Odezwał sie do nas Serge Branco… Piłkarz wprawdzie niezbyt udany, za to czołowy „kreator” mody, który właśnie rozstaje się z Wisłą Kraków. Albo inaczej – to Wisła żegna go bez żalu. Trzeba przyznać, że nigdy nie uważaliśmy go za poważnego gościa. Raczej takiego, który nabiera ludzi na przyzwoite CV i odcina kupony, by w jakimś smiesznym kapeluszu doczłapać do emerytury. Nabiera, bo po pierwsze – doświadczony, a po drugie – niezbyt drogi. W każdym klubie rozwiązują z nim kontrakt, więc co raz jest do wzięcia za darmo. Do tego jeszcze mistrz olimpijski z Sydney.
Pisze więc do nas ten Branco. Alarmuje w zasadzie, że aż fragment zacytujemy w oryginale: “I inform that I will take the Wisla Team Manager – Yareck to the court because of rasismus behave to me! Happen on saturday before training”. Tak, jak wspomnieliśmy, pisownia oryginalna.
W skrócie mówiąc – Branco twierdzi, że został obrażony przez kierownika drużyny. I nie była to zwykła obelga, tylko rasizm w czystej postaci. – Poszedłem do niego, żeby załatwić bilety na mecz. Wtedy mnie obraził i kazał szukać innego klubu. Nie mogę tego akceptować, dlatego zamierzam pozwać go do sądu – opowiada Kameruńczyk.
W ostatnich tygodniach mecze Wisły oglądał z trybun, bo Maaskant nie miał dla niego miejsca nawet wśród rezerwowych. Jesienią zagrał trzy razy. Później leczył kontuzję, a jak już wszedł na boisko, sprawiał wrażenie, że jest na nim tylko przez pomyłkę. Piłkarz słabiutki, ale skoro rzuca oskarżenie, pytamy o sprawę u źródła. – Nic takiego się nie wydarzyło i mam na to dość świadków – odpowiada kierownik drużyny. – Branco dostał wszystko, czego potrzebował. Swoim zachowaniem zjadł mi już kilka miesięcy życia, ale jak chce sądów, niech idzie. Tylko zaznaczam, że jeśli zajdzie taka konieczność, od razu składam pozew o zniesławienie – dopowiada Jarosław Krzoska.
Ile osób, tyle wersji i trudno się spodziewać, by było inaczej. Tak czy owak, Branco kilka lat temu odegrał już podobną scenkę. Występując w rosyjskiej Samarze, oskarżył o rasizm działaczy Zenitu, z czego tłumaczyć musiał się sam Dick Advocaat. Nigdy nie dojdziemy prawdy, choć wnioskujemy, że ma na tym punkcie lekkie skrzywienie. Ponoć nawet kobieta, od której wynajmował mieszkanie w Krakowie nie mogła mu zwrócił uwagi. Od razu traktował to jako przejaw dyskryminacji.
Kiedyś pisaliśmy już o nim szerzej (sprawdź TUTAJ). Sprawia wrażenie, jakby totalnie odleciał od nadmiaru kasy. Jednego dnia pojawi się w klubie w kapeluszu i eleganckim garniturze. Następnego ubierze afrykańskie szaty szamana. – Wszyscy żartują sobie z jego strojów, ale on się o to nie obraża. Próbuje kreować modę, tylko zupełnie mu nie wychodzi. Dziwny gość, nie ma z nim za bardzo o czym gadać – mówi jeden z piłkarzy Wisły.
Jedno, co pewne – jutro Branco już w Polsce nie będzie. Odbierze mistrzowski medal, spakuje rzeczy i pojedzie do domu. Do Duisburga. A czy złoży ten pozew, czy tylko się odgraża? Najpierw musi chyba wymyślić niezłą historię, bo kto jak kto, ale Krzoska na rasistę zupełnie nie wygląda.
PAWEŁ MUZYKA