Niezły odlot.
GKS Katowice to aktualnie dziesiąty klub pierwszej ligi (z sześciu ostatnich meczów wygrał jeden, z Odrą Wodzisław), a jak ktoś zajmuje dziesiąte miejsce w pierwszej lidze to wiadomo, że powinien dać sobie spokój z zawodowym sportem i przerzucić się na rekreacyjne wypady rowerowe za miasto. Obejrzeliśmy jednak konferencję poprzedzającą ostatni mecz „Gieksy” w tym sezonie. Objawił się na niej nowy mistrz mikrofonu, niejaki Gabor, znany z tego, że zanim został trenerem (asystentem trenera) był największym grafomanem wśród wszystkich dziennikarzy w Polsce.
No i ten Gabor mówi coś takiego (pisownia mniej więcej oryginalna): – Ja mam takie wrażenie i to jest moje prywatne zdanie, że nie wiem, czy to jest działanie celowe, czy nie, że niektórym ludziom tutaj w środowisku zależy na tym, żeby niektóre rzeczy deprecjonować, krytykować bezzasadnie. Bo nie docenia się tego, co już tutaj osiągnięto. Ja powiem szczerze, że otrzymujemy sygnały czy poparcia, czy sympatii, czy doceniania od ludzi, który pracują w klubach w całej Polsce. Dziś miałem gościa z Niemiec, który interesuje się GKS-em Katowice poprzez moją osobę, pokazałem mu dzisiaj, miałem taki mały pokaz audiowizualny, pokazałem mu wycinki z naszych spotkań, nasze akcje ofensywne, naszą grę w defensywie. I pierwsze co powiedział, to powiedział: – Bardzo cię proszę, nagraj mi te fragmenty na płytę, ja pokażę, że w Polsce tak się gra w piłkę. I dla mnie to jest docenienie tego, co tutaj robimy. (…) Jeśli nie będzie brakowało w Katowicach, w GKS-ie cierpliwości to ja wiem, że tutaj mogłaby powstać naprawdę wielka drużyna, grająca dobrą piłkę nie na zapleczu ekstraklasy, ale właśnie w ekstraklasie. Bo jeśli tutaj, w GKS-ie, pamięta się występy pucharowe, pamięta się wielkie boje z Bayerem Leverkusen, pamięta się występy z Bordeaux, to dlaczego nie chcieć wrócić do tych czasów. Ale żeby wrócić do tych czasów, potrzeba cierpliwości. Co półroczna zmiana trenera, zmiana piłkarzy nie da niczego. Tak samo wy panowie powinniście dbać o to, by w całej tej otoczce panował spokój. (…) Chodzi o to, żeby była pełna symbioza, bo tylko w takich warunkach może powstać coś naprawdę wielkiego. Jeśli ktoś teraz się z tego śmieje, ktoś z tego drwi, jeśli w to nie wierzy, to po prostu działa destrukcyjnie. Nie mamy żadnych złych intencji. Mamy intencje takie, żeby GKS Katowice wprowadzić do panteonu polskiej piłki.
Stawowy musiał swojemu asystentowi zaaplikować podwójną dawkę wiary. Dla Gabora mamy trzy rady:
Po pierwsze – detoks.
Po drugie – ogranicz kontakt ze Stawowym.
Po trzecie – poszukaj trzeźwych kolegów (z Niemiec).
Po czwarte – wyciśnij pryszcza spod nosa.
Aha, zapomnielibyśmy, darmowa lekcja historii – te „wielkie boje z Bayerem Leverkusen” nie były takie wielkie. Zakończyły się wynikami 1:4 i 0:4. Jeśli mamy być szczerzy, widzieliśmy większe boje.
To, że akurat takie wyniki naszpikowany emerytami, budowany przez Stawowego i Gabora GKS mógłby powtórzyć, to akurat wiemy. Jeśli chodzi o Bordeaux – byłoby troszkę trudniej…
Zdrówka!