Rozchwytywany drugoligowiec

redakcja

Autor:redakcja

02 sierpnia 2011, 16:55 • 3 min czytania

Jeśli występujesz zaledwie na boiskach Serie B a Twoim klubowym kolegą jest Kamil Glik to szanse na powołanie do reprezentacji Włoch wydają się być raczej znikome. Sytuacja nabiera jeszcze mniej realnych kształtów, gdy dołożymy do tego zainteresowanie ze strony takich firm jak Juventus, Napoli, Arsenal czy Valencia. Angelo Ogbonna, bo o nim mowa, to w trwającym mercato jeden z najbardziej pożądanych zawodników na Półwyspie Apenińskim i zarazem jedyny kadrowicz Cesare Prandellego występujący na zapleczu Serie A.
Głośno o Angelo Ogbonnie zrobiło się na przełomie maja i czerwca bieżącego roku. Przed spotkaniami kwalifikacyjnymi do Euro2012 z Estonią i Irlandią Cesare Prandelli w miejsce kontuzjowanego Alberto Aquilaniego postanowił powołać właśnie 23-letniego obrońcę drugoligowego Torino – „Nie spodziewałem się powołania. To dla mnie ogromna niespodzianka. Jestem pewny siebie i nieco rozemocjonowany, realizuję moje wielkie marzenie. Pierwszy z życzeniami pośpieszył Chiellini. Pomocny jest również Ranocchia, którego znam ze wspólnych występów w reprezentacji do lat 21”. Co prawda okazji do debiutu Ogbonna nie otrzymał, ale i tak zdołał przypomnieć o sobie kibicom w Italii.

Rozchwytywany drugoligowiec
Reklama

Pierwszy raz zwrócił na siebie uwagę w 2007 roku, gdy jako 18-latek zadebiutował w SerieA, w meczu Torino z Regginą. Po kilku dobrych występach zaczęto mówić o pochodzącym z Nigerii zawodniku w kategorii ponadprzeciętnego talentu. Zainteresowanie jego usługami wyraził Arsenal Londyn, ale do transferu nie doszło. Torino z Ogbonną w składzie pożegnało się z pierwszą ligą i utalentowany obrońca zniknął z pola widzenia.

Angelo urodził się w centralnej części Włoch w małej miejscowości Cassino. Jego rodzice pochodzą z Nigerii i dlatego tamtejsza Federacja liczyła, że nieco zapomniany i przebywający raczej na bocznym torze Ogbonna nie znajdzie uznania w Italii i wzmocni zespół „Super Orłów”. Musieli jednak obejść się smakiem, bo obrońca Torino, mimo że przez długi czas mógł tylko pomarzyć o grze dla Squadra Azzurra, nie rozważał nawet występów dla kraju swoich rodziców: „Oczywiście szanuję pochodzenie moich rodziców, ale nigdy nie czekałem na powołanie do reprezentacji Nigerii. Urodziłem się i dorastałem tutaj i zawsze czułem się Włochem.”

Reklama

Cierpliwość popłaciła i Ogbonna dołączył do Daniele Carnasciali i Massimo Maccarone. Ta dwójka grając w Serie B również otrzymywała powołania do pierwszej reprezentacji Włoch. Carnasciali występując w zespole Fiorentiny, w 1993 roku dwukrotnie zdołał przekonać do siebie selekcjonera Arrigo Sacchiego. Z kolei „Big Mac” mógł liczyć na uznanie Giovanniego Trapattoniego, gdy na początku dwudziestego pierwszego stulecia bronił barw drugoligowego wówczas Empoli. Oczywiście pomijamy zawodników Juventusu i Milanu, którzy otrzymywali powołania do reprezentacji po karnych degradacjach tych zespołów.

Lista klubów zainteresowanych pozyskaniem Ogbonny z każdym tygodniem staje się coraz dłuższa. W ostatnim czasie do Arsenalu, Manchesteru City, Evertonu i paru włoskich zespołów dołączyła Valencia. Przedstawiciele ekipy z Estadio Mestalla przyglądali się 23-letniemu obrońcy podczas niedawnego, bezbramkowo zremisowanego, sparingu Fiorentiny z Torino. Urbano Cairo, prezydent klubu ze stolicy Piemontu marzy po cichu o powrocie do dawnych lat świetności i liczy, że zespół zdoła w tym sezonie awansować do SerieA. Kluczowe w tym kontekście może być zatrzymanie dwóch największych gwiazd zespołu, wspomnianego Ogbonny oraz napastnika Rolando Bianchiego, dlatego Cairo, z uporem maniaka, torpeduje napływające transferowe propozycje. Wygląda to, mniej więcej, tak:

– Chcemy Ogbonne. Dajemy 6 milionów
– Mało
– Ok, niech będzie 8
– Za mniej niż 12 nie sprzedam
– Drogo…ale dobra – 12 i ani centa więcej
– Nie
– Ale, mówiłeś że…
– Nieważne co mówiłem, aktualna cena wynosi 20

Choć do zakończenia mercato jeszcze długa i kręta droga to trudno przypuszczać, by Ogbonna opuścił Turyn, chyba że jakiś szaleniec w turbanie wyłoży sumę kompletnie oderwaną od rzeczywistości i Cairo znudzi się ciągłe jej podbijanie.

Na koniec jedyna, jak na razie, bramka zdobyta dla Torino przez Ogbonnę:

PIOTR DUMANOWSKI

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama