Mniej więcej rok temu, po spadku Odry z Ekstraklasy opowiadał, że… nadal wierzy w utrzymanie. Chyba nie zauważył, że sezon już się skończył i zamiast pakować manatki, nadal łudził się, że a nuż się uda. – Może nieprzypadkowo jesteśmy na przedostatnim miejscu. Historia zna przecież różne przypadki – opowiadał Marcin Brosz. Oczywiście się przeliczył. Dziś Odra nie ma już nawet oficjalnej strony w sieci, bo pewnie zabrakło jej tysiąca złotych na opłacenie serwera.
Ale do rzeczy… Miało być o Broszu, który ostatnio zaczął kręcić na siebie bicz kibiców Piasta. Skończył sezon na piątym miejscu, wygrywając wiosną tylko trzy z siedemnastu meczów (w tym jeden walkowerem). Trudno się dziwić, że w Gliwicach, w których wszyscy myśleli o awansie, szybko przestali go kochać. Zamiast tego spekulowali – wywalą go, czy nie? W końcu go nie wywalili i był to pierwszy w historii przypadek, gdy trener pracował AŁ» TAK Ł¹LE, że uratował posadę. Otóż prezes stwierdził: – Nie zwolnię go, przecież i tak już nie mamy szans na awans…
Kiedy władze Piasta zażyczyły sobie raportu podsumowującego sezon, okazało się, że trener nie jest w stanie napisać go w ustalonym terminie. – Mówił, że potrzebuje więcej czasu, bo w poprzednich klubach nie robił tego typu sprawozdań i to dla niego pewna nowość – tłumaczył prezes Piasta na łamach Gazety Wyborczej.
Skoro Brosza przerosło napisanie kilku zdań w Wordzie, pomóc postanowili kibice i na szybko stworzyli własny raport. Zachęcali nawet, by trener go sobie wydrukował, podpisał i złożył w gabinecie prezesa, ale chyba nie skorzystałâ€¦ Cytujemy za piastgliwice.eu:
“Ja – Marcin Brosz – składam na ręce zarządu raport, podsumowujący miniony sezon w moim wykonaniu w Piaście Gliwice. Jestem bardzo słabym trenerem, jednym z najgorszych w długiej historii gliwickiego Piasta (…) Na fatalny wynik zespołu w minionym sezonie złożyło się kilka czynników:
– Nie mam pojęcia o taktyce
– Nie mam honoru i ambicji
– Nie znam takiego pojęcia jak zgranie zespołu
– Wycofuję się ze stwierdzenia, że jesień była udana
Nie widziałem tego, że nie wszystkim piłkarzom zawsze się chciało. Nie docierały do mnie słuchy o przedmeczowych imprezach zawodników, o złym odżywianiu się podopiecznych, czy o papierosach nałogowo palonych przez kilku piłkarzy. Nie widziałem, że kilka meczów zostało celowo odpuszczonych, bez walki. Wciąż wierzyłem w tych chłopaków, jednak teraz uświadomiłem sobie, że oni we mnie nie wierzyli.
Zgadzam się z opiniami, że granie przez cały sezon wysokich, długich piłek na niskiego Maycona było pomysłem poronionym. Mój zespół nie miał pomysłu na grę…
I tak dalej, i tak dalej. Kibice nieźle dołożyli do pieca, jednak Brosz chyba nie bardzo się przejął. Nawet sam postanowił leciutko pojechać po bandzie. Na środę zaplanował pierwszy trening. Problem w tym, że sam się na nim nie pojawił. Zajęcia poprowadził Dariusz Dudek, bo pierwszy trener… nie wrócił jeszcze z urlopu.
Naprawdę niezłe. Wysłał asystenta, by rzucił na boisko kilka piłek, a sam postanowił jeszcze chwilę odpocząć. Kibice znów będą zachwyceni. Możecie pisać – “pewnie tak się umówili, miał go kto zastąpić… itd.” Jak dla nas, może pisać raport za raportem. Zastanawiać się, czy mógł awansować, czy nie. Ale przyjechać na pierwszy trening, na którym zebrał całą drużynę, to, niestety, jego zasrany obowiązek. Tłumaczyłby go tylko pył wulkaniczny znad Islandii, ale jak patrzymy na Brosza, to raczej oceniamy go co najwyżej na urlop w Rowach, więc pewnie nigdzie nie latał.