Pierwsze ostrzeżenie dla Barcy

redakcja

Autor:redakcja

15 sierpnia 2011, 10:51 • 3 min czytania

– Jeśli mając takich piłkarzy, nie jesteś optymistą, lepiej to zostaw – powiedział parę dni temu Josep Guardiola. Dziś, po pierwszym meczu Superpucharu Hiszpanii, chyba może to potwierdzić. Bo Barca, mimo że przez większość część meczu grała piasek, wywiozła z Madrytu korzystny wynik – 2:2. Korzystny, patrząc na obecną formę Katalończyków.
Mecz toczony był w dziwnym tempie. Z jednej strony kopanina i problemy z przyjmowaniem piłki, z drugiej – kapitalne akcje w stylu „El Clasico”. I tak na zmianę, przez 90 minut. Choć więcej z gry, przyznajmy, zdecydowanie miał Real. Gdyby tylko wykazał większą skuteczność, mógł rozbić Barcelonę w pierwszych trzydziestu minutach. – Nasz zespół wygląda lepiej niż przed sezonem, ale kiedy robisz, co w twojej mocy i nie możesz wygrać, pozostaje ci słodko-kwaśny smak. Szkoda, że przy takiej grze i tylu sytuacjach nie udało nam się zwyciężyć – krzywił się Aitor Karanka, który tradycyjnie już zastępował Mourinho na konferencji pomeczowej. – Wynik nie jest ani dobry, ani zły. Ale staraliśmy się o więcej – dodał Xabi Alonso.

Pierwsze ostrzeżenie dla Barcy
Reklama

Barcelonie wystarczyły dwie akcje, żeby wyjechać z Madrytu z cennym remisem. Messi miał przy dryblingu trochę szczęścia, ale Villa, jak powiedział Mirosław Trzeciak, „zrobił genialność”. Jego strzał spokojnie nadaje się do reklamówki FIFY lub Pro Evolution Soccer. Nie dziwimy się, że Szpakowski zaczął wyć jak zwierz.

– Ten wynik to wyczyn. Ciężko nam było wejść w mecz i sprawić, żeby piłka krążyła między zawodnikami – oceniał Josep Guardiola. – Real postawił nam wysokie wymagania, ale jesteśmy opóźnieni z przygotowaniami. Nie spodziewałem się, że wytrzymamy tak długo – podkreślał trener Barcy, który nie przegrał na Bernabeu od maja 2008.

Reklama

Pierwszy klasyk sezonu 2011/12 zakończył się remisem na boisku i remisem – musimy to zaznaczyć – wśród debilnych zachowań. Od wczoraj Sami Khedira to dla nas MATOف. Może i jest świetnym piłkarzem, nawet światowej klasy, ale, sorry, jest też bezmyślnym głupkiem. O co nam chodzi? O to.

Image and video hosting by TinyPic

Idiotycznie postąpił też Valdes, który mógł sprezentować Realowi karnego, gdyby sędzia liniowy nie przysnął. Sam bramkarz nie widział jednak niczego złego w swoim zachowaniu. – Nie było karnego, Ronaldo po prostu wpadł w moje ramię – stwierdził po meczu.

Do sytuacji odniósł się Karanka. – Chodzi panu o to, że sędziowie nie traktują Barcelony tak samo jak Realu? Już mówiłem, że pewne rzeczy się nie zmieniają i nie będę się powtarzał – nie krył irytacji asystent Mourinho.

A w Katalonii sielanka. Wszyscy z wyniku są zadowoleni, nikt nie narzeka na sędziów i – co najważniejsze – do domu wrócił w końcu Cesc Fabregas. Oby tylko ten spokój ich nie zgubił. Bo wczoraj dostali pierwsze poważne ostrzeżenie.

TOMASZ ĆWIĄKAفA

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama