Reklama

Piłkarze Wisły w roli pastorów. Byliśmy na ich kazaniu. Zobacz…

redakcja

Autor:redakcja

15 kwietnia 2011, 19:35 • 3 min czytania 0 komentarzy

Już na swojej powitalnej konferencji w barwach Wisły, Osman Chavez dał się poznać jako osoba wierząca. Potem o wpływie Boga na swoje życie wspominał w każdym wywiadzie. Zastanawialiśmy się – on tak tylko mówi czy rzeczywiście jest aż tak bardzo religijny? Bo jaki facet, nawet najbardziej uduchowiony, nie pójdzie ze swoją żoną na imprezę, w obawie, że wpadnie w oko innej lasce? Dziś przekonaliśmy się, że w Chavezie nie ma cienia hipokryzji.

Piłkarze Wisły w roli pastorów. Byliśmy na ich kazaniu. Zobacz…

Ojciec zostawił matkę, kiedy była w ciąży. Poznałem go po 19 latach. Nie miałem mu niczego za złe, choć w dzieciństwie brakowało nam pieniędzy i chodziłem boso. Ale nie mogłem zejść na niewłaściwą drogę, widząc, że mama nie ma za co kupić jedzenia.

Pierwszy dzień rekolekcji w jednym z krakowskich kościołów protestanckich. Na kazaniu – choć Osman nazywa to spotkanie “świadectwem wiary” (el testimonio) – pojawiło się ok. 70 osób. W większości studenci. Nie wszyscy traktują religię z takim oddaniem jak on. Ale nie mogli odpuścić możliwości pogadania z zawodnikiem Wisły. Rekolekcje z piłkarzami to nie to samo co “zwykłe” rekolekcje.

Chavez, krok po kroku, słowo po słowie, zdobywa przychylność zgromadzonych. Przestają myśleć o tym, że tydzień temu grał z Koroną, a teraz z Bełchatowem. Odnosimy wrażenie, że dla nich to już nie Osman – piłkarz, który zadepcze rywala. To Osman – pastor, mówiący o stworzeniu świata. O tym, że człowieka stworzył Bóg, bo “jesteśmy zbyt piękni, żeby pochodzić od małpy”. Pastor, choć bardziej przychodzi na myśl określenie – public speaker.

Bóg dał mi najlepszy kontrakt i to, że mogę tu stać przed wami, jest dla mnie ważniejsze niż pojedynki z Iniestą i Pique na mundialu czy gra o mistrzostwo z Wisłą. O mistrzostwo, które jest na wyciągnięcie ręki.

Chavez przypomina profesjonalnego mówcę, mimo że, jak utrzymuje, nigdy nie przechodził profesjonalnych kursów. Wie jak dobierać słowa. Mocna postawa, podbródek uniesiony w górę, świetnie moduluje głosem. Raz mówi głośno, raz cicho. Czasami nawet krzyczy, nie dając tłumaczowi dojść do słowa. Jego styl robi wrażenie nawet na nas, chociaż do przemówienia podchodzimy w sposób – powiedzmy – analityczny. U kilku uczestników pojawiają się łzy. Pod koniec przemówienia u jego boku staje Kew Jaliens. Ma na sobie koszulkę z napisem “Stop Hating”.

– Kto chce ze mną porozmawiać, niech podejdzie. Chcę uścisnąć każdego z was – kończy z uśmiechem Osman.

W wieku 19 lat miałem poważny wypadek samochodowy. Połowa auta została kompletnie rozwalona. Ja wyszedłem bez szwanku. Nie miałem ani jednego zadrapania. Bóg dał mi życie na nowo.

Drugi dzień. Zastanawialiśmy się, jak w porównaniu do Chaveza wypadnie Andres Rios. Bo gdyby można tu było mówić o rywalizacji sportowej, powiedzielibyśmy, że Osman posadził go na wysokiego konia.

Reklama

Honduranin pojawia się na sali jako pierwszy. Tym uczestnikom wczorajszego wydarzenia, którzy do niego podeszli, wręcza Biblię. Są zdumieni. Po chwili przychodzi Jaliens. “Testimonio” Riosa wysłucha w skupieniu, ze spuszczoną głową.

Argentyńczyk nigdy wcześniej nie występował przed szerszą publicznością. Nie przyciąga co prawda uwagi jak Osman, ale potrafi spontanicznie przemawiać przez dwie godziny. Idzie mu nieźle… Do ostatniej części wystąpienia – modlitwy. Wtedy wpada niemalże w stan ekstazy i przez łzy prosi boga o błogosławieństwo. Zastanawiamy się, ile czasu potrzebuje na dojście do siebie po czymś takim. Rios zadziwia nas po raz kolejny. Dziesięć minut po zakończeniu podchodzi i puszcza oko: – Pogadamy po meczu z Bełchatowem. Ciekawe czy zagram…

Wychodząc, pytamy Osmana, czy nie żałuje, że tak mało osób usłyszało o rekolekcjach. – Na następne spotkanie zaproście wszystkie telewizje. Niech wszyscy zobaczą, jak szerzymy Słowo Boże – mówi.

TOMASZ ĆWIÄ„KAŁA

Najnowsze

Ekstraklasa

Adamczuk: W trakcie strajku piłkarzy chciałem odejść z Pogoni [WYWIAD]

Paweł Paczul
4
Adamczuk: W trakcie strajku piłkarzy chciałem odejść z Pogoni [WYWIAD]