Kowalczyk donosi z Cypru: – Jest piekielnie…

redakcja

Autor:redakcja

22 sierpnia 2011, 17:59 • 2 min czytania

To będzie najkrótszy możliwy meldunek z Cypru. Wojtek Kowalczyk najpierw wysłał tam swoją rodzinę, wczoraj doleciał sam i… już chce wracać. Ewa, o której „Kowal” z przymrużeniem oka mówi, że do leżenia na plaży jest przyzwyczajona jak mało kto, ma już serdecznie dość upału, a nasz bloger i komentator Polsatu na wszelki wypadek raczej nie rusza się z klimatyzowanego domu. – Jest piekielnie. Nie wiem, jakim cudem grałem tu kiedyś w piłkę – mówi.
Sami dzisiaj pisaliśmy, że przed meczem APOEL – Wisła za dużo jest gadania o pogodzie, a za mało o futbolu, ale Wojtek przekonuje, że to naprawdę bardzo istotny temat. – Jak ci prąd odetnie w 30 minucie, to możesz grać świetnie w piłkę, ale nic nie zdziałasz. Dziś za dnia było 39 stopni w cieniu. W nocy temperatura spada, ale wciąż jest gorąco. Wisła musi przygotować się na najbardziej wyczerpujący fizycznie mecz w tym roku, a dla niektórych zawodników może to być najbardziej wyczerpujący mecz w życiu. Nawet ci, którzy żyli w gorącym klimacie, jak Chavez, już od takich warunków odwykli – mówi „Kowal”.

Kowalczyk donosi z Cypru: – Jest piekielnie…
Reklama

Cypryjczycy są wielkimi optymistami. Sprzedano wszystkie bilety, kibice w ogóle nie traktują meczu z Wisłą w kategoriach „trudnego”. – Nie da się spotkać osoby, która przewidywałaby inny wynik niż 3:0 albo 4:0. Po pierwszym meczu Cypryjczycy szykują się na fetę. Z powodu kontuzji nie zagra Solari, ale on i tak w pierwszym meczu był tylko rezerwowym – opowiada.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama