Niesamowity sezon FC Porto. Teraz czas na trzecią koronę…

redakcja

Autor:redakcja

19 maja 2011, 03:20 • 6 min czytania

– Czuję się trochę smutny, bo obie drużyny mogły się spisać lepiej. Ale najważniejsze, że zdobyliśmy kolejne trofeum – powiedział Andre Villas-Boas po wczorajszym zwycięstwie nad Bragą. Smutny… Po sezonie, który najprawdopodobniej zakończy w potrójnej koronie. Wystarczy jeszcze z marszu przejechać się w niedzielę po Vitorii Guimaraes. Co to za problem dla Porto? Co to za problem dla zawodników, którzy rozbili Villarreal i Benfikę i weszli do historii piłki portugalskiej? W tym sezonie oglądanie „Smoków” było prawdziwą przyjemnością. Większość ich meczów to była uczta futbolu. Ale w Polsce jakoś to wszystko przeszło bez większego echa. Przeciętni kibice nie kojarzą Alvaro Pereiry, Fredy’ego Guarina czy Fernando Belluschiego. My postanowiliśmy wam ich zaprezentować. Chcecie dowiedzieć się, którego nazywano „Cebulą” i na kim „żerował” Gonzalo Higuain? A może interesuje was, kto nie lubi amerykańskiej wersji swojego imienia?

Niesamowity sezon FC Porto. Teraz czas na trzecią koronę…
Reklama

Bramkarze:

HELTON – jeśli w końcu, po sześciu sezonach odejdzie, kibice powinni mu zaśpiewać – „jesteś legendą”. A odejść chce – najprawdopodobniej do Brazylii, bo, jak przyznaje, tęskni za znajomymi, muzyką pagode i… açaí, czyli amazońskimi jagodami. Podobno chrapkę ma na niego Vasco.

Reklama

BETO – wieczny rezerwowy, pewnie trzyma kciuki za transfer Heltona. Zostałby prawdopodobnie jego naturalnym następcą i może doczekałby się kolejnych powołań do reprezentacji Portugalii.

PAWEف KIESZEK – gdy odwiedziliśmy go w Porto i zobaczyliśmy, w jakich warunkach i przede wszystkim, z kim trenuje, zrozumieliśmy, że warto było się tam przenieść nawet kosztem bycia rezerwowym. Ale… ile można grzać ławę? Po sezonie najprawdopodobniej zostanie wypożyczony. Z paroma nowymi tytułami w CV.


Obrońcy:

JORGE FUCILE – człowiek z żelaza, nie do zdarcia. Taki, z którego nawet po porażce można być dumnym. Nam zawsze kojarzył się z pewną sytuacją z mundialu w RPA – na filmiku od 2:40, ale obejrzyjcie cały, bo warto (TUTAJ). Jak on się podniósł po takim upadku?

CRISTIAN SAPUNARU – półtora roku temu groziły mu trzy lata zawieszenia za atak na ochroniarza w tunelu po meczu z Benfiką. Karę dostał minimalną – 6 miesięcy. Gdyby nie Fucile, byłby pewniakiem. A tak, jest idealnym zmiennikiem, co pokazał finał.

MAICON – porównywany do Brazylijczyka w służbie Portugalii, Pepe. I kto wie, może pójdzie jego śladem? – Powiedziałam mu, że jeśli dostanie portugalski paszport i powołają go tak jak Deco, Pepe lub Liedsona, powinien poważnie to przemyśleć – powiedziała niedawno matka Maicona. Wykupiony za 1,1 miliona euro z Nacionalu Madeira. Czyli za grosze, jak na piłkarza o takich umiejętnościach.

ROLANDO – od przyszłego sezonu w szatni Porto pewnie nie będzie można już usłyszeć afrykańskich rytmów, za które był odpowiedzialny. Teraz powinni je poznać zawodnicy Juventusu, Interu, Manchesteru United lub Liverpoolu. Niedługo będzie jednym z najlepszych obrońców na świecie. Dajemy mu dwa lata.

NICOLAS OTAMENDI – posłużymy się cytatami. Najpierw z portugalskiego forum – „Obrońca z jajami, gra po argentyńsku – na maksa, ale bez komplikowania”. Czyli, jak Fucile, tyle że na środku defensywy. – Dobrze, że możemy liczyć na kogoś tak pewnego w obronie – powiedział o Otamendim Andre Villas-Boas.

HENRIQUE SERENO – kolejny, po Beto, „poszkodowany” Portugalczyk. Wolelibyście ławkę w Porto czy grę w drugiej lidze hiszpańskiej, w Realu Valladolid?

ALVARO PEREIRA – Fucile i Pereira na bokach obrony – o tym marzy chyba każdy trener poza Villas-Boasem i selekcjonerem Urugwaju, Oscarem Tabarezem. Kawał piłkarza. Z hiszpańskiego – „jugadorazo”. Zresztą, i tutaj nie ma co tłumaczyć. Odpalcie wideo (TUTAJ).

RAFAEL EMIDIO – miał być jak Nuno Valente. Ale… patrz piłkarz wyżej.

Pomocnicy:

SOUZA – przekonał się, że macki Villas-Boasa sięgają daleko. Aż na przedmieścia Porto. Tam Souza zasłynął z balowania w klubach striptizerskich w towarzystwie Waltera. Znany w zasadzie tylko z tego. Nie dostosował się jeszcze do europejskiego futbolu.

FERNANDO – ściągnięty za „frytki”, podobnie jak Maicon. 700 tysięcy euro. A dziś to jeden z najlepszych defensywnych pomocników na Półwyspie Iberyjskim. W Porto miał być następcą Paulo Assuncao, po sezonie może zastąpić Dejana Stankovicia w Interze. Zastanawiamy się tylko, skąd ksywa „ośmiornica”. Wiecie może?

JAMES RODRIGUEZ – zapytaliśmy Pawła Kieszka, kto mieszka w jego okolicy w Porto.
– Hames.
– Kto?
– No Hames Rodriguez. Znaczy się „Dżejms”, ale on woli „Hames”. Tak po hiszpańsku.
Za niego Porto zapłaciło już całkiem sporo – 5 milionów euro. A miał wtedy zaledwie 18 lat. Melodia przyszłości.

FREDY GUARIN – pierwszy sezon – 2008/09 – miał słaby. Niedawno jedna ze stron kibiców Porto przeprowadziła ankietę – kto powinien grać w środku pola – Belluschi, Fernando czy Guarin? 70% – Guarin. Autor jednego z najpiękniejszych goli, jakie widzieliśmy. Ani on, ani my nie wierzyliśmy, że to wpadnie. Ale wtedy nie wiedzieliśmy, że ma uda jak koń. Obejrzyjcie (TUTAJ).

FERNANDO BELLUSCHI – Publico.pt nazywa go „pomocnikiem z oczami na karku”. Często porównywany do Dmitrija Alejniczewa. Nadrabia czas stracony w Olympiakosie. A w czerwcu, razem z Otamendim i Cabralem, pozna uroki Warszawy.

JOAO MOUTINHO – autor bloga Porta19.com stworzył czasownik „moutinhar”, który oznacza utrzymywanie się przy piłce, a gdy nie ma się do kogo podać, wymyślenie najprostszego rozwiązania aby tej piłki nie stracić. Nic dodać, nic ująć.

RUBEN MICAEL – w debiucie reprezentacyjnym zdobył dwie bramki i… na tym jedzie od marca. W Porto jest w cieniu słynniejszych kolegów, choć ma już prawie 25 lat. Chyba nie można go już nazywać „future star”.

Napastnicy:

HULK – zna ktoś sekret jego siły? Bo na siłowni wcale nie przesiaduje. Zastanawialiśmy się nawet ostatnio, czyje strzały są trudniejsze do obrony – Hulka czy Falcao. Z pomocą przyszedł nam Kieszek. – Falcao da się „nauczyć”, Hulka nie. Jego uderzenia to petardy. Piłka leci tak – góra, dół, góra dół. I nigdy nie wiesz, gdzie wyląduje. Rzućcie okiem (TUTAJ).

CRISTIAN RODRIGUEZ – barwna postać, chyba największy szpaner w Porto. W Urugwaju otrzymał ksywę „Cebula”, bo przeciwnicy przez niego płakali. Ale to było dawno i chyba już „se ne vrati”.

MARIANO GONZALEZ – walczy chłop i walczy, ale cały czas trapią go kontuzje. No, ale przynajmniej się stara. Z charakteru podobny do Konrada Gołosia. Szkoda gościa, bo sama walka to na Porto za mało.

SILVESTRE VARELA – w sezonie 2009/10 kluczowy piłkarz „Smoków”. W marcu tego roku z gry wykluczyła go kontuzja. Szkoda, bo to zawodnik, który w normalnej formie miałby nawet miejsce w reprezentacji. Finał pokazał, że Varela wraca do normalnej dyspozycji.

WALTER – z wyglądu miniaturka Hulka. Umiejętności jeszcze nie te, ale na razie może w spokoju balować, bo starszy kolega podpisał nowy kontrakt. Ale czy udźwignie presję i wyjdzie z cienia, kiedy Hulk w końcu odejdzie?

RADAMEL FALCAO – o jego wyczynach strzeleckich pisaliśmy niedawno, więc teraz kilka faktów spoza boiska. Jeden z największych pracusiów w Porto. Sporo czasu spędza na siłowni, a w wolnych chwilach uczy się języków obcych i czyta Fiodora Dostojewskiego lub Ernesto Sabato. Kiedy grał w River, w drodze na trening zabierał ze sobą Gonzalo Higuaina. Jeździli i jeździli, a obecny napastnik Realu nigdy nie zapytał, czy nie dorzuć się na benzynę. Radamel nie chciał naciskać, a… Higuain cieszy się w Buenos Aires opinią skąpca. I chyba nawet o tym nie wie.

TOMASZ ĆWIĄKAفA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama