PIÄ„TEK W PRASIE: ciekawy wywiad z Małeckim, intrygująca sprawa Sandomierskiego

redakcja

Autor:redakcja

19 sierpnia 2011, 14:27 • 5 min czytania

Tak jak w pozostałe dni „PS” nie jest gazetą, po którą specjalnie idzie się do kiosku, tak w piątek zawsze warto ją kupić.

PIÄ„TEK W PRASIE: ciekawy wywiad z Małeckim, intrygująca sprawa Sandomierskiego
Reklama

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

„PS” powinien wychodzić tylko w piątek, bo tylko wtedy w tej gazecie jest naprawdę sporo do poczytania. Dzisiaj dodatek przedligowy może troszkę gorszy niż tydzień temu, ale ciągle bardzo dobry. Przede wszystkim na uwagę zasługuje wywiad z Patrykiem Małeckim.

Pan ją najpierw może napisać, a po sezonie odejść z Wisły na mocy prawa Webstera. W środę oglądali pana przedstawiciele Olympique Marsylia.

Rozmowy z Wisłą w sprawie nowego kontraktu zostały zawieszone i nie wiem, kiedy do nich wrócimy, a w sprawie Marsylii trzeba rozmawiać z moim menadżerem. Dla mnie najważniejszy jest teraz awans do Ligi Mistrzów i tylko na tym się koncentruję. Wiem, jak bardzo zależy na tym naszym kibicom. Do Nikozji wybiera się nawet moja mama.

Często jest na pańskich meczach?

Prawie na każdym. Przed meczami w Krakowie proponowałem jej bilet na lożę, ale nie chciała. Mówiła, że tam jest dla niej za sztywno i szła na trybunę C, gdzie siedzą najzagorzalsi fani. Jest tam w grupie starszych kibiców, wszyscy mają po 40-50 lat i kochają Wisłę. Dyryguje nimi Marylka i gość, który ma ksywę „Krutki”. Przez zwykłe u, otwarte. „Krutki” z Wadowic. Pojawiają się też na wyjazdach.

Na których pana matka słyszy, jak obrażają jej syna. Dlaczego kibice rywali Wisły tak pana nie lubią?

Nienawidzą nawet. Chyba dlatego, że utożsamiam się z Wisłą. Przed meczem z nami myślą sobie, że tam jest ten Małecki. Trzeba mu tak uprzykrzyć życie, żeby coś odwalił. Więc wyzywają mnie, moją rodzinę i czekają, aż popełnię błąd. Zwariuję i dostanę czerwoną kartkę. Co mogę zrobić? Pilnuję się, żeby nie dać się podpuścić. Wie pan, co jest w tym najpiękniejszego? Ł»e jedną akcją mogę uciszyć ich wszystkich, sprawić, że do domów wrócą smutni.

(…)

Pana dlaczego nie powołuje?

Zarzucił mi, że nie prowadzę zdrowego trybu życia, że chodzę na dyskoteki i piję. Najgorsze, że nigdy nie chciał mnie wysłuchać, dowiedzieć się, co mam do powiedzenia. Posłuchał byle kogo.

Czyli?

Dawnych trenerów i działaczy. Panów po pięćdziesiątce, którzy codziennie siedzą w Krakowie na Rynku i czekają, aż ktoś im postawi kawę, a oni w podzięce sprzedadzą mu plotki.

(…)

Jarosław Krzoska, kierownik drużyny Wisły, charakteryzując pana po zdobyciu mistrzostwa Polski, powiedział: „Nieposkromiony, co mu przeszkadza. Byłby dalej, gdyby panował nad emocjami, ale zaczął nad tym pracować”.

Na boisku nie można być ciotą. Dla mnie mecz to świętość. Są w nim emocje, adrenalina, żądza zwycięstwa.

Patryk Małecki na boisku i poza nim to…

Dwa różne typy.

Dogadaliby się?

Chyba nie mieliby wspólnych tematów. Jeden w życiu to spokojny chłopak, a ten boiskowy Patryk to zadziora, cham nawet. I wariat.

Zwracamy uwagę też na dwa inne materiały. Pierwszy, mniej istotny, to wywiad z Franciszkiem Smudą – do niego odniesiemy się w oddzielnym tekście. Drugi – o 30-procentowej prowizji, której Młodzieżowy Ośrodek Szkolenia Piłkarskiego żąda od Jagiellonii. „Jaga” wzięła za swojego bramkarza 1,7 miliona euro, co oznacza, że musiałaby oddać około pół miliona. Tak przynajmniej twierdzą ludzie z MOSP i wyciągają odpowiednie umowy.

– Zgłosiłem się do prezesa Cezarego Kuleszy po pieniądze, które należą się nam z tytułu umowy, ale usłyszałem, że nic nie dostaniemy – skarży się Stanisław Bańkowski, prezes MOSP. Jak mówi, Jagiellonia próbuje ominąć umowę twierdząc, że przed przejściem Sandomierskiego do Genk rozwiązała z nim umowę i reprezentant Polski przechodził jako wolny zawodnik.

– Potem usłyszałem inną wersję, że w zamian za Sandomierskiego do Białegostoku przyjdzie dwóch piłkarzy z Genku i będzie to transfer bezgotówkowy. Wysłałem już panu Kuleszy pismo z prośbą o uwzględnienie zapisu w umowie i przesłanie nam należnych pieniędzy. Czekam teraz dwa tygodnie na odpowiedź – mówi Bańkowski. – Z tych 30 procent jedną trzecią kwoty mam przekazać panu Mirosławowi Dymkowi, który przez 10 lat trenował Grzegorza – dodaje.

– Kontrakt Jagiellonii z Genk w sprawie Sandomierskiego to tajemnica handlowa. Nie będę komentował tego typu idiotycznych doniesień. Czy mamy umowę z MOSP na temat rzekomych 30 procent? To temat dla prawników, a nie dla dziennikarzy. Jeśli pan Bańkowski twierdzi, że ma taką umowę, to niech dochodzi swoich racji na drodze sądowej. To jest śmieszny człowiek – mówi Cezary Kulesza. – W ogóle dziwię się, że zgłaszają się do nas różni ludzie z jakimiś roszczeniami, zanim dostaliśmy jakiekolwiek pieniądze od Racingu. Powiem tylko, że w 2001 roku przed tym, zanim Sandomierski trafił do MOSP, był piłkarzem Jagiellonii. Czy to oznacza, że jest naszym wychowankiem? Powtórzę: grał u nas, zanim trafił do MOSP – dodaje prezes Jagi.

Jeśli taka umowa rzeczywiście istnieje, to wypada mieć nadzieję, że zostanie zrealizowana. A tak na zdrowy rozum, trudno przypuszczać, by ktoś z MOSP wszystko sobie od A do Z zmyślił.

FAKT

Image and video hosting by TinyPic

W „Fakcie” z rzeczy innych, czyli wykraczających poza pucharowe relacje, mamy zdjęcie biegającego po szkolnym boisku Seweryna Gancarczyka, któremu nie pozwala się trenować nawet z Młodą Ekstraklasą. Wczoraj czytaliśmy też o sytuacji w Bełchatowie, gdzie podobnie niszczony jest Wojciech Jamruż. O ile „Klub Kokosa” w Polonii ze względu na wypowiedzi Józefa Wojciechowskiego początkowo miał swój urok („nie chcę by piłkarze Młodej Ekstraklasy zarazili się od Kokosińskiego nieudolnością”), o tyle z czasem zrobiło się w Polsce naprawdę wiejsko. Wiejsko jest w Poznaniu, wiejsko jest w Bełchatowie, wiejsko przy okazji Smolarka zrobiło się w Polonii. Nie chcesz piłkarza? Pomyliłeś się? Myślałeś, że jest lepszy? Zapłać mu odszkodowanie za rozwiązanie kontraktu i puść wolno, w przeciwnym razie jesteś nędznym, godnym pogardy sabotażystą.

GAZETA WYBORCZA

Image and video hosting by TinyPic

„GW” zajmuje się dzisiaj meczem Barcelony z Realem i rozjeżdża Jose Mourinho. Do tego w innym tekście donosi o problemie Wisły Kraków – problem polega na tym, że Wisła musi zagrać w ten weekend mecz w Kielcach, a już we wtorek zmierzy się z APOEL-em w rewanżowym meczu o Ligę Mistrzów. Robert Maaskant mówi wprost, że chciałby mecz z Koroną przełożyć.

Hmm… A co szkodziło przełożyć spotkanie, jeśli Wisła ma przed sobą aż tak ważne dni? Co szkodziło pójść na rękę polskiemu klubowi, który może po raz pierwszy od 15 lat awansować do Ligi Mistrzów?

SPORT

Image and video hosting by TinyPic

W „Sporcie” nudy, najciekawsze teksty wzięte z „Przeglądu Sportowego” (ten sam wydawca). Można co najwyżej przeczytać, że Mariusz Jop rozwiązał kontrakt z Górnikiem Zabrze i nowego klubu będzie szukać w promieniu 100 kilometrów od Krakowa, nie dalej – bo mu się już nie chce jeździć. Dobrze, że nie zawęził obszaru poszukiwań do własnego osiedla.

Najnowsze

Anglia

Była gwiazda Premier League może trafić do więzienia

Maciej Piętak
1
Była gwiazda Premier League może trafić do więzienia
Niemcy

Królowie horrorów w Niemczech. Ekipa Polaka jest w tym najlepsza

Maciej Piętak
0
Królowie horrorów w Niemczech. Ekipa Polaka jest w tym najlepsza
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama