فKS 09 فódź: przerażenie po pierwszych kolejkach

redakcja

Autor:redakcja

11 sierpnia 2011, 18:19 • 5 min czytania

Zaledwie dwa mecze wystarczyły, żeby łodzianie znaleźli się na ustach wszystkich. Dziś z ŁKS śmieje się cała piłkarska Polska, każda drużyna chce z nimi grać. I to jak najszybciej, póki poziomem nie dorastają do Ekstraklasy.
– 0:4 i 0:5. Brak mi słów – kwituje Piotr Klepczarek. – Trzeba się wziąć za obronę, bo jeśli nie, to nie wiem, co będzie. Atak nam nie pomoże, bo pięciu goli nasi napastnicy raczej nie strzelą – śmieje się piłkarz. Ale do śmiechu być mu nie powinno. Po pierwsze, on sam jest przecież obrońcą. Po drugie, we Wrocławiu Voskamp poradził sobie z nim, jak z juniorem.

فKS 09 فódź: przerażenie po pierwszych kolejkach
Reklama

– Największy problem mamy z obroną, tam jest najwięcej do poprawy. Każdą straconą bramkę łatwo jednak przeanalizować. Albo ktoś indywidualnie zawali, albo mamy trzy, cztery osoby, które popełniły błędy – uważa Dariusz Kłus.

Na dzień dzisiejszy defensywa فKS to jednak totalna katastrofa. Przewidywał to przed ligą choćby Andrzej Iwan. – Jestem przekonany, że Bodzio Wyparło będzie miał mnóstwo pracy, wiele okazji, żeby się wykazać. Zadbają o to jego koledzy – mówił. Wyparło piłkę z siatki wyjmuje co chwilę. W tym sezonie czynił to najczęściej spośród wszystkich bramkarzy. Dziewięciokrotnie. Średnio co dwadzieścia minut.

Reklama

W dwóch spotkaniach فKS wystąpiło sześciu obrońców. Trzech z nich (Bartosz Romańczuk, Artur Gieraga, Cezary Stefańczyk) to kompletni debiutanci w Ekstraklasie, jeden (Klepczarek) kilka lat temu rozegrał dwa mecze. – Problemem nie jest brak doświadczenia, bo przecież nie zaczynamy teraz grać w piłkę – tłumaczy ten ostatni. – Po prostu obrońca jest, jak saper. Jeden fałszywy ruch i już po tobie.

Fatalnie wygląda defensywa, to po pierwsze. Po drugie, w ofensywie wcale lepiej nie jest. – Pierwsza sytuacja, jaką miałem w tym sezonie, nadarzyła się w drugim meczu. Stworzyłem ją sobie sam – kręci głową Marek Saganowski. Rzeczywiście, tych sytuacji we Wrocławiu było znacznie więcej, niż z Lechem Poznań. Postęp jest więc widoczny, choć… – Okazje mieliśmy, jak już było właściwie po meczu. Śląsk wrzucił wtedy na luz i trochę nam odpuścił – uważa Kłus. Nie ma to, jak wierzyć we własne umiejętności…

– Wydaje mi się, że słabo podchodzimy do tego psychicznie. Przed meczem w szatni jest wszystko w porządku, ale na boisku wygląda to tak, jakbyśmy myślami byli zupełnie gdzieś indziej. Jakby brakowało pewności siebie, wiary we własne umiejętności – uważa Marcin Kaczmarek, który większość czasu spędza na razie na ławce rezerwowych.

– Dziś łatwo pokonać ŁKS, bo wystarczy ustawić sobie piłkę z tyłu i po prostu czekać na błąd obrony – dodaje Saganowski.

– Przed Śląskiem założyliśmy sobie, że zagramy na zero z tyłu. W czwartej minucie sędzia podyktował jednak rzut karny. Ręce opadają. Pierwszy gol bardzo podciął nam skrzydła, a być może niektórzy przypomnieli sobie mecz z Lechem – zastanawia się Kłus.

Rzeczywiście, w Łodzi jakby przestali wierzyć w siebie. Chyba myśleli, że w Ekstraklasie będzie łatwiej. Jak na razie doszło do jednej zmiany, na ławce trenerskiej. Ale… tak nie do końca. W nieoficjalnych rozmowach piłkarze przyznają, że w poprzednim sezonie grali bez trenera. Ł»e znacznie więcej do powiedzenia w szatni od Andrzeja Pyrdoła miał Dariusz Bratkowski, jego asystent.

– Ł»adna nowość. Jak pełnił rolę trenera bramkarzy, to też co chwilę się wymądrzał. Starał się pokazywać, że wie więcej od pierwszego trenera, że on jest najważniejszy. Kreował się na alfę i omegę. Gościa, który wszystko wie najlepiej – opowiada jeden z byłych piłkarzy.

Inny opowiada natomiast anegdotkę. Jak kiedyś w ŁKS analizowali mecz ligowy, to jeden z zawodników siedział obok Bratkowskiego i cały czas mówił mu po cichu swoje uwagi. Ł»e tutaj przydałoby się zatrzymać płytę, by zwrócić uwagę na pewne elementy, że tutaj trochę cofnąć, by przeanalizować daną akcję raz jeszcze. Przekazywał swoje sugestie co do gry i tego, które fragmenty warto puścić ponownie. Bratkowski nic nie odpowiadał, ale płytę przewijał. W dość podobny sposób, w jaki instruował go zawodnik. I tak przez ponad pół godziny. Potem, jak już analiza się skończyła, trener podchodzi do piłkarza: – Przepraszam, ale nie mam pojęcia, co przez cały czas mówiłeś. Na tę stronę prawie nic nie słyszę…

Jak na razie Bratkowski nie sprawia najlepszego wrażenia. Wydaje się zagubiony w tym, co robi. Na ławce trenerskiej jest jednak bardzo wybuchowy, co chwilę się wydziera.

– Trener jest impulsywny, ale nie wpada do szatni i się wyżywa. Po Śląsku był zły tak, jak każdy. Mocnych słów nie brakowało i z jego strony, i kolegów. Nikt szatni jednak nie zdemolował, nikt nie rzucał torbami – uspokaja Klepczarek.

Niewykluczone, że ktoś wkrótce zacznie. فKS po dwóch tragicznych występach czekają trudni rywale. Polonia na wyjeździe, Lechia na wyjeździe, Legia u siebie i Cracovia na wyjeździe. Nie za wesoło. – Z czasem przyjdą i słabsze zespoły – pociesza się Kłus.

Piłkarze czekają też aż w końcu wrócą na swój stadion w Łodzi. To ma być ich duży atut. Pewnie liczą, że niektórzy przestraszą się stadionu. Stadionu nie z tej epoki. Bo gra w Bełchatowie nie odpowiada im w ogóle. – Na głównej płycie nie trenowaliśmy nawet 20 minut. Znajomość tej murawy była więc po prostu żadna. Jak przed startem ligi graliśmy sparing z GKS, to i tak na bocznej płycie – denerwuje się Saganowski.

Dlatego w Warszawie, Gdańsku i Krakowie się cieszą. Drużynę beniaminka dostaną praktycznie na tacy. – Jeśli wszyscy chcą z nas się śmiać, to niech się śmieją. Śmiać się można z każdego, tak jest najłatwiej. Zawsze można znaleźć powody. Ale my wkrótce pokażemy, że jesteśmy w stanie się podnieść – zapowiada Kłus.

PIOTR TOMASIK

Najnowsze

Polecane

Dwóch faworytów i 18-latek z Polski. Rusza Turniej Czterech Skoczni

Jakub Radomski
0
Dwóch faworytów i 18-latek z Polski. Rusza Turniej Czterech Skoczni
Anglia

Inter chce piłkarza Tottenhamu. Szykuje się głośny powrót

Maciej Piętak
1
Inter chce piłkarza Tottenhamu. Szykuje się głośny powrót
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama