Arsene’a Wengera nie można teraz zwolnić. Wielu krzyczy – wywalić natychmiast! A właśnie w tej chwili – nie można. To prawdziwy paradoks: drużynie idzie aż tak źle, że zmiana szkoleniowca jest wykluczona – zbyt dużo Francuz zrobił dobrego, by dostać kopa w tyłek właśnie w takim momencie. Gdyby Arsenal był szósty w tabeli, ósmy – ok, to byłby dobry czas na pożegnalną kolację. Ale teraz Wenger opuszczałby Londyn upokorzony, z łatką tego, który zakończył budowę zespołu na przyjęciu ośmiu bramek na Old Trafford.
Sytuacja jest więc dla „Kanonierów” trudna. Nie trzeba zjeść na futbolu zębów, by zauważyć, że drużyna płynie donikąd, a koncepcja budowy klubu – w sensie sportowym – skazana jest na niepowodzenie. Wenger ze szkoleniowca przeobraził się w księgowego i dziś puchną nie klubowe gabloty, ale klubowe konta. Koniec końców, kibice wszystkich drużyn mają zupełnie gdzieś, jak wygląda kondycja finansowa klubu, natomiast raz na jakiś czas chętnie by się z czegoś ucieszyli, najlepiej z czegoś bardziej zaszczytnego niż zwycięstwo z Wigan.
Coś się więc w Londynie skończyło, bo dziś Arsenal nie jest ani czołowym klubem Europy, ani – w sensie ścisłym – nawet czołowym klubem Anglii, bliżej mu do Tottenhamu niż Manchesteru United. Produkuje zawodników dla konkurencji, która zazwyczaj wie, jak zrobić z tego użytek. Wartościowe transfery są w jednym kierunku – z klubu. Wenger, chociaż zabrzmi to brutalnie, sprowadził Arsenal do rangi prestiżowej szkółki piłkarskiej. Jak już Theo Walcott ustabilizuje formę i stanie się jeszcze lepszym zawodnikiem, też zostanie wysłany w świat: by w końcu coś wygrał.
W sezonie 2003/04 „Kanonierzy” wygrali ligę bez ani jednej porażki i wtedy Wenger był na szczycie świata. Czas jednak szybko leci i dziś Francuz ogląda futbol z zupełnie innej perspektywy. Jednak to, co było dziewięć, osiem czy siedem lat temu wciąż ma znaczenie. Takie, że ze względu na szacunek, jakim darzony jest Wenger, ze względu na przeszłość, nie można mu tak po prostu dać kopa w dupę po kiepskim początku ligi.
Co brzmi śmiesznie – trzeba zaczekać, aż zespół zacznie grać lepiej. Aktualnie Arsenal jest zbyt słaby, by wręczyć trenerowi wymówienie. Nie wypada.