Czeka nas… druga przepowiednia bońkowa

redakcja

Autor:redakcja

30 lipca 2011, 22:43 • 2 min czytania

Do Brazylii na finały mistrzostw świata w 2014 roku raczej nie pojedziemy. Raczej, czyli na 95 procent. A to oznacza, że trzeba przygotować się na… „drugą przepowiednię bońkową”. Po pierwszej nie było nas w wielkich imprezach przez 16 lat. Teraz to może być jeszcze dłuższy okres. Niestety – tak mówią wszystkie znaki na niebie i ziemi. W eliminacjach MŚ trafiliśmy do grupy: Anglia, Czarnogóra, Ukraina, Mołdawia, San Marino. Jeśli z niej nie wyjdziemy, a pewnie nie wyjdziemy, wygrzebywanie się z czwartego koszyka może trwać i trwać. A jest przecież możliwe, że wcale się nie wygrzebiemy, tylko zepchnięci zostaniemy jeszcze dalej, w otchłań.
Czeka nas piłkarska reakcja łańcuchowa. Po pierwsze – eliminacje MŚ 2014 przegrywamy i możliwe, że do ME 2016 znowu losowani jesteśmy znowu z czwartego koszyka. Nadziei można szukać w tym, że w mistrzostwach Europy grać będą 24 zespoły, ale powiedzmy sobie szczerze: i do tak szerokiego grona możemy się nie załapać, nie byłoby to żadną niespodzianką. Popatrzmy na ekstraklasę – w zespole mistrza dzisiaj wyszedł tylko jeden Polak. Jeden – Cezary Wilk. Jak już ktoś miał ustrzelić hat-tricka, to oczywiście cudzoziemiec. Wszystkie najważniejsze role w całej lidze odgrywają albo obcokrajowcy, albo nasi rodacy, którzy są grubo po trzydziestce i lada moment skończą kariery. Młodych brakuje. Wyniki drużyn juniorskich – fatalne. Poziom młodzieżówki – żenujący. Nie ma dopływu świeżej krwi. Nie ma szkolenia. Nie ma masowości. Powstają ładne, nowe boiska, ale to pojedyncze sztuki – na podwórkach już się jednak nie gra. Na chodnikach nie widać chłopaków, którzy wracają do domu podkopując sobie piłkę co kilka metrów. Jeśli z 50 tysięcy dzieciaków lubiących futbol wyrasta jeden zawodnik, to… wyrośnie nam jeden. Nie pięciu, nie dziesięciu, nie czterdziestu. Jeden.

Czeka nas… druga przepowiednia bońkowa
Reklama

Ekstraklasa jest coraz bogatsza, tak jak Polska jako kraj goni zachodnią Europę. Te pieniądze płynące przez ligę skutkować będą jednak tym, że nikt nie będzie czekał na zdolnych Polaków, bo sukces potrzebny będzie tu i teraz. A środki przecież są. Dzisiaj bierzemy Ljuboję, Bitona, Nuneza, Voskampa, Bensona czy innego Tonewa. Za chwilę kasy będzie jeszcze więcej i możliwości pozyskiwania graczy z innych lig jeszcze się zwiększą. Ekstraklasa zapewne urośnie, ale na importowanych drożdżach. Będziemy brać coraz lepszych Brazylijczyków i Argentyńczyków, coraz dokładniej przeczesywać będziemy Holandię czy Bałkany. Przybędzie drużyn takich jak Wisła – z zagranicznym trenerem i zagranicznymi piłkarzami.

Jeśli połączymy wszystkie te fakty – nie najlepsze losowanie el. MŚ 2014, złe miejsce w rankingu, coraz mniejszą liczbę dzieciaków grających w piłkę od rana do wieczora i coraz większe pieniądze w ekstraklasie – to ujrzymy nieciekawą dla kadry przyszłość.

Reklama

Cieszmy się Euro 2012. To może być bal na Titanicu.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama