Marek Pogorzelczyk, człowiek trojga ksyw – „Emalia”,”Seta” i „Ł»mija” – nie jest już dyrektorem sportowym Lecha Poznań. Kończy się więc piękna przygoda tego byłego pracownika fabryki sprzętu AGD, który niespodziewanie nawet dla samego siebie stał się jedną z ważniejszych osób w polskiej lidze – od kierownika drużyny, aż po dyrektora sportowego mistrza Polski. „Ł»miją” ochrzcił go kiedyś „Fryzjer” – żmiją wychowaną na własnej piersi.
Reklama