Nie lubił się z Francesco Tottim. Prowadził otwartą wojnę z Fabio Capello, nie przepadał za nim również Luciano Spalletti. Mimo tego był uwielbiany przez kibiców na Stadio Olimpico i złotymi zgłoskami zapisał się w historii AS Romy. Inteligentny, może nieco zmanierowany a przede wszystkim dumny. Vincenzo Montella, nowy trener Catanii Calcio, w nadchodzącym sezonie będzie najmłodszym szkoleniowcem w SerieA. Wielu zarzuca mu niedojrzałość, brak doświadczenia na ławce trenerskiej i nie wróży sukcesów po przeprowadzce na Sycylię. On jednak puszcza to mimo uszu i jest przekonany, że w nowym zespole udowodni swój potencjał trenerski.
Gdy w 1999 roku Fabio Capello został trenerem AS Romy na starcie stwierdził, że nie potrzebuje w swoim zespole Montelli, bo „L’aeroplanino” jest za…niski. (przynajmniej wiemy już, od kogo wzorce czerpie Libor Pala) Panowie od początku za sobą nie przepadali, choć za Vincenzo zawsze przemawiały statystyki. Mimo że, jak twierdził Capello, brakowało mu centymetrów, w sezonie 1999/2000 zdobył 18 bramek i był najlepszym strzelcem zespołu. Następnie do drużyny dołączył odpowiadający oczekiwaniom Capello wysoki Latynos – Gabriel Batistuta i Montella coraz częściej siadał na ławce rezerwowych. 17 czerwca 2001 roku AS Roma zdobyła trzecie i ostatnie dotychczas Scudetto. Dzień później, w dniu swoich 27. urodzin „L’aeroplanino” zorganizował huczną imprezę, na którą zaprosił kolegów z drużyny. Gdy zabawa trwała w najlepsze ktoś zadzwonił do drzwi i ku ogólnemu zdziwieniu w wejściu do domu Montelli stanął sam Fabio Capello. Okazało się, że obaj panowie urodzili się w tym samym dniu i włoski szkoleniowiec również chciał z tej okazji zaszaleć. Wspólna zabawa nie poprawiła jednak ich wzajemnych relacji i konflikt w dalszym ciągu narastał. Uparty Montella nie zdecydował się urosnąć, przez co Capello wciąż uprzykrzał mu życie.
Nie bez powodu przypominamy historię tego irracjonalnego konfliktu. Podobna sytuacja ma miejsce aktualnie. Tym razem dotyczy jednak nie wzrostu a wieku Vincenzo Montelli. Wiele „mądrych głów” zagląda trenerowi Catanii w metrykę i zarzuca brak doświadczenia. Była gwiazda Romy nie zamierza jednak przywiązywać wagi do krytycznych głosów: „Przez dwadzieścia lat żyłem piłką jako zawodnik. Zebrałem doświadczenia, które teraz z boiska przenoszę na ławkę trenerską. Można być nawet niedoświadczonym w wieku 60 lat a posiadać idealne przygotowanie w moim. Nie trzeba mieć siwych włosów, żeby być doświadczonym”. Trudno nie zgodzić się z Montellą. Gdyby iść logiką jego adwersarzy można by dojść do wniosku, że Włodzimierz Gąsior (63 lata) czy Marek Motyka (53) mają większe kwalifikacje od Andre Villasa-Boasa (33) czy Pepa Guardioli (40).
Montella po zakończeniu kariery piłkarskiej zaczął opiekować się młodzieżowymi zespołami AS Romy. Przez ponad dwa lata zbierał doświadczenia pracując z juniorami. W lutym bieżącego roku został rzucony na głęboką wodę, gdy po rozwiązaniu kontraktu z Claudio Ranierim włodarze „Giallorossich” zaproponowali mu prowadzenie pierwszej drużyny. Furory nie zrobił. Gdy rozpoczynał pracę z Romą, zespół znajdował się na czwartym miejscu w tabeli z czterdziestoma dwoma punktami na koncie. W czasie piętnastu kolejek dorzucił dwadzieścia jeden „oczek” i finiszował na szóstym miejscu. Nie zawiódł, ale z drugiej strony też nie zachwycił. Na początku posadził na ławce Francesco Tottiego, który potem uratował mu tyłek strzelając w ciągu dwóch miesięcy 11 bramek. Tak po starej „dobrej” znajomości.
Latem w Rzymie doszło do dużych zmian. Rosella Sensi oddała władzę w klubie Thomasowi Di Benedetto. Biznesmen z Bostonu nie widział miejsca dla Montelli w budowanej przez niego nowej Romie i zatrudnił w charakterze trenera 41-letniego, również niedoświadczonego w roli szkoleniowca Luisa Enrique.
Montella nie narzekał długo na bezrobocie. Kilka dni po odejściu z Romy podpisał kontrakt z Catanią Calcio i nie krył zadowolenia z takiego obrotu sprawy: „Myślę, że jest to dla mnie idealna okazja, żeby sprawdzić się jako trener. Catania to dla mnie świetne miejsce, mogę zaprezentować tutaj pełnię mojego potencjału. Po przybyciu na Sycylię czułem się jak w pierwszym dniu szkoły, wszystko było dla mnie nowe: otoczenie, klimat, zawodnicy”.
Nadchodzący sezonu będzie dla nowego trenera „Słoni” swoistym papierkiem lakmusowym. Po krótkim epizodzie w Romie dostał szansę zbudowania zespołu wedle swojej koncepcji. Grając na boisku często jeździł windą z piekła do nieba. Uwielbiany przez Zdenka Zemana i Cesare Prandellego, nigdy nie znalazł jednak uznania w oczach Capello czy Spallettiego. Co by nie mówić, zawsze broniły go wyniki, dlatego nie tracił zaufania kibiców. Fani Romy pamiętają i długo będą wspominać chociażby cztery bramki zdobyte przez niego w 2002 roku w derbowym spotkaniu z Lazio. Teraz na ławce trenerskiej „L’aeroplanino” potrzebuje tego samego – dobrych wyników.
Był dyskryminowany ze względu na wzrost, teraz krytykują go z powodu metryki, dlatego sam Montella bardzo ceni tolerancję. Na deser, znaleziona w sieci reklama. Vincenzo rzeczywiście cechować musi duży dystans.
PIOTR DUMANOWSKI