Reklama

Eugen Polanski dla Weszło. Pytamy: – Czy zna pan słowo obłuda?

redakcja

Autor:redakcja

30 lipca 2011, 23:19 • 7 min czytania 0 komentarzy

Porozmawialiśmy z tym, którego nie chcemy w reprezentacji Polski – z Eugenem Polanskim. Poprosił tylko, by cytować go dokładnie. No to cytujemy… bardzo dokładnie. Słowo w słowo. Dlatego ten wywiad jest trochę nietypowy. Oczywiście, jak się można było spodziewać, pomocnik Mainz dalej trzyma się taktyki polegającej na odwracaniu kota ogonem. Kontrowersyjne słowa z przeszłości? Wcale tego nie mówił!

Eugen Polanski dla Weszło. Pytamy: – Czy zna pan słowo obłuda?

Eugen czy Ojgen?
Ojgen.

Powiedział pan, że chęć gry w reprezentacji Polski przyszła nagle. Co to znaczy?
Myślę, że nie przyszło w ogóle nagle, ino przyszło w tym momencie, kiedy w ogóle nie myślałem o tym. Jak trener mnie się spytał, to nie był moment, żeby myśleć na ten temat reprezentacja. Miałem rok czasu, żeby tak pomyśleć. Ale chciałem tak najlepiej pograć w lidze. Tak mi się też udało. I ostatnie dwa-trzy miesięce tak właśnie w głowie było, że była taka możliwość. Na końcu też ta decyzja dla Polski i myślę, że decyzja jest dobra.

Czyli zdecydował się pan na grę dla Polski po tym, jak zorientował się, że nie ma szans na reprezentację Niemiec?
Nie, tak w ogóle nie. Rok temu nie miałem też możliwość na reprezentacja i powiedziałem, że to nie jest moment, żeby powiedzieć, czy chcę grać dla Polski. Było tak, że chciałem się ino skoncentrować na ligę, żeby dobrze grać w piłkę do klubu. To mi się bardzo dobrze udało w ostatnim roku. W tym momencie, jak mnie się pytali, to nie był czas, żeby się zdecydować. I ostatnie dwa-trzy miesiące myślałem, że dużo mi do głowy przyszło. Też na wieczór, jak miałem trochę czasu, żeby przed telewizją siedzieć, przed spaniem, że no, żebym był dumny, żeby grać dla Polski.

Znalazłem wypowiedź sprzed roku. Zacytuję ją panu, żeby nie było nieporozumień. „Nie chcę grać w polskiej reprezentacji…

Reklama

(Telefon Ojgena stracił zasięg)

Przepraszam, byłem na autobahnie.

„Nie chcę grać w polskiej reprezentacji. To dla mnie jasne. Nie mogę sobie wyobrazić takiego rozwiązania w mojej sytuacji. Zbyt długo żyłem w Niemczech, grałem w meczach juniorskich reprezentacji tego kraju”.
Kiedy tak?

Sprzed roku.
Ja tak nigdy nie mówiłem. Że grałem w juniorach, w Niemcach, to każdy widzi. W internecie się poczyta, że 22 lata tu mieszkam. Nigdy nie mogę powiedzieć, że nie czuję się jak Niemiec. Też muszę się tutaj – jak to po polsku powiedzieć – anpassen (dostosować). Żeby też po niemiecku mówić, robić, jak Niemcy robią. Ale rodzice i siostra zawsze mnie uczyli. Żona też się urodziła w Polsce. Też mamy rzeczy do robienia jak Polaki. Nigdy nie powiedziałem, że czuję się tylko jak Niemiec.

Chodzi mi dokładnie o to zdanie – „nie zagram w reprezentacji”. Powiedział pan to, czy nie?
Nie, nigdy tak nie powiedziałem. Powiedziałem, że w tym momencie to nie jest w ogóle temat do mnie. Dlatego to nie była decyzja przeciwko Polskom albo dla Niemców. To było takie zdanie ode mnie, że w tym momencie, że nie chcę taką decyzję podjąć.

Zdanie, które zacytowałem, całkiem zmieniło podejście do pana osoby. Tak się zastanawiam – skoro pan tego nie powiedział, to dlaczego nie zadzwonił pan do jakiegoś dziennikarza, żeby tę sytuację wyklarować, skoro w tej chwili mówi pan, że to kłamstwo.
Nie czytam gazety. Mi gazety, nie mogę powiedzieć, że są obojętne, bo są ważne, ale jo wiem, co ja mówia i co nie mówia. I wiem, co jest prawda, a co nie jest prawda. I też myślę, że najlepiej by było, żeby ludzie tak pisali, jak ja mówię. Ale gram sześć lat w pierwszej lidze w Niemcach i wiem, jak prasa jest. Ale tak na pewno nigdy nie powiedziałem.

Reklama

Znalazłem jeszcze w internecie wypowiedź dla ElEconomista. „Jestem niemieckim piłkarzem, a nie polskim. Skupiam się na szkole niemieckiej…”.
Przepraszam, jeszcze raz, bo sygnał jest bardzo zły.

Już lepiej?
Ja, właśnie lepiej.

Znalazłem zdanie, które powiedział pan hiszpańskim dziennikarzom – „Jestem niemieckim piłkarzem, a nie polskim. Spędziłem 20 lat w Niemczech, a w Polsce trzy. Nie pamiętam Polski, zawsze szkoliłem się w Niemczech. Jestem niemieckim piłkarzem”. Bardzo wyraźnie pan to odkreślił. Teraz stara się pan o grę w reprezentacji, a wcześniej takie zdania? Trudno uwierzyć w tak duży zbieg okoliczności – że taka sama wypowiedź pokazała się i w polskiej, i w hiszpańskiej prasie”.
No, ale przecież, jak w Hiszpanii grałem 3 lata temu, to w ogóle jeszcze nie było pytanie, czy chcę grać dla Polski. Jest tak, że mieszkałem 20 lata w Niemczech i 3 lata w Polsce. I mało pamiętam Polskę. Ale wiem, jak czuja i wiem, jak rodzice czują, jak zachowujemy się, jak dzieci chcemy uczyć. Też nigdy nie zapomniałem języka, bo rodzice zawsze mówili, że to jest ważne. Nigdy nie powiedziałem, że nie czuję się jako Polak.

Wie pan, chodzi mi konkretnie o zdanie – „Jestem niemieckim piłkarzem, a nie polskim”. Mogę zacytować z hiszpańskiej prasy – „Soy jugador aleman, no polaco”. Nawet, jeśli wtedy czuł się pan przywiązany do rodziców, kraju, to takie zdanie może być różnie odebrane. Ludziom się to nie podoba.
Dobrze, ale tak jak powiedziałem, to sprawa prawdy. Bo 20 lata w Niemczech mieszkałem, gram w piłkę, to jestem niemieckim piłkarzem, bo tak się nauczyłem.

Gdyby Smuda powiedział – powołam Eugena Polanskiego, ale po Euro 2012?
Kiedy tak powiedział?

GDYBY tak powiedział?
Moja decyzja była, może pan do trenera zadzwonić, czy chce jako piłkarz polski, czy mogę reprezentować Polskę, a nie czy mogę reprezentować Polskę na Ojro 2012.

A co by pan zrobił, gdyby w tej chwili zadzwonił Joachim Low? Odrzuciłby pan powołanie definitywnie?
Kiedy?

Gdyby zadzwonił za tydzień i powiedział – „chcę, żeby zagrał pan w mojej reprezentacji, bo wiem, że reprezentacja Polski też się panem interesuje”.
Decyzja stoi. Powiedziałem trenerowi. Jak coś powiem, to tak trzymię.

To prawda, że w meczu Polska-Niemcy, gdyby pan nie grał, to byłby za Niemcami?
Tak jest. Powiedziałem w tym momencie, jak nie grałem dla Polski. Wtedy decyzja przeciwko Polską by była. Wtedy kibicowałem dla Niemców. Ale teraz jestem kibicem też dla Polski. Jak będzie mecz Polska-Niemcy, będziemy kibicować dla Polski, żeby wygrała.

Wie pan, że bardzo wielu kibiców jest przeciwko pana powołaniu? Dostał pan taką informację?
Dostałem, dużo mnie ludzie pytali. Wiem, że tam jest ten temat. Ale dla mnie to nie jest ważne.

Nie interesuje pana opinia kibiców?
Jasne, że interesuje, ale to nie jest tak, że muszę się tak wepchnąć do serca, bo ja gram w piłka.

A jeżeli pan wejdzie na boisko i zaczną gwizdać?
Mają takie, nie wiem, jak jest „rechts” po polsku.

Prawo.
Mają prawo, żeby gwizdać. Ale myślę, że nie mają gwizdać, bo każdy mecz trzeba wygrać i pomóc drużynie.

Zna pan takiego kolumbijskiego piłkarza – Manuel Arboleda?
Tak. Imię.

To Kolumbijczyk, który podobnie jak pan zapałał miłością do Polski i chce grać w reprezentacji. Zdecydowana większość zawodników kadry jest przeciwko niemu.
Kto jest przeciwko?

Większość reprezentantów. Widać, że chcą w kadrze swoich, Polaków.
To nie jest moja decyzja. Decyzja od trenera.

Zna pan słowo „obłuda”?
Jakie słowo?

Obłuda.
Nie.

Po niemiecku „doppelzungigkeit” – dobrze powiedziałem?
Jakie, jakie po niemiecku?

Doppelzungigkeit.
Doppelzungigkeit?

Dokładnie.
A czemu pan mnie się tak pyta?

Pana podejście na to wskazuje. Skoro przed rokiem i trzy lata temu mówił pan, że nie jest polskim zawodnikiem, a teraz chce grać dla Polski. To jest obłuda naszym zdaniem.
Niech pan zapyta trenera. Pan jest jak przeciwko mnie.

Rzeczywiście, ale…
Jeżeli chce pan pisać negatywnie, to niech pan pisze negatywnie. Obojętnie, co powiem, to i tak będzie negatywnie.

Zacytuję dokładnie, co pan powiedział. Słowo honoru.
Pan pięć razy pyta, co ja powiedziałem trzy lata temu. Co jest złego, że powiedziałem, że 20 lat mieszkam w Niemcach.

W ogóle nie kwestionuję tego. Chodzi mi o to…
I mówi pan, że „obuwa”, czy nie wiem, jak to się nazywa. To jest to, że trzy lata temu tak powiedziałem? Bo też tak jest.

Ale panie Eu… Ojgenie, mnie nie chodzi o to, że mieszkał pan 20 lat w Niemczech. Tu nie ma jakiegokolwiek problemu. Chodzi mi konkretnie o zdanie – „nie czuję się polskim piłkarzem”, a drugie – „nie chcę grać w reprezentacji”.
Piłkarzem polskim nie jestem, piłkarzem, bo nie wychowałem się w Polsce. Nikt mnie nie nauczył w Polsce grać w piłka. Ja się nauczyłem tutaj od mojego tata. Tak jak czuja, to jestem jako człowiek.

Powiedział pan, że przez rok zastanawiał się, jaką decyzję podjąć i w końcu zdecydował się na reprezentację Polski. A gdyby pół roku wcześniej zadzwonił Joachim Low? Myślę, że zdecydowałby się pan na reprezentację Niemiec.
(nerwowy śmiech) Pan chyba nie rozumie. Rok czasu to nie trwało. Ostatnie dwa miesiące wiedziałem, że to w mojej głowie jest.

Nie rozumiem jednej rzeczy – każdy piłkarz, który gra w drużynie klubowej, chce grać w kadrze. Czyli pan przez ten czas odrzucał jakąkolwiek opcję gry w reprezentacji? Powiedział pan, że chce się skupić na grze klubowej – przecież jedna rzecz drugiej nie wyklucza.
To pan źle myśli. Żeby skoncentrować się na klubie, żeby pokazać „leistung”.

Mogę zapytać o jakiegokolwiek piłkarza Bundesligi, który gra w klubie i reprezentacji i jakoś mu to nie przeszkadza. Nie muszę nawet szukać przykładów.
To może ja jestem jedyny. Obojętnie. Taka decyzja była.

Rozmawiał TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...