Gościem programu Liga+Extra był trener Cracovii, Jurij Szatałow. Jeszcze na dobre program się nie rozpoczął, a Szatałow już wypalił, że w meczu z Koroną – to będzie mocne – przeraziła go szybko zdobyta bramka. Przeraziła go!
No to sobie myślimy – w takiej Barcelonie czy innym Manchesterze United muszą być wiecznie przerażeni. Jak Javier Hernandez strzelił na 1:0 w pierwszej minucie meczu z Chelsea, to Alex Ferguson musiał z nerwów wziąć pigułkę. Ze szkoleniowego punktu widzenia – nic gorszego nie mogło się zdarzyć! Oto dramat trenera – moja drużyna za szybko strzeliła gola! W jedenastej minucie Cracovia wyszła na prowadzenie w spotkaniu z Koroną. Aż się Szatałow przeraził.
Tak sobie myślimy – mógł reagować. To był przecież rzut karny. Mógł wezwać Suworowa i powiedzieć mu: – Słuchaj mnie chłopcze uważnie, teraz kopniesz obok bramki… Byłoby po problemie? Byłoby. Nie musiałby się przerazić? Nie musiał. Ale nie zareagował. Czekał jak pipa przy ławce aż wydarzy się najgorsze – aż jego zespół, strach napisać, strzeli gola.
Mógł też Szatałow nakreślić odpowiedni plan już w szatni – pierwsze dziesięć minut, strzelamy swojaka. Mógł? Mógł! Jeśli taki normalny gol go przeraża, to mógł zadbać o samobója – dopiero byłby spokój. Spokój i ulga.
Panie Szatałow, pan się w ogóle słyszy?