Kamil Glik: – Wielu i tak chciałoby być na moim miejscu

redakcja

Autor:redakcja

29 kwietnia 2011, 00:44 • 5 min czytania

Jesteś najgorszy, a za dwa tygodnie wynoszą cię na piedestał. Takie są polskie media. Często bezpodstawnie wdeptują zawodników w ziemię. Przykład z ostatnich dni – Jagiellonia. Wszyscy po nich jadą, nagle zaczynają wygrywać i znów walczą o mistrzostwo. We Włoszech, mimo wszystko, jest trochę inaczej. Te media są bardziej ogarnięte. Krytyka może i jest potrzebna, ale czasami trzeba poczekać. Nie można dwa razy na kogoś spojrzeć i powiedzieć, że nie nadaje się do gry w piłkę – mówi Kamil Glik, drugi po Zbigniewie Bońku polski człowiek w Bari. I drugi, który spadł z nim do Serie B.

Na żel zarobił, teraz może już wracać do Polski. Czytałeś to?

Niestety nie używam żelu. Muszę więc zmartwić tych wszystkich krytyków z Internetu. Dłuższego powrotu do Polski też jakoś jeszcze nie planuję. Kiedyś na pewno, ale jeszcze nie teraz.

Piast – spadek, Bari – spadek, kto następny? To też wyciągnąłem z forum.

Ci, co mnie znają, wiedzą, że na spokojnie podchodzę do takich opinii. Piszą to ludzie, którzy sami chcieliby być na moim miejscu i walczyć o utrzymanie w Serie A. Jestem zadowolony z tego, gdzie jestem i co robię. Każdy polski piłkarz mając do wyboru grę w ekstraklasie lub Bari, nawet by się nie zastanawiał i wybrał to drugie. Przychodząc tutaj wiedziałem, jaka jest sytuacja w tabeli i jaki jest terminarz. Nie udało się. Nie jest jednak tak, że winę za spadek ponosi tylko Glik. Wszyscy walczyliśmy do końca.

Do końca to przekonywałeś wszystkich, że macie duże szanse na utrzymanie. Po co takie mydlenie, skoro każdy, kto spojrzał w tabelę wiedział, że jesteście w totalnej dziurze?

Dziwne, żebym dwanaście kolejek przed końcem mówił: sorry, spadliśmy. Gdybym tak twierdził, to też wszyscy by się śmiali.

O co chodzi w ogóle z tym Bari? Ktoś zapomniał kupić napastników, urządzić trening strzelecki?

Nie no, są treningi strzelecki (śmiech).

No, ale w ogóle goli nie strzelacie.

Też to analizowałem. Zerkałem na tabelę goli straconych i zdobytych. No i w tych pierwszych jesteśmy jakoś w środku, a w drugich na samym końcu. Faktycznie, coś tymi golami jest nie tak. Brakuje indywidualności z przodu. Myśleliśmy, że Okaka będzie strzelał, a on tu tylko dwa gole. W ogóle to nie wiem, czy ktoś z naszej drużyny strzelił więcej niż dwie bramki…

Barreto ma cztery.

Ale ostatni mecz zagrał w grudniu. Ogólnie jak tak sobie wspominam tę rundę, to mieliśmy dużo pecha. Mecz z Udinese – 0:1 po rzucie karnym. Sampdoria – to samo, do tego jedenastka bardzo kontrowersyjna. Pamiętam też mecz z Genoą 0:0, gdzie strzeliliśmy gola, a sędzia pokazał faul. Jak tak teraz analizuję, to za dużo mieliśmy takich meczów na styku. Jedną bramką przegrywaliśmy. Z Interem raz dostaliśmy 0:3, ale o ile dobrze pamiętam, to gole padły w 70., 94. i 96. minucie. Przy czym ja zszedłem w dziewięćdziesiątej…

Kamil Glik: – Wielu i tak chciałoby być na moim miejscu
Reklama

***

Przerwa w Real – Barca. Za kim jesteś?

Za Realem. Wiadomo. Od dziecko im kibicuję, no i mam też sentyment, bo jakiś czas w tym Madrycie spędziłem. Szkoda, że Valdes tam pod koniec obronił strzał Ronaldo.

No to ilu twoich kumpli biega teraz po murawie?

Nie biegają. Ale powiem ci, że kilku gości, z którymi grałem, gdzieś tam teraz kopie w Primera Divison, i to z całkiem niezłym skutkiem. Callejon z Espanyolu, Parejo – ten w długich włosach z Getafe, Negredo. Mógłbym jeszcze kilku wymienić. Mata z Valencii też grał w tym samym zespole.

فadna paczka. Samochodu od Raula nie pożyczałeś?

No niestety, aż tak blisko go nie znałem.

Krzysiek Król pożyczał.

Nie wiem, nie pytałem. Nie mam z nim teraz kontaktu. Ci, co go znają, wiedzą jednak, jaki jest Krzysiek. A ci, którzy go nie poznali, mogą sprawdzić w wywiadach.

***

To, co teraz po tym Bari? Powrót do Palermo i ława?

Na razie nic nie wiadomo. Mam kontrakt z Palermo na cztery lata. Wrócę w lipcu i zobaczymy, co dalej. Poczekam na odpowiedź z ich strony, jakie mają plany wobec mnie. Prawda jest taka, że jesienią nie dostałem szansy debiutu. Boli mnie to. Wygraliśmy pierwszy mecz w eliminacjach Ligi Europy i potem nagle mnie odstawiono. Ale nie żałuję tego przyjazdu do Włoch. W żadnym procencie. Jak jest możliwość, to trzeba wyjeżdżać. Pół roku grałem w podstawowym składzie drużyny Serie A, walczyłem z piłkarzami, z których wystarczy wyciągnąć dwóch i kosztują więcej niż cała nasza liga. Wiadomo, że ekstraklasa się rozwija, że budują się stadiony, że można w niej walczyć o jakieś szczytne cele, ale ledwo się obejrzysz, już masz 25 lat i wszyscy mówią, że na jakikolwiek wyjazd jest już za późno. Chciałem tego uniknąć.

Widziałeś ranking dziesięciu najgorszych letnich transferów w Serie A?

Nie widziałem. Pewnie brał pod uwagę tylko pierwszą połowę sezonu. W drugiej czułem się w Bari bardzo dobrze. Nie słyszałem negatywnych opinii o sobie, kibice zawsze mówią mi, żebym został w Bari na drugi rok. Jak chcę wyjść na miasto, to nie zakładam kaptura, trzech szalików itd.

W Polsce mówi się, że Glik jest drewniany.

Czytam strony piłkarskie. Wirtuozem technicznym nie jestem, ale powiedzmy sobie szczerze – nie jestem w tym odosobniony. W Polsce mało mamy zawodników, którzy są naprawdę świetni technicznie. Mimo wszystko dostaję szansę regularnej gry w Serie A. Wiem, że jako obcokrajowiec muszę dawać z siebie sto dziesięć procent. Na moje miejsce czekają przecież młodzi Włosi.

Polskie gazety, portale są inne niż włoskie? Częściej krytykują, traktują piłkę bardziej powierzchownie?

Coś w tym jest. U nas jesteś najgorszy, a za dwa tygodnie wywyższają cię na piedestał. Takie są polskie media. Często bezpodstawnie wdeptują zawodników w ziemię. Przykład z ostatnich dni – Jagiellonia. Wszyscy po nich jadą, nagle wygrywają dwa mecze i znów walczą o mistrzostwo. We Włoszech, mimo wszystko, jest trochę inaczej. Te media są bardziej ogarnięte. Krytyka może i jest potrzebna, ale czasami trzeba poczekać. Nie można dwa razy na kogoś spojrzeć i powiedzieć, że nie nadaje się do gry w piłkę.

22 maja ostatnia kolejka Seria A, potem urlop. Słyszałem, że w czerwcu czeka cię ważne wydarzenie.

25 czerwca biorę ślub z moją narzeczoną, Martą. Wesele jak wesele. 120 osób. Z racji tego, że jestem we Włoszech, w organizacji pomagają rodzice. Ostatnio, jak było zgrupowanie kadry, to Marta też przyjechała do Polski i coś tam załatwiała. Powoli wysyłamy zaproszenia.

Piłkarze też będą?

Kilku znajomych na pewno. Ale nazwisk nie podam. Głupio byłoby, gdyby o wszystkim dowiedzieli się z wywiadu. Niech poczekają na zaproszenia.

ROZMAWIAف PAWEف GRABOWSKI

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama