Maciej Bartoszek: – Wiem czego chcę, konsekwentnie dążę do celu

redakcja

Autor:redakcja

24 kwietnia 2011, 02:02 • 8 min czytania

Jedni zarzucają mu zbyt dużą pewność siebie, brak pokory i duże parcie na szkło poprzez autopromocję, kiedyś nawet pisaliśmy, że wpada w taki samozachwyt, że niedługo pęknie. Drudzy – doceniają twardy charakter, trenerską odwagę i to, że nie boi się mówić prawdy, walczyć z wieloletnimi schematami. Jaki naprawdę jest Maciej Bartoszek, najmłodszy szkoleniowiec Ekstraklasy? Zapraszamy do wywiadu.

Przed spotkaniem chciał pan się dowiedzieć, o czym konkretnie będziemy rozmawiali. Boi się pan jakichś pytań?

Nie, nie sądzę. Czasem zadacie trudne pytanie, ale to przecież wasza praca. Myślę, że w dzisiejszych czasach trzeba umieć sobie poradzić z krytyką. Niektórzy nie radzą sobie z popularnością, a przez zbyt duże zainteresowanie mediów upadają psychicznie. Mnie nie musicie lubić, jestem przygotowany na krytykę. W tym trudnym zawodzie, jaki wykonuję, trzeba umieć odnaleźć się w świecie mediów.

Jak panu idzie?

Nie chcę oceniać samego siebie.

Czuje się pan jak ryba w wodzie, będąc gwiazdą medialną GKS Bełchatów.

Tak? Nie postrzegałem siebie w ten sposób… Ja codziennie powtarzam piłkarzom, że nie powinni uciekać od mediów i od popularności. Kluby na zachodzie na popularności zawodników i trenerów zarabiają krocie. To jest wpisane w funkcjonowanie klubu jako przedsiębiorstwa.

Ale z Weszło! początkowo rozmawiać pan nie chciał.

Bo czytając to, co o mnie piszecie wychodzi na to, że wy znacie mnie lepiej, niż ja znam samego siebie.

Tomasz Kafarski mówi, że każdy trener musi też być trochę aktorem. Maciej Bartoszek pozuje na twardziela, któremu nikt nie podskoczy?

Ja na nikogo nie pozuję. Myślę, że to za sprawą prasy zbyt często wyostrza się niektóre cechy mojego charakteru. Dość niepotrzebnie zwraca się uwagę na to, co robiłem w przeszłości, choć nie miało to żadnego znaczenia i było krótkim epizodem.

Chodzi o kick-boxing. Jak długo pan trenował?

Widzę, że wie pan, o czym mówię. To było moje hobby, ćwiczyłem przez dwa, trzy lata. Sport towarzyszył mi przez całe życie i to dzięki niemu wykształtowałem swoją osobowość. Najwięcej wyniosłem jednak z domu, gdzie miałem wykształconych, utytułowanych rodziców. Wiem, że mam twardy charakter, ale czy coś w tym złego? Wyobraża pan sobie, że do szatni, w której jest 20 facetów z jajami, wchodzi trener, który nie wie, czego chce? Ja wiem, czego chcę i konsekwentnie do tego dążę. Ale nie oznacza to, że będę apodyktyczny czy despotyczny.

Na szyi nosi pan łańcuch, jest ogolony na zero, szeroki w barach. To wpływa też na posłuch w szatni? Piłkarze wiedzą, że z Bartoszkiem się nie dyskutuje?

Bez przesady, wielkoludem nie jestem. Jeśli chodzi o owłosienie, to tak po prostu było wygodniej. Nigdy po treningach nie lubiłem suszyć głowy, nakładać żelu. Z czystej wygody od kilku lat golę się na zero. Co trzy dni. Jak leci czwarty dzień, to te włosy już mnie denerwują. Zresztą, jest to też uwarunkowane genetycznie, bo i mój tata, i dziadek mieli na głowie tych włosów mniej. Jest takie powiedzenie: na mądrej głowie włosy nie rosną.

Adamowi Małyszowi w skokach narciarskich pomagały wąsy. فysina to talizman Bartoszka?

Brak włosów mógłby mi pomóc co najwyżej w basenie…

Wie pan, czym jest ABS w odniesieniu do ludzi?

Nie wiem.

Absolutny Brak Szyi.

Proszę ze mnie nie żartować, nie jest przecież tak źle. Ale jak widzę siebie w telewizji, to wydaje mi się, że powinienem trochę schudnąć (śmiech). A jak pan na mnie patrzy, to uważa, że jestem zbyt potężny?

Porównując pana do innych trenerów, to – mówiąc delikatnie – jest pan niestandardowych wymiarów.

A Skorża? Jest wyższy. Michniewicz ma większy brzuch… Lepiej wyglądać, jak ja, niż nie wyglądać wcale.

Może postura sprawia, że czuje się pan pewniejszy siebie? W tym sezonie pojechał pan już po trzech arbitrach.

To tak dużo? Ale zaraz… Borski, Małek i kto jeszcze?

Jarzębak. Ale po kolei, najpierw Borski.

W jesiennym meczu z Wisłą zdziwiło mnie jego zachowanie. Na każdym kroku pokazywał swoją wyższość, niedostępność , unosił się. Jak podszedłem do niego, to od razu patrzył na mnie z góry, dając do zrozumienia „to ja tu rządzę”. Przy pierwszym naszym spotkaniu miał chyba zły dzień, bo potem zmieniłem o nim zdanie.

Następny Małek.

Jestem bardzo ambitnym człowiekiem i przykładam ogromną wagę do tego, jak gramy. Każdy mecz jest przecież weryfikacją naszej pracy. Dlatego wkurza mnie, gdy ktoś co chwila wybija nas z rytmu, gwiżdże na naszą niekorzyść. Małek z Jagiellonią robił to skutecznie.

A po co był ten cały teatrzyk w Kielcach?

To nie był teatrzyk, nie miałem na ławce gotowego scenariusza. To była moja odruchowa reakcja i wyraz bezsilności. Błędy popełniał nie tylko arbiter główny Jarzębak, ale i również liniowi. W najdrobniejszych sytuacjach, przy przyznawaniu autów, ale i w tych o znacznie większym znaczeniu. A to, że zakończył mecz dziesięć minut przed czasem, pokazuje, że jego w Kielcach po prostu nie było. Prowadził w głowie zupełnie inne spotkanie. Wszystkie decyzje arbitrów zniwelowały nasz cały wysiłek. Walczyliśmy nie tylko z Koroną, ale i również z nieudolnością sędziów. Nie było sensu tego ciągnąć… Ł»ałuję, że ostatecznie nie poszliśmy do szatni, bo może zwrócono by uwagę na rangę problemu. Gdyby to był mecz z udziałem Legii, to nikt nie zastanawiałby się, dlaczego oni zeszli z boiska. Wszyscy myśleliby, jakim cudem sędziowie popełniali tak kardynalne błędy. Słyszałem potem, że Jarzębak miał przed spotkaniem duże problemy osobiste, ale dlaczego nie zmieniono wtedy obsady sędziowskiej?

Mówi się, że poprzez ciągłe krzyki i głośne zwracanie uwagi wpływa się w Polsce na sędziowanie. I w niejasnej sytuacji znajdujący się pod presją arbitrzy częściej mylą się na korzyść zespołu, który prowadzi ten wybuchowy trener. Przykładem Probierz z Jagiellonii.

Albo Smuda… Jak widzę coś, co mi się nie podoba, to powinienem mieć prawo o tym mówić. Wypowiedziałem swoje zdanie na konferencji prasowej, a z Internetu dowiedziałem się, że otrzymałem karę finansową. Takie praktyki w cywilizowanym państwie nie powinny mieć miejsca.

Jak to z Internetu?

Do dziś nie otrzymałem żadnego pisma czy wezwania z Komisji Ligi. Co więcej, wlepiono mi karę w wysokości trzech tysięcy złotych, czyli tyle samo, co klubom za kibicowskie ekscesy na trybunach. Zrobiłem coś złego? Powiedziałem jedynie, że Małek miał gorszy dzień. To ja odpowiadam za wynik zespołu, więc chyba mam do tego prawo… Jak idę korytarzem i na kogoś wpadnę, to przeproszę. Normalne zachowanie, odruch. Nie słyszałem natomiast, żeby w Polsce sędzia publicznie przeprosił i przyznał się do pomyłki. Wystarczyłoby, że arbiter podejdzie po meczu, porozmawia na spokojnie, rozluźni atmosferę. A jak on idzie w zaparte, na siłę pokazuje swoją wyższość, to i mnie podnosi się ciśnienie.

„To była parodia sędziowania. Jeżeli tak Bełchatowa nie lubi, to niech tu więcej nie przyjeżdża” – tak powiedział pan po meczu z Jagiellonią. To nie jest wywieranie presji?

Pan jest adwokatem Małka?

Nie, dlaczego?

A, chciałbym mieć takiego adwokata, jak pan. Nie róbmy z siebie porcelanowych lalek. Jeżeli coś jest czarne, to mówmy otwarcie, że jest czarne… OK, może trochę za daleko się posunąłem. Śmieszy mnie jednak sytuacja, że po kilku ewidentnych błędach ten sam sędzia kilkanaście dni później gwiżdże na stadionie tej drużyny. I znów podejmuje kontrowersyjne, na jej korzyść decyzje. To już jest niesmaczne.

Liga nie jest czysta?

Są w Polsce odpowiednie służby, które o tym decydują. Wszystko powinno być transparentne i jeżeli takie jest, to nie ma się czym przejmować.

Pana zdaniem jest?

Nie jestem od oceniania. Ale skoro zdecydowano, że ten sam sędzia kilkanaście dni później gwiżdże dla tej samej drużyny, to chyba wszystko jest w porządku.

Unika pan jasnej odpowiedzi.

Moje zdanie jest tutaj mało ważne.

Skąd w ogóle wziął się najmłodszy dziś trener w Ekstraklasie, a piąty, jeśli chodzi o datę urodzenia, w XXI wieku?

Piąty? Nie wiedziałem, że byli młodsi.

Na przykład trener Pierścionek, który Zagłębie Sosnowiec objął w wieku 29 lat.

Wziąłem się stąd, skąd m.in. trener Kafarski. Pracowaliśmy razem w dawnej trzeciej lidze, a Tomek nigdy nie mógł ze mną wygrać. Póki co podtrzymujemy tradycję… Kafarski do Ekstraklasy trafił szybciej, prowadził wcześniej rezerwy Lechii. Ja natomiast trenowałem zespół GKS w Młodej Ekstraklasie i dostałem szansę przejęcia zespołu w bardzo trudnym momencie. To dodało mi pewności.

Kiedy poprowadził pan w karierze pierwszy trening?

Dobre pytanie, ale nie wiem, czy sobie przypomnę. Pamiętam, że w 2005 roku zostałem wybrany najlepszym trenerem roku w kujawsko-pomorskim… Pierwszy swój trening poprowadziłem natomiast w wieku 23 lat. Kawałek czasu temu.

Skąd pomysł na trenerkę?

Zaprzyjaźniony z naszą rodziną trener Mrówczyński prowadził Włocłavię Włocławek i kiedyś zabrał mnie na mecz sparingowy. Siedziałem obok niego na ławce trenerskiej. Pamiętam też, że w 1982 roku, gdy miałem pięć lat, siedziałem u wujka na kolanach przed telewizorem i dopingowaliśmy reprezentację. Piłka od zawsze była w moim życiu.

Wie pan, w jakim wieku jest trener Lenczyk?

Wiem. Sześćdziesiąt… Pomoże pan?

Sześćdziesiąt osiem.

Piękny wiek, wspaniała kariera trenerska. Jest to trener, który cały czas udowadnia, że jest jednym z najlepszych w kraju. Myślę, że w Polsce nie doceniamy tego, co mamy, w tym świetnych szkoleniowców.

Pan jest dwukrotnie młodszy. We wtorek obchodził pan 34. urodziny.

Ja się cieszę, że tak młodo trafiłem do Ekstraklasy. Ostatnio małżonka przypomniała mi, że gdy kilka lat temu oglądałem Ligę+, to zastanawiałem się, kiedy to ja będę na miejscu jednego z tych trenerów. Udało się, ale zmierzam dalej. Teraz planuję napisać pracę, odebrać dyplom trenerski UEFA Pro, odbyć kolejne staże. Trener musi cały czas się kształcić. Trzeba iść do przodu, bo kto stoi w miejscu, ten się cofa.

Ta praca to na jaki temat?

Opiszę chyba system 4-2-3-1, który najbardziej preferuję i stosuję w Bełchatowie.

Nie boi się pan mówić prawdy o polskiej piłce?

Nie. Tylko prawda może uzdrowić nasz futbol. Fałszem nic nie zdziałamy.

Liczę, że opowie pan kulisy przyznawania licencji na prowadzenie drużyny w Ekstraklasie dla Bartoszka.

W pewnym momencie odczułem, że są ludzie, którzy nie chcą dopuścić, aby młoda osoba weszła na trenerską karuzelę. Może bali się zwiększenia konkurencji na tym rynku… Zdobywanie trenerskich uprawnień przez długi czas było w Polsce nie do końca jasne, a dopiero od niedawna Wydział Szkolenia PZPN stara się to zmienić. Przyznaję, że musiałem się sporo napocić, aby otrzymać licencję. Ale myślę, że w PZPN nie żałują tego, że dali mi szansę. Tak przynajmniej mówi tabela.

ROZMAWIAف PIOTR TOMASIK

Maciej Bartoszek: – Wiem czego chcę, konsekwentnie dążę do celu
Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Korona czekała na taki transfer. Były kadrowicz zagra w Kielcach [KULISY]

Szymon Janczyk
15
Korona czekała na taki transfer. Były kadrowicz zagra w Kielcach [KULISY]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama