Reklama

Pantelić, Kolarov, Ivanović, Żigić – kogo nie chcieli u nas…

redakcja

Autor:redakcja

11 lutego 2011, 23:17 • 6 min czytania 0 komentarzy

Czasami zastanawiam się, czemu polskie kluby tak szybko rezygnują z zawodników z Bałkanów. Niby chcą facetów z jajami, a jak akurat ktoś się trafi, to mówią: nie, dziękuję. Pantelić np. nie pasował, bo był problematyczny. Ja w nim widziałem charakter, oni – problemy. Przyszedłby tutaj Messi, założyłbym mu chustkę na głowę, to też by coś nie podpasywało. Byłby albo za mały albo za chudy – mówi Miroslav Milinković, menedżer piłkarski z Serbii. On najlepiej zna opowieści o świetnych zawodnikach, którzy mogli grać w naszej ekstraklasie, ale z różnych przyczyn do niej nie trafili.
Spotykamy się w Montenegro, polsko-czarnogórskiej restauracji przy warszawskiej Alei Róż. Swego czasu przesiadywali tu m.in. Aleksandar Vuković, czy Stanko Svitlica. Ten drugi przychodził nawet ze “Złotym Butem”, gdy w 2003 roku został królem strzelców ekstraklasy. Teraz obaj są już gdzie indziej, ale knajpa w dalszym ciągu przyciąga zawodników z Bałkanów. Kto wie – gdyby nie błędy transferowe kilku klubów, dziś być może siedzieliby tu Marko Pantelić, Branislaw Ivanović albo Aleksandar Kolarov.

Pantelić, Kolarov, Ivanović, Żigić – kogo nie chcieli u nas…

Oni wszyscy byli proponowani polskim dyrektorom sportowym właśnie przez Milinkovicia. Bez skutku. Kulisy? Lepiej przemilczeć. Za wolny, za chudy, zbyt problematyczny. Miroslav co chwilę kręci głową i zastanawia się, jak to w ogóle możliwe. Nie zamierza jednak wylewać pomyj na konkretne osoby. Chce opowiadać o piłce. O serbskiej piłce. Posłuchajcie.


Wszystko na sprzedaż

– Gdy piętnaście lat temu przyjechałem do Polski, byłem w szoku. Było gorzej niż w Serbii. Mieliście jakieś dziwaczne stadiony z drewnianymi ławami. To była przepaść, jeśli zestawiłeś obok naszą Marakanę. Teraz jest odwrotnie. Lech, Legia, Cracovia, Korona – wszyscy chcą mieć piękne stadiony. I budują! Infrastrukturalnie jesteście dwa poziomy wyżej, bo u nas nie buduje się niczego. Gorzej jest pod względem piłkarskim. Wszyscy pytają nas, skąd mamy tyle talentów. Jak to skąd? Spójrzcie na podwórka. To zabrzmi jak banał, ale w Belgradzie nie ma wolnych boisk. Naprawdę. Sobota, niedziela, wszyscy grają. A w Warszawie, czy to jesień, czy to zima – na Orlikach nie widzę nikogo.

Baz też nie macie. Partizan w dzielnicy Zemun zbudował na obszarze dziesięciu hektarów ośrodek treningowy – Teleoptik. Osiem lub dziewięć sztucznych boisk, kilka apartamentów, nowoczesny hotel. Sheraton to przy tym pikuś. Nie dziwię się, że potem wygrywają z młodzikami Chelsea po 10:0 i sprzedają zawodników za kilka milionów euro. Jovetić do Fiorentiny – osiem, Ljajić – siedem, Tosić do Manchesteru – też około siedmiu. Nie chodzi już nawet o sumy, ale o liczbę zawodników, jakich Partizan wypuszcza w świat. W zasadzie to jedyna szansa na zdobycie jakichś większych pieniędzy.

Reklama

Kasy takiej jak w Polsce jeszcze w naszej lidze nie ma. Nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek będzie. Partizan, Crvena – OK, ale reszta? Nie ma tak, że przychodzi sobie prywaciarz, kupuje klub i wydaje miliony, jak Wojciechowski albo Walter. Nie jest to jeszcze do końca uregulowane prawnie. Do tego dochodzą różne powiązania mafijne, korupcja i ogólnie to, że politycy na wszystkim chcą położyć łapę. To samo jest w Bośni czy Chorwacji. Wątpię, żebyśmy w ciągu dziesięciu, piętnastu najbliższych lat dostali jakieś Euro. Najpierw należałoby zacząć naprawiać to wszystko od polityki. Prezydent, niby demokrata, rządzi już dziesięć lat, a jest coraz gorzej.

Osobiście przywróciłbym ligę byłej Jugosławii. Dynamo Zagrzeb, Hajduk, Osijek, Maribor itd. – te kluby mogłoby podwyższyć poziom. Funkcjonuje coś takiego w lidze koszykarskiej i wszyscy są zadowoleni. Chodzi o to, żeby spotęgować napięcie. W takich meczach każdy gra na maksa. Dopiero tam widać charakter poszczególnych zawodników.


Klapki na oczach

Zawsze powtarzam, że lubię boiskowych twardzieli. A na Bałkanach takich pełno, to są zadziory. Właśnie takich piłkarzy proponuję polskim klubom. Mijajlović z Korony, zły piłkarz? Piłkarsko nic mu nie zarzucisz, mentalnie też jest już w porządku. Dużo się modli, odnalazł spokój. Kto wie, może jeszcze księdzem zostanie…

Ludzie powtarzają, że jesteśmy porywczy. Zgoda, ale mało kto wie o tym, że Serbia ponad 600 lat była pod panowaniem Turków. Musieliśmy walczyć. Matka rodziła dzieci i od razu na wojnę, na wojnę. Trzeba było walczyć. Dopiero w 1912 roku Turcy opuścili kraj. Nigdy się nie poddaliśmy. Zawsze byliśmy waleczni. To chyba dobra cecha. Często w tym wszystkim przesadzamy, ale tak to jest.

Czasami zastanawiam się, czemu polskie kluby tak szybko rezygnują z takich zawodników. Niby chcą facetów z jajami, a jak akurat ktoś się trafi, to mówią: nie, dziękuję. Pantelić np. nie pasował, bo był problematyczny. Ja w nim widziałem charakter, oni – problemy. Przyszedłby tutaj Messi, założyłbym mu chustkę na głowę, to też by coś nie podpasywało. Byłby albo za mały albo za chudy.

Reklama

Kolarow też był do wzięcia. Kosztował 100 tys. euro, mogli go kupić, gdy grał w Cukarickach. Powiedziano jednak, że jest za wolny. Poszedł potem do FK Belgrad, pograł dwa lata i odpalił w Lazio. Wszyscy wiemy, gdzie jest dzisiaj. Albo Ł»igić – proponowałem go, gdy siedem lat temu grał w Spartaku Subotica, ale uznano, że jest za wysoki i ma fatalną koordynację. To samo Ivanović z Chelsea. Najbliżej podpisania kontraktu był chyba Nenad Milijas, pisano o tym nawet w prasie. Był już w Polsce, ale nie dogadał się finansowo. Wrócił do Belgradu, teraz jest w Anglii.

Być może w ekstraklasie pokopałby też Milan Jovanović. Pięć lat temu miał słabszy okres w Lokomotivie Moskwa, był wolnym zawodnikiem. Wcześnie grał Szachtarze. Proponuję go klubom, a oni mówią – testy. Mówię: jakie testy? Macie kasety, dzwońcie do Lewandowskiego i pytajcie. No i na tym stanęło. Faceta przygarnął Standard Liege, strzelił ponad 50 goli w lidze belgijskiej i dziś jest w Liverpoolu. Bo tam ludzie znają się na piłce.


Rakija i woda źródlana

Denerwuje mnie też nasza kadra. Niby mamy niezłych piłkarzy, niby wszystko gra, ale jak przychodzi, co do czego, to klapa. Nie możemy osiągnąć zamierzonego celu, wciąż żyjemy sukcesami Crvenej Zvezdy z 1991 roku. Trzech naszych obrońców gra w trzech najlepszych klubach Premier League, a tak naprawdę nic to nie znaczy.

Do tego dochodzą nasi kibice i antyreklama, jaką nam robią wszyscy za granicą. Biedny kraj się zrobił, ludzie nie mają pracy, nie mają przyszłości. Młodzi się buntują. Ł¹le się stało w tej Genui i trzeba teraz obronić się piłką. Nasza reprezentacja kadrowo wcale nie jest słabsza od Włoch, więc nie wiem, o co chodzi. Mam nadzieję, że Vladimir Petrović to poskłada. Był świetnym piłkarzem. Grał w Arsenalu, Royal Antwerp, Nancy, zna się na piłce. Spójrzcie tylko na ostatnie powołania. Fajnie, że w kadrze znalazł się Injac, bo to nie tylko bardzo dobry defensywny pomocnik, ale też fajny facet. Naprawdę. Nie jest moim zawodnikiem, ale świetnie się z nim gada.

Serbowie naprawdę żyją piłką. Wystarczy spojrzeć na filmy Kusturicy, dużo jest w nich futbolowych wątków, a produkcja o Maradonie to już w ogóle genialna sprawa. Cieszę się, że taki człowiek robi nam dobrą reklamę. Jego bohaterowie idealnie ukazują Serbów. Czasem są śmieszni, czasem tragiczni – zawsze prawdziwi. Często jeżdżę w okolicę Mokrej Gory, gdzie zrobił sobie miasteczko. Malutka osada. Nie ma ani coca-coli, ani whiskacza. Sama rakija i woda źródlana. Warto tam pojechać. Odpocząć, porozmawiać z ludźmi. Przekonać się, że Serbia to piękny kraj. Półdziki, ale piękny – kończy Milinković.

PAWEŁ GRABOWSKI

Najnowsze

Hiszpania

Barcelona przepędziła Nietoperze. Szczęsny talizmanem, “Lewy” z golem

Szymon Piórek
36
Barcelona przepędziła Nietoperze. Szczęsny talizmanem, “Lewy” z golem

Komentarze

0 komentarzy

Loading...