Arsenal już w szatni. Może wreszcie dotknąć piłkę…

redakcja

Autor:redakcja

05 marca 2011, 22:08 • 4 min czytania

Kiedy gra drużyna trzy razy lepsza od drugiej, to… To oczywiście wszystko może się zdarzyć, bo to przecież futbol. Czasami ci gorsi wygrają – bo szczęście, bo nieskuteczność faworyta, bo strzał z zerowego kąta wpada i bo sędzia nie uznaje prawidłowego trafienia rywala. W rewanżu też bywa różnie – na przykład samobóje czasami się w futbolu zdarzają. Można nie oddać żadnego celnego (a nawet niecelnego!) strzału i ciągle być blisko awansu. Ale bez przesady. Bez przesady. Kiedy gra drużyna trzy razy lepsza z trzy razy gorszą, to w dziewięciu przypadkach na dziesięć ci lepsi ostatecznie zwyciężą.
Barcelona dzisiaj zabawiła się z Arsenalem.

Arsenal już w szatni. Może wreszcie dotknąć piłkę…
Reklama

Anglicy, chociaż psim swędem narobili zespołowi Guardioli strachu, nie oddając strzału, za to oddając jedną wrzutkę, nie mieli na Camp Nou NIC do powiedzenia. Aż zdumiewające, jak jednostronny był to mecz. W piłkę grali tylko gospodarze. Piłeczka, pyk, piłeczka, pyk. I ten Almunia w bramce, który interweniował odważnie i z dużym wyczuciem. Może Wojtek Szczęsny broniłby tak samo. Lepiej? Wątpliwe. Tam już nie dało się więcej zrobić. Te trzy bramki to minimum, co trzeba było w Barcelonie stracić.

Ł»ebyśmy się dobrze zrozumieli – Arsenal to świetny zespół, absolutny światowy top, nie bez powodu tak radzi sobie w Premier League. Jednak gdy Barcelona zaczyna grać swoje, wkracza na poziom dla innych nieosiągalny. Tak samo upokarzać może niekończącymi się wymianami piłek rywala z niższej półki (jak np. niegdyś Wisłę), jak i z tej najwyższej (jak dziś Arsenal lub niedawno Real). Niby to wszystko Messi i spółka robią na stojąco, niby powolnie, ale to jest spokój pozorny, bo tak naprawdę gdzieś tryby tej maszyny ciągle pracują. I nagle z tego zwykłego „dziadka”, ustawionego na środku boiska, robi się sytuacja sam na sam.

Reklama

Messi… O nim napisaliśmy wszystko. Geniusz. Sposób, w jaki podbił piłkę przy pierwszym golu, a może nawet nie sposób, tylko w ogóle pomysł, by to zrobić, był zjawiskowy. W studio nSportu doszło do mniej więcej takiego dialogu…

Piotr Salak: – Pewnie wszyscy w Polsce zadają sobie pytanie, co by się stało, gdyby na bramce wciąż stał Wojtek.
Maciej Szczęsny: – Nic, tak samo by się przejechał.

Celne. Szczere i celne.

Arsenal sam jest sobie winny. Był w stanie zdeklasować Sporting Braga na własnym stadionie 6:0, ale w przedostatniej kolejce fazy grupowej dał się Portugalczykom ograć na wyjeździe. Gdyby zwyciężył, trafiłby teraz na innego przeciwnika i być może przeszedł dalej. A tak – goodbye! Przykro to stwierdzić, ale Arsenal na Camp Nou zagrał, jakby był jakimś polskim klubikiem, nie mającym pomysłu na wyjście z własnej połowy.

Barcelona dzisiaj zdała ważny egzamin. Ileż osób życzyło jej odpadnięcia, iluż ludzi nie mogło znieść tego ogólnego zachwytu nad „Barcą”. Nawet u nas od rana wpisywali się na stronie czytelnicy, że już dzisiaj, już za chwilę Katalończycy wylecą za burtę. Dodawano, że w Premier League „Barca” nie dałaby rady zdobyć mistrzostwa (absurd) i że Messi w ogóle byłby szaraczkiem (szaleństwo). Dało się wyczuć oczekiwanie na katastrofę faworyta. Wiadomo – przekora. Zachwytów nad Barceloną było przez ostatnie miesiące tak wiele, że niektórzy mogli poczuć mdłości. Nawet to rozumiemy.

Sami jesteśmy przekorni.

Tylko wiecie, są takie momenty w życiu, gdy nie ma sensu podążać pod prąd i po prostu trzeba włączyć się w tłum, bo tłum ma jednak rację. Cokolwiek się wydarzy w tej edycji Ligi Mistrzów, Barcelona prezentuje piłkę z innej planety. Za nami fajny, piłkarski wieczór. Dobrze, że to nie fart rozdał karty i że jeszcze kilka takich wieczorów przed nami.

PS
Jeszcze kilka słów o sędziowaniu. Druga żółta kartka dla Van Persiego była głupotą, nadgorliwością sędziego. Jednak w dwumeczu sędziowanie zdecydowanie było na korzyść Arsenalu. Pierwszy mecz – nieuznany prawidłowy gol Messiego na 2:0. W rewanżu – niepodyktowany karny na Messim w pierwszej połowie. A i Kościelny mógł z boiska wylecieć za dwie żółte… Mylił się arbiter w obie strony, ale szaleństwem jest stwierdzenie, że zespół, który całkowicie zmiażdżył przeciwnika awansował dzięki arbitrowi.

Najnowsze

Anglia

Kompromitacja Manchesteru United. Ten wynik to wstyd

redakcja
0
Kompromitacja Manchesteru United. Ten wynik to wstyd
Anglia

Wielki wieczór i czteropak Arsenalu! Upokorzona Aston Villa ma po serii

redakcja
3
Wielki wieczór i czteropak Arsenalu! Upokorzona Aston Villa ma po serii
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama