Mrożącą krew w żyłach historię opisał „Fakt”. Okazało się, że po boiskach niższych klas rozgrywkowych biegał jak gdyby nigdy nic nazista. I jeszcze się z tym nazizmem afiszował!
Delegat związku, który znajdował się na meczu drugiej ligi grupy wschodniej Znicz Pruszków – Pelikan Łowicz, kazał bramkarzowi gości Witoldowi Sabeli zakleić numer 88 na bluzie. Delegat z ramienia PZPN tłumaczył, że skinheadzi używają liczb 88 i 18, jako symboliki nazistowskiej.
Golkiper drużyny gości, wybrnął z sytuacji zaklejając jedna z cyfr plastrem, czytamy w poniedziałkowym wydaniu dziennika „Fakt”. Według delegata liczby oznaczają numery liter w alfabecie: 88 HH – heil Hitler, a 18 AH – Adolf Hitler.
– Gram z tym numerem od lat i nigdy nie sądziłem, że będę miał z tym problemy. Numer wybrałem ze względów osobistych, a nie z sympatii do Hitlera czy nazistów – tłumaczył bramkarz Pelikana.
Mamy nadzieję, że to nie koniec zakrojonego na szeroką skalę śledztwa. Uprzejmie donosimy, że Kamil Wilczek z Zagłębia Lubin również gra z numerem 88. Zawodników mniej otwarcie manifestujących swoje haniebne poglądy, bo grających z numerem 18, naliczyć można bardzo wielu. Co ciekawe, właśnie z takim numerem w reprezentacji Polski grał Mariusz Lewandowski i dodatkowo – aż nam się ręce trzęsą, kiedy to piszemy – jest łysy! Ostatnio z osiemnastką grał Adrian Mierzejewski i on też – tak, tak! – łysieje, co można uznać za przypadek, ale można też za podświadomą próbę wkupienia się w łaski skinheadów.
Prawo musi być jednakowe dla wszystkich, więc liczymy, że już od najbliższego sezonu PZPN zabierze się za piłkarzy z samej góry. Radzimy dodatkowo zwrócić uwagę na Mateusza Klicha z Cracovii, który gra z numerem 66, co każe przypuszczać, że gdyby mógł dodać sobie jeszcze jedną cyfrę, to też byłaby to szóstka i tym samym mielibyśmy w lidze jawnego satanistę.