– Ma dobrą szybkość, choć jest nieco wolniejszy od Patryka Małeckiego, ale technicznie już jest od niego lepszy. To świetny piłkarzy, potrafi być groźny w każdym momencie meczu. Nawet, jak się tego nie spodziewasz i myślisz, że jest w cieniu, potrafi jednym błyskiem przesądzić o wyniku spotkania – mówi na temat Ivicy Ilieva Bojan Isailović. Jego Zagłębie sprawdziło w sobotę formę Wisły przed ostatnim krokiem do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Sposób, w jaki spowodowałeś rzut karny, faulując Andraża Kirma, był głupi. Wręcz idiotyczny.
Cóż, dumny z siebie nie jestem. Wiem, że popełniłem błąd, że się nie popisałem. Początkowo byłem pewny, że będę szybszy od Kirma i pierwszy dopadnę do piłki. Ale jak futbolówka się odbiła, znacząco przyspieszyła, to nabrałem wątpliwości. Próbowałem jakoś ratować sytuację, uniknąć jeszcze faulu, ale było już za późno. Kirm wiedział, co chcę zrobić, więc nie próbował mnie mijać, dał się przewrócić. Wykorzystał mój błąd. Przynajmniej kilka chwil później się zrehabilitowałem.
Strzelać miał albo Dudu Biton, albo Patryk Małecki. Do piłki podszedł jednak sam poszkodowany. Masz swój własny sposób, jak bronić karne?
Raczej nie. Podstawą jest jednak koncentracja, ona jest najważniejsza. Poza tym, przez cały mecz z Wisłą czułem się na boisku świetnie. Miałem kilka interwencji, byłem pewny siebie i… ta pewność mnie zgubiła. Wierzyłem, że będę szybszy od Kirma, a tu bach, karny!
Kilka chwil wcześniej z karnego skapitulowałeś. Przy strzale Bitona nie miałeś szans.
Powiedz mi najpierw, czy „jedenastka” na pewno została podyktowana słusznie. Czytałem opinie kibiców w Internecie, zdania są – mówiąc delikatnie – bardzo podzielone. Michal Hanek powiedział nam, że w tej sytuacji nie mógł nic zrobić. Ł»e to nie on trafił ręką w piłkę, tylko piłka niefortunnie uderzyła w jego rękę. To była kontrowersyjna sytuacja. Część sędziów odgwizdałaby rzut karny, ale zdecydowana większość puściłaby grę.
Wisła w ofensywie niczego specjalnego nie pokazała, nie zachwyciła. To nie wróży dobrze, bo przecież APOEL słynie z bardzo solidnej obrony.
Nasi defensorzy, Sergio Reina i Hanek, pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Poradzili sobie z atakiem Wisły. To o czymś świadczy. Według mnie, na razie niedoceniany w Wiśle jest Ivica Iliev. Ma dobrą szybkość, choć jest nieco wolniejszy od Patryka Małeckiego, ale technicznie już jest od niego lepszy. Ivica to świetny piłkarzy, potrafi być groźny w każdym momencie meczu. Nawet, jak się tego nie spodziewasz i myślisz, że jest w cieniu, potrafi jednym błyskiem przesądzić o wyniku. Patrzysz na jego grę i jesteś pewien, że musi podać piłkę do partnera, już ma to zrobić, ale wdaje się w drybling. W najmniej oczekiwanym momencie. Co chwila zaskakuje. Wiem, co mówię, bo znam go od wielu lat.
Obaj pochodzicie z Belgradu.
Znamy się od małego, poznaliśmy się jak mieliśmy tak po sześć lat. Chodziliśmy razem do szkoły i wspólnie graliśmy w szkolnej drużynie. Mnie ustawiano w obronie, a Ivicę w ataku. Razem z Mateją Keżmanem. Potem byliśmy razem w reprezentacji Serbii, w różnych kategoriach wiekowych. Kilkukrotnie wpadliśmy na siebie też w lidze. Ten, który przegrał, miał przerąbane. Czekało go pół roku głupich żartów, masa docinek od zwycięzcy. Byliśmy młodzi, więc sobie dokuczaliśmy. Potem zaczęliśmy robić zakłady – przegrany stawiał kolację, butelkę wina. Niestety, teraz ja przegrałem, ale już wyczekuję rewanżu.
Iliev w Serbii sięgnął po koronę króla strzelców. Tutaj będzie mu bardzo ciężko.
W ojczyźnie zrobił dużą karierę, ma tam uznaną. Wyjechał za granicę, miał grać w naprawdę wielkich klubach, ale skończyło się tylko na niezłych. Teraz może nawet się okazać, że nie będzie najbardziej znanym Serbem w Polsce, bo w Legii są przecież Danijel Ljuboja czy Miro Radović, będący ostatnio w świetnej formie. Rozmawiałem ostatnio z Ivicą i nie interesuje go to, żeby być największą gwiazdą Wisły. On chce w Krakowie osiągnąć to samo, co z Partizanem Belgrad. Wygrać ligę i zagrać w fazie grupowej Champions League. Ł»eby zostać królem strzelców może mieć trochę problemów. Ale spokojnie, on musi się odpowiednio zaaklimatyzować w nowym zespole i przede wszystkim nie jest typowym snajperem. Pełni rolę pośrednią pomiędzy lewym pomocnikiem a napastnikiem.
Rozmawiałeś z Ilievem przed meczem z APOEL-em?
I z nim, i z Milanem Jovaniciem, drugim bramkarzem Wisły. Powiedzieli, że w klubie od dłuższego czasu żyje się tylko Ligą Mistrzów. To ich napędza. Są przygotowani na sukces.
Wisła w lidze na razie rozczarowuje. W meczu z Zagłębiem nie wyglądała na zespół, który chce dostać się do Ligi Mistrzów.
To oczywiste, że piłkarze inaczej mobilizują się na zwykłe spotkanie ligowe, a inaczej na jeden z najważniejszych meczów sezonu. Teraz losami Wisły interesuje się cały kraj, bo Polska musi mieć swoich przedstawicieli w poważnych, europejskich rozgrywkach. Co najmniej jeden, dwa zespoły w fazie grupowej – i Ligi Europejskiej, i Champions League. Wiem, że od kilkunastu lat próbujecie się dostać do Ligi Mistrzów, ale ciągle wam nie wychodzi. To dla mnie szok. Długo się nad tym zastanawiałem, lecz niczego nie wymyśliłem. Nie rozumiem tego. Polska to przecież znacznie większe państwo, niż Serbia, tutaj jest mocniejsza liga, ale to Partizan w ostatnich latach kilkukrotnie grał w fazie grupowej Champions League. Wierzę, że w końcu wam się uda.
Wracając do Jovanicia, to jakiś czas temu pisało się, że możesz go zastąpić pod Wawelem. Podobno chciała cię Wisła.
Podobno. Też obiło mi się to o uszy. Wyniknęła zresztą z tego śmieszna sytuacja, bo pewnie zadzwoniłem do menedżera, żeby zapytać, czy on z nimi rozmawiał. Okazało się, że chciał mnie zapytać o to samo. Wychodzi więc na to, że taka informacja wypłynęła albo z Zagłębia, albo z Wisły. Nikt oficjalnie jednak ani ze mną, ani z moim agentem w tej sprawie nie rozmawiał. Były za to inne propozycje. I to nawet lepsze pod względem finansowym.
Skąd?
Nie, nie z Wisły (śmiech). Z Rosji, Turcji i Serbii. Gdybym wybrał którąś z tych propozycji, dostałbym wyższą pensję. Znacznie wyższą. Wspólnie z menedżerem odesłaliśmy ich jednak do klubu, bo najpierw trzeba się przecież dogadać z Zagłębiem. Powiem jednak szczerze, że niespecjalnie zależy mi na tym, żeby odchodzić. W Lubinie jest mi dobrze.
ROZMAWIAŁ PIOTR TOMASIK