Po tym jak Franciszek Smuda publicznie namawiał Łukasza Piszczka do mataczenia w sprawie korupcji (jego zdaniem lepiej by było, gdyby Piszczek powiedział, że zrzucał się na bankiet, a nie kupno meczu) powinien zostać od razu zwolniony. W żadnym cywilizowanym piłkarsko kraju takie słowa nie uszłyby płazem. Minęło już jednak kilka dni, a nikt z PZPN-u nawet nie zająknął się publicznie na temat jakiejkolwiek kary za tak skandaliczne zachowanie. Postanowiliśmy więc popytać najważniejszych związkowych działaczy, czy Smuda straci stanowisko… Wykonaliśmy kilka telefonów – między innymi do prezesa PZPN…
– Ja tam na żadne konferencje nie chodzę i nie obchodzi mnie, co on tam powiedział. Ludzie różne rzeczy mówią, a ja nie będę tego komentował – stwierdził Grzegorz Lato, co rozumiemy tak: gdyby Franciszek Smuda na konferencji prasowej – hipotetycznie – powiedział jakąś odrażającą głupotę, np. że popiera holocaust (wstawcie tu coś maksymalnie dużego kalibru), to Laty by to nie zainteresowało, bo „on tam na żadne konferencje nie chodzi”, a „ludzie różne rzeczy mówią”. Zdumiewające podejście. Może i różne mówią, ale czasami na skutek tych słów – wspomnieliśmy już Hoddle’a (cały artykuł TUTAJ) – tracą pracę. I zdarza się, że pracę poważniejszą niż trenowanie polskiej kadry.
Niestety, niewiele dowiedzieliśmy się także od Antoniego Piechniczka. – Nie mam czasu na żarty. Do widzenia – umył ręce. Akurat nie chcieliśmy żartować, bo naszym zdaniem sprawa jest BARDZO poważna, ale skoro wielce czcigodny pan Antoni uważa, że publiczne namawianie do składania fałszywych zeznań w sprawie korupcji jest akceptowalne… Tu się widocznie rozmijamy. Ł»art to jest „przychodzi baba do lekarza”, a jak Smuda mówi, że Piszczek niepotrzebnie składał prawdziwe zeznania, to nic w tym śmiesznego nie ma.
Piechniczek nie ma czasu… My za to mamy czas. Zadzwoniliśmy spytać rzecznika dyscyplinarnego związku, co zamierza w tym temacie zrobić. – To raczej sprawa moralno-obyczajowa i z tego co wiem, to ma się nią zająć wydział etyki i z nimi proszę się kontaktować – odesłał nas Wojciech Petkowicz.
Okazało się, że to wcale nie takie proste… Udało nam się bowiem dopiero po kilku godzinach. Kiedy wreszcie usłyszeliśmy głos zapracowanego człowieka z wydziału etyki, poprosiliśmy, żeby ktoś odniósł się do całej sprawy. Najlepiej rzecznik etyki, Wojciech Przybylski. – Taka osoba tu nie pracuje – usłyszeliśmy w odpowiedzi. – Ale jak to? Przecież nawet na stronie oficjalnej podajecie, że pracuje i pełni taką funkcję – zapytaliśmy. – Na pewno to nie jest etatowy pracownik związku – upierał się działacz. Poprosiliśmy zatem o komentarz kogokolwiek z tego wydziału. Ale na próżno. – Proszę się w tej sprawie kontaktować z rzecznikiem prasowym, panią Agnieszką Olejkowską – poradził nam ktoś i zakończył rozmowę.
Z Olejkowską? A po co mamy słuchać tych wszystkich kłamstw? Już wolimy porozmawiać z kimś, kto powie prawdę. Zadzwoniliśmy więc do Jana Tomaszewskiego. – Po takiej wypowiedzi, Minister Sportu RP, powinien natychmiast wypierdolić dyscyplinarnie Smudę z pracy – stwierdził na wstępie były bramkarz kadry i mówił dalej…
– Bo jeśli selekcjoner dla jakichś własnych celów, chce zatuszować sprawę korupcji, to jest to po prostu nieprawdopodobne. W każdym, nawet dzikim kraju on by na drugi dzień wyleciał z hukiem. Poza tym, tu się nasuwa jeszcze jedna rzecz. Ponieważ on był wtedy trenerem tego Piszczka i tego zespołu, który kupił mecz – to ja mam wątpliwości czy on czasem nie kłamał, gdy zeznawał w tej sprawie w prokuraturze.
– Mówił, że nic nie wiedział o tym, że piłkarze kupują mecz…
– Właśnie, a skoro radził zawodnikowi, żeby też tak powiedział, to tu się nasuwa pytanie, czy czasami sam też tak nie postąpił. Kolejna sprawa jest taka, że Smuda nie ma za grosz ambicji. Ale z ambicją u niego to jest pal licho, bo wiadomo, kto to jest. Tylko, że on wtedy otrzymał premię za awans z Zagłębiem do Pucharu UEFA, prawda?
– Dokładnie. Teraz powinien ją oddać?
– Ale naturalnie! Tyle tylko, że on się nie poczuwa do tego, żeby ją oddać. A przecież te pieniądze są wynikiem przestępstwa. To jakby mój ojciec ukradł samochód i mi go podarował, to ja mógłbym nim jeździć?
– Wiadomo, że nie.
– I to jest raz. A po drugie: dlaczego tutaj nie reaguje ani Minister Sportu, ani Minister Skarbu? Przecież Zagłębie Lubin jest spółką z udziałem skarbu państwa. To są nasze pieniądze! Bo gdyby to były pieniądze pana Cupiała czy pana Wojciechowskiego, to byłaby ich sprawa. Ale ja, jako podatnik żądam, żeby któryś z tych ministrów, zgłosił to do prokuratury. Ł»eby pieniądze, które za awans dostali działacze, szkoleniowcy ze Smudą na czele i pozostali piłkarze – zostały zwrócone i to z procentami!
– Ale tą wypowiedzią chyba powinien też zająć się PZPN? Lato powiedział, że go to generalnie nie obchodzi. Piechniczek to samo. Rzecznik dyscyplinarny mówi, że tym ma się zająć wydział etyki, a tam mają problem z odebraniem telefonu i nie chcą niczego komentować.
– Proszę pana, niech mi nawet pan nie mówi, co robią ci grabarze polskiej piłki. Niech się pan zapyta Piechniczka, Laty i tych wydziałów, czy oni wiedzą, że za czasów ich kadencji my spadliśmy z 20 na 69 miejsce w rankingu FIFA…
– Na przykład Smuda jeszcze niedawno nie wiedział, po co w ogóle jest ten ranking.
– No to ma pan najlepszy dowód na to, co tam się dzieje. Doszło do tego, że Piechniczek, Lato i Smuda stworzyli sobie państwo w państwie i grają nam wszystkim na nosie. Czyli mówiąc inaczej: mają w dupie 40-milionowy naród. I mają w dupie nawet to, że jesteśmy upokorzeni do tego stopnia, że nas losują z czwartego koszyka – i to z ostatniego miejsca w tym koszyku – i to, że inne reprezentacje wystawiają przeciw nam rezerwy. To jest największe upokorzenie. Do tego właśnie doprowadzili tacy grabarze jak Piechniczek, Engel, Lato, Smuda. A wydział dyscypliny? Uważam, że on się już nie powinien w ogóle niczym zajmować, po tym co się ostatnio wyprawia. Jeśli ten wydział wydaje dyskwalifikację dla Piszczka, a on się nie odwołuje i nagle cały PZPN jedzie do Legnicy i namawia tego chłopaka, żeby się odwołał, bo oni chcą go ułaskawić – no to wie pan… No bądźmy poważni, nie rozśmieszajmy się wypowiedziami tych morderców. Proszę to napisać: MOR-DER-CÓW polskiej piłki.
– Jest jakiś sposób, żeby przestali mordować?
– Jedyna nadzieja w Ministerstwie Sportu, że rozpierdoli to całe towarzystwo. Ustanowi kuratora i wymiecie z Polskiego Związku Piłki Nożnej tych ludzi, którzy doprowadzili nasz futbol na skraj przepaści – czyli praktycznie wszystkich, od prezesa do sprzątaczki. Bo PZPN był, jest i musi dalej być, ponieważ jest to instytucja, która nas reprezentuje. Tyle tylko, że w tej chwili reprezentuje nas nie bardzo, bo grają w niej nawet jacyś farbowani Polacy i będą grali w niej przestępcy, bo pewnie Piszczek zostanie ułaskawiony. Zresztą już grał, bo miał wyrok sądowy i występował w kadrze. Tak samo Łukasz Mierzejewski. Brzydzę się tą reprezentacją, tymi ludźmi i wstydzę się, że kiedykolwiek grałem w koszulce z Białym Orłem na piersi, która teraz jest profanowana.
TOMASZ KWAŚNIAK