Wojciechowski i Mierzejewski: część druga

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2011, 21:06 • 4 min czytania

Czy Józef Wojciechowski zrobił na Mierzejewskim doskonały interes? Oczywiście. Przecież to właśnie napisaliśmy w głównym tekście na ten temat. Nie wszyscy jednak zrozumieli, o co nam chodziło – może z nami coś jest nie tak i nie potrafimy precyzyjnie formułować myśli, a może inni są troszkę odporni na argumenty. Stąd tekst numer dwa – ten właśnie.
Nie trzeba się kłócić o to, czy warto było sprzedawać Mierzejewskiego za pięć milionów czy nie, bo to nie podlega dyskusji: warto. Za trzy też byłoby warto. Ale za pięć to przez grzeczność wypadałoby kogoś Turkom jeszcze dorzucić. I jeszcze odprowadzić na samolot. I pomachać z tarasu widokowego. Najdroższym piłkarzem w historii polskiej ligi został ktoś, kto teoretycznie nie spełniał żadnych wymogów, by takie rekordy bić. W związku z tym mamy do czynienia z biznesowym majstarsztykiem: wcisnąć komuś średni towar i jeszcze przekonać, by dwukrotnie przepłacił – dobre, naprawdę dobre.

Wojciechowski i Mierzejewski: część druga
Reklama

Nam jednak chodziło w tamtym tekście o coś innego. O to mianowicie, że Józef Wojciechowski raz jeszcze udowodnił, jak jest niestały w uczuciach i jak bardzo niesłowny. Kto chce, niech wierzy, że wszystko od początku było zaplanowaną grą i że Józef Wojciechowski tak naprawdę chciał sprzedać Mierzejewskiego, tylko za bardzo wysokie pieniądze. Kto chce niech wierzy, że kiedy mówił, iż nie puści go nawet za 6 milionów, to miał na myśli, że go puści za pięć. Ale wtedy trzeba też uwierzyć, że ciągłe zmiany trenerów to skrupulatnie zaplanowana i bardzo konsekwentnie realizowana akcja i że kupno Sobiecha za milion euro, a potem odstawienie go od zespołu to część długofalowego planu (podobnie jak zatrudnienie Kaczmarka, wywalenie Kaczmarka, zatrudnienie Kaczmarka i wywalenie Kaczmarka). Bo to, że Wojciechowski kupił trzech piłkarzy z Bełchatowa, a teraz wszyscy trzej nie są mu potrzebni to wiadomo – strategia. Trzeba ogólnie przyjąć, że skoro Wojciechowski dorobił się majątku, to znaczy, że nic, co teraz robi, nie wynika z przypadku, emocji, nastroju itd.

Naszym zdaniem wynika. Wy możecie mieć inne zdanie, mogło was nagle dopaść olśnienie, mogliście nagle przejrzeć na oczy i stwierdzić, że Wojciechowski po prostu przerasta wszystkich o głowę. Wasza sprawa.

Reklama

My piszemy, że transfer Mierzejewskiego wyszedł Wojciechowskiemu spontanicznie i gdyby rano wstał lewą nogą, gdyby mu komórka wpadła do basenu, albo gdyby ogrodnik spieprzył trawnik: transakcji by nie było. Jednego dnia sprzedawać go nie chciał i nie chciał naprawdę, szczerze, bo miał jakiś plan związany z Mierzejewskim, a następnego uznał: a co tam. I to nas śmieszy.

Śmieszy nas, że jednego dnia JW opowiada, że pieniądze się nie liczą, bo ma być mistrzostwo, a następnego dnia przyjmuje nieznacznie tylko lepszą ofertę od tej, którą miał na stole 24 godziny wcześniej i na którą nawet nie chciało mu się rzucić okiem. 500, 600 czy 700 tysięcy euro więcej – dla takiej sumy Wojciechowski porzucił mocarstwowe ambicje?

Każdy normalny klub Mierzejewskiego by sprzedał – to jasne. Polonia nie jest normalnym klubem – to też jasne. Czego tam brakuje – pieniędzy czy klasowych piłkarzy? Pieniędzy nie, prawda? Raczej piłkarzy. I Wojciechowski teraz sprzedaje tego, którego uważał za najlepszego, bo akurat wiatr zawiał w inną stronę.

Ktoś powie – no tak, ale 5 milionów euro, wiadomo, musiał! Zależy jak na to spojrzeć. Czy Wojciechowski widział kiedyś na oczy 5 milionów euro? Tak, wielokrotnie – albo inaczej: wielokrotnie wielokrotność. Czy natomiast widział kiedyś na oczy mistrzostwo Polski zdobyte przez swoją drużynę? Nie.

Od dwóch lat pompował astronomiczną kasę w zespół i powtarzał, że musi wygrać ligę. Teraz, kiedy ogłosił, że ma wreszcie najsilniejszy skład w kraju, dał odejść kapitanowi. My tu logiki nie widzimy. Owszem, gdybyśmy mówili o zespole, który budowany jest w ramach jakiegoś budżetu, to tak – logika jest. Ale przecież Polonia budżetu w klasycznym rozumieniu tego słowa nie ma. Wojciechowski jak go najdzie, to sobie kogoś kupuje, przychody nie muszą się spinać z wydatkami, księgowość i tak stoi na głowie.

Wojciechowski kiedy mówił, że Mierzejewskiego nie sprzeda – mówił poważnie. Tylko potem mu się odmieniło.

I o tym właśnie był poprzedni tekst – że Wojciechowskiemu się ciągle odmienia. Jak ktoś ma zamiar z tym polemizować, to gratulujemy.

Najnowsze

Niemcy

Polanski chwalony w Niemczech. „Uosabia tęsknotę kibiców”

Wojciech Górski
1
Polanski chwalony w Niemczech. „Uosabia tęsknotę kibiców”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama