Kilkadziesiąt lat temu najsłynniejszym produktem koncernu chemicznego IG Farben był Cyklon B, stworzony w celach eksterminacyjnych. Wcześniej jednak nieco okrojony skład tej „zabójczej spółki”, czyli Bayer wprowadził na rynek aspirynę. Za to niedawno przyszła pora, by wynaleźć pigułkę na skołatane nerwy i ból głowy szych z Leverkusen. Został nią Bernd Leno.
Ów ból dotyczył szczególnie trenera Bayeru Leverkusen Robina Dutta, który już na samym starcie sezonu został bez sprawnego golkipera w szerokiej kadrze. Gdy wypadł mu Rene Adler, pocieszał go rezerwowy Fabian Giefer, który zarzekał się, że z pewnością da sobie radę pomiędzy słupkami „Aptekarzy”. Wszystko ułożyłoby się po myśli szkoleniowca, gdyby nie fakt, że wspomniany wcześniej Giefer doznał w meczu z Mainz wstrząśnienia mózgu, po którym stracił pamięć. Oczywiście nie na tyle, by zapomnieć o swoich buńczucznych deklaracjach, ale jego dalsze występy są na razie wykluczone.
Zapewne nawet najstarsi górale nie wiedzą, dlaczego w głowach zarządców tak poważnego klubu przy nazwisku Leno zapaliła się lampka z tytułem „transakcja”. Bezpieczniejszym i rozważniejszym rozwiązaniem byłoby wzięcie jakiegoś doświadczonego bezrobotnego bramkarza, których nie brakuje na rynku transferowym. Kogoś takiego jak chociażby Timo Hildebrand, który był łączony z przenosinami do drużyny Dutta. – O tak, ktoś taki z pewnością zapewniłby stabilność w tym trudnym okresie przejściowym – pomyślał statystyczny fan. Zamiast tego on i reszta kibiców z Leverkusen otrzymali człowieka, o którym sam internet nie wie zbyt wiele, a jego seniorskie statystyki nie powalają na kolana. Szefowie ze Stuttgartu bronią go jak mogą, mówiąc, że „Bayer jest dla niego szansą na wzniesienie się na wyższy poziom i da mu kopa motywacyjnego”. Wtórują im autorytety na czele z Rudim Voellerem, który upatruje w nim wartościowego członka pierwszej drużyny.
Dokładnie 45 lat przed jego dziewiętnastymi urodzinami, John Lennon powiedział, że grupa The Beatles jest sławniejsza od Jezusa. Niezapomniany członek liverpoolskiej czwórki lekko przesadził, ale na pewno nie będzie dużym faux-pas powiedzieć, że Bernda znają lepiej fanatycy gry Football Manager niż kibice dorosłej piłki. W wirtualnym świecie jego potencjał zwiastuje, że już niebawem będzie znaczącą postacią w talii selekcjonera reprezentacji Niemiec. Za to wielką sprawą byłoby dla niego przeniesienie osiągnięć juniorskich na niwę futbolowej dorosłości, gdyż jest zarówno mistrzem Europy do lat 17, jak i Bundesligi do tego samego wieku.
Swoją markę w niemieckiej ekstraklasie zaczął budować od meczu z Werderem, w którym to zachował czyste konto, przyczyniając się do wygranej 1-0. Nawet tak mały sukcesik może otworzyć szampana w głowie nastoletniego zawodnika. W jego przypadku jest chyba inaczej – stare facebookowe zdjęcie w samochodzie za 50 tys. euro zamienił właśnie na sylwetkę w trykocie Bayeru, a wśród jego znajomych nazwisko Arnautovic nie oznacza żadnego z dwóch szalonych braci trzęsących klubami całych Niemczech. I tak trzymać.
JAY YAY OKUKA
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]