Malaga: skromne 100 milionów euro do wydania…

redakcja

Autor:redakcja

27 czerwca 2011, 00:47 • 5 min czytania

Przy takich okazjach zwykle mówi się, że koniec jest już blisko. Ł»e nie ma szans, że ten brak logiki, ta petrodolarowa karuzela za chwilę naprawdę się wywróci. Tylko kogo to obchodzi? Psucie futbolu? Jakie psucie? Arabscy szejkowie jak co roku rozpoczynają jazdę bez trzymanki i budują zespoły, o których za moment będzie głośno. W zasadzie to już jest, wystarczy przejrzeć ostatnie newsy. Malaga pod względem wydanych pieniędzy na transfery pobiła w czerwcu Real Madryt i Barcelonę. A to podobno dopiero początek. Pytanie brzmi – w jakim miejscu będzie ten klub za pięć lat?
The Tavern znają tylko nieliczni. Patrząc z boku nawet przez chwilę nie ma się wrażenia, że to jakiś pub sportowy. Przed wejściem trzy materiałowe daszki, dwa stoliki, piłkarskich elementów brak. Dopiero po przekroczeniu drzwi widać szaliki i plakaty piłkarzy przebranych w jakichś superbohaterów z kreskówki. Kiedyś wisiał tu też proporczyk z meczu z Villarreal z 2002 roku. Malaga wygrała wtedy 2:1 w dwumeczu i poprzez Puchar Intertoto awansowała do Pucharu UEFA, co wyjąwszy wygranie Segunda Division jest chyba największym sukcesem w ich 63-letniej historii. Kiepsko, nie da się ukryć. Ale podobno idzie lepsze. Członkowie międzynarodowego fanklubu, którzy z angielskiego pubu The Tavern uczynili swoją bazę, powoli zacierają ręce.

Malaga: skromne 100 milionów euro do wydania…
Reklama

Od kilku tygodni w niebiesko-białych barwach grają Ruud van Nistelrooy, Joris Mathijsen, Jeremy Toulalan, Nacho Monreal i 23-letnia perełka z River Plate Diego Buonanotte. Od kilku tygodni w mediach bez przerwy przewija się historia kolejnego kopciuszka, który w tym sezonie ma zaatakować pierwszą szóstkę, a potem stopniowo nawiązać do tych najlepszych. Tak, tak – chodzi o Barcelonę i Real Madryt. Plan, jakkolwiek to brzmi, jest pięcioletni, a do jego realizacji pozostały jeszcze cztery sezony.

Reklama

Organizator całego zamieszania to Abdullah Al Thani. Katarski szejk, który dokładnie rok temu zapłacił za Malagę 36 mln euro. Rewolucji nie zapowiadał. Nie chciał szastać kasą jak Manchester City, nie gadał tyle też, co Roman Abramowicz. Po prostu chciał stabilizacji. Spłacił długi, ściągnął kilka znanych nazwisk (Demichelis, Baptista, Maresca), nie postawił jednak jakiegoś konkretnego celu, no i po chwili się przejechał. Etap numer 1 nie wypalił. Drużyna ze strefy spadkowej wygrzebała się dopiero na sześć tygodni przed zakończeniem sezonu. Dłużej na dnie tkwiły jedynie Almeria i Saragossa. Pierwszy hiszpański klub mający zagranicznego właściciela, jeden z nielicznych, gdzie nikt nie mówi o bankructwie (kluby La Liga są zadłużone na łącznie 4,3 miliarda euro) ma więc kilka rzeczy do udowodnienia. To jest czas, kiedy trzeba podkręcić tempo. To ma być ich sezon.

Trener Manuel Pellegrini na razie siedzi cicho. W Realu Madryt lubił narzekać na politykę transferową, na mieszanie się w jego kompetencje. Najlepsi gitarzyści nie zagrają najlepiej na pianinie, powtarzał, gdy włodarze zapychali mu kadrę głośnymi nazwiskami. W Maladze ma luz. Ściąga kogo chce i gdzie chce, z tym, że są to transfery, co by tu nie mówić, ograniczone. W tej historii nie ma jeszcze miejsca na Edina Dżeko (37 mln) i Yaya Toure (30 mln). Na razie jedynie Toulalan kosztował 11 milionów. Szejk mówi wprost: „najpierw trzeba nauczyć się chodzić, dopiero potem można biegać”. Do nowowprowadzonych gwiazdek kilka dni temu dołożył średnio znanego obrońcę Sergio Sancheza, a w kolejce czekają jeszcze… no właśnie kto? Tyle się ostatnio pisze o klubie z La Rosaleda, że trudno już powiedzieć, co jest prawdą, a co nie. Przymierzani byli już przecież nawet Didier Drogba i Kaka. Mówi się też – to bardziej prawdopodobne wersje – o Cesarze Azpilicuecie z Marsylii i Ricardo Alvarezie, utalentowanym pomocniku Velezu Sarsfield. W środku pola przydałby się jeszcze Lucho Gonzalez. Kasa jest. Budżet transferowy Malagi to 100 mln euro, o 60 więcej niż Barcelony.

Nieważne ile tych nazwisk uda się sprowadzić, moda na Malagę już trwa. Pierwszy dzień sprzedaży karnetów zamknięto w liczbie 13.400. Nawet Antonio Banderas, który „Boquerones” kibicuje od dziecka zadeklarował, że koniecznie musi zobaczyć pierwszy mecz sezonu. I nie ważne, że Van Nistelrooy ma 35 lat, a cały ten zespół to taki dream team dla ubogich. Liczą się perspektywy. Nadzieja na to, że z roku na rok będzie coraz lepiej. Musi być. Szejk już zapowiedział, że zbuduje nowoczesny, trzeci co do wielkości stadion w Hiszpanii, a do tego dorzuci jeszcze klubowe miasteczko. Dziesięć boisk, centrum handlowe itd. Umowa już jest. Odwrotu nie ma. W międzyczasie udobruchano piętnaście grup młodzieżowych, kupując im nowe autokary. – Chcemy, żeby ten zespół miał także utalentowanych wychowanków – zaznaczył.

Image and video hosting by TinyPic

Czasami ktoś powie, że to wszystko idzie zbyt płynnie. Ł»e coś się w końcu musi zepsuć. Al Thani nie może wiecznie przyjmować takiej pozy, musi się w końcu kiedyś wkurzyć. Przegrać kilka meczów pod rząd, na nowo osiąść w strefie spadkowej i zamiast targować się o Joaquina („Poczekamy aż zimą będzie do wzięcia za darmo”; w końcu jednak wzięto go za 4 mln euro), pojechać po całości. Wejść do gabinetu Sandro Rosella i krzyknąć 200 milionów za Messiego. Albo za Iniestę.

Ale to chyba jeszcze przyjdzie. O tym, że właściciel Malagi jest twardym zawodnikiem pokazał już kilkanaście miesięcy temu. Przepędził reklamodawców z Williama Hilla tylko dlatego, bo bukmacherka godziła w jego religię. Wrzasnął w sprawie praw telewizyjnych, bo miał dość hegemonii wielkich klubów. – 40 procent wpływów z TV powinno być dzielone równo. Pozostałe sześćdziesiąt niech zależy od oglądalności i miejsca w lidze – stwierdził w wywiadzie dla „AS-a”. I potem praktycznie znikł, rzadko pojawiał się w mediach. Dopiero trzy tygodnie temu pokazał się we fleszach aparatów, gdy w muzeum Picassa podpisywał umowę z UNESCO. O analogiach z Barceloną nikt jednak nie wspominał. Bo i po co? Teraźniejszość w Maladze jest piękna, ale dopiero przyszłość ma przynieść konkretne plony. Kibice z The Tavern wiedzą tym najlepiej.

PAWEف GRABOWSKI

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama