę w reprezentacji Anglii, ponieważ zapobiegawczo, na czas postępowania sądowego został zawieszony przez FA. Sam proces trwał ponad rok i zakończył się ostatecznie oczyszczeniem Bowyera ze stawianych mu zarzutów. Łatka rasisty przylgnęła jednak do niego już na stałe, pomimo, że w prasie starał się łagodzić swój wizerunek opowiadając o kolegach z dzieciństwa pochodzących z rozmaitych kręgów kulturowych.
Po tym wydarzeniu na jakiś czas Bowyer przestał się pojawiać w prasie, w działach, którym bliżej kroniki kryminalnej – udało mu się w końcu zadebiutować w angielskiej kadrze prowadzonej przez Svena Gorana Erikssona. W międzyczasie Leeds United opuścił menedżer David O’Leary, którego piłkarz wspomina jako najlepszego z trenerów jakich dane mu było spotkać w karierze. Sam zespół z Elland Road popadł zaś w ogromne tarapaty finasowe, a słynący z niezłego strzału pomocnik miał – aby ratować budżet tonącego w długach klubu – najpierw odejść do Liverpoolu, jednak tutaj weto postawił ówczesny menedżer The Reds – Gerard Houlier. Poszło o to, że Bowyer nie pasował charakterologiczne do ekipy prowadzonej przez Francuza, a mówiąc wprost – myślał tylko ile może zarobić w nowym miejscu, a nie o tym co może od siebie. Ostatecznie – dość niespodziewanie- przeniósł się do swojego ukochanego West Ham United, któremu miał pomóc w utrzymaniu się w Premier League. Sztuka ta nie powiodła się, a Bowyer musiał szukać nowego zespołu, aby móc dalej grać w elicie.
W lipcu 2003 roku Anglik podpisał umowę z Newcastle United. Spotkał tam Woodgate’a ale też Craiga Bellamy’ego i Kierona Dyer’a .Stworzył się tam więc istny wulkan, którego erupcja była nieunikniona. I to właśnie ten ostatni z wymienionych okazał się być współbohaterem kolejnego wyskoku Lee Bowyera. W trakcie ligowego meczu z Aston Villą doszło do sprzeczki między dwoma graczami linii pomocy „Srok”, która przerodziła się w wymianę ciosów na oczach blisko 50 000 kibiców. Skończyło się na czerwonych kartkach, zawieszeniach przez FA oraz grzywnach dla obu panów i aż dziw bierze, że po tym zajściu Bowyerem nie zainteresował się największy brytyjski promotor bokserski – Frank Warren. Wielkiej nienawiści między oboma piłkarzami jednak nie było – wszak ich drogi skrzyżowały się później w West Ham United.
Wydaje się, że powrót do rodzinnego Londynu, a następnie przejście do Birmingham oraz kolejne lata na karku sprawiły, że Lee dojrzał i chciałby zerwać z wizerunkiem „bad boya”. Skupia się dziś głównie na swojej narzeczonej i dziecku, a nie na mocno zakrapianych imprezach. Jak trudno zmienić postrzeganie w mediach swojej osoby niech posłuży fakt, iż raczej nie trafiają na pierwsze strony gazet, informacje o spotkaniach z niepełnosprawnymi dziećmi czy udziale w innych akcjach charytatywnych. Media chętniej piszą o pikantniejszych sprawach, tak jak w styczniu 2010 roku, gdy jedną z fanek Birmingham City miał rzekomo nazwać „głupią pizdą” lub o jego brutalnym faulu na Bacarym Sagni w meczu z Arsenalem.
Bowyer zapewnia, że jest teraz innym człowiekiem, mającym świadomość jak wiele głupich rzeczy zrobił w młodości, jak bardzo doniesienia o jego wyskokach raniły bliskich i jak wiele przez to stracił. Z jego wypowiedzi dla brytyjskich mediów wynika, iż ma żal do dziennikarzy za to, że zawsze interesowali się nim jedynie w związku z popełnionymi błędami, a tak naprawdę nigdy nie dali mu drugiej szansy. Dziś Bowyer jest zawodnikiem występującego w Championship – Ipswich Town i po dawnej formie zostały już raczej tylko wspomnienia – a są one na pewno bardzo przyjemne – o czym niech świadczy fakt, że Lidze Mistrzów w sezonie 2000/2001 więcej goli od Anglika strzelił jedynie Raul.
Marcin Marczuk
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]