Wspominki Franciszka Smudy w “PS”: “Nie musiałem dzwonić do zawodników Polonii, którzy mieli stawić się na zgrupowaniu, ale ostatecznie nie dojechali. Sami dzwonili. Adrian Mierzejewski spytał mnie: “Trenerze, co mam zrobić, jak do was dotrzeć?”. Powiedziałem mu: “Jedyna droga, to samolotem”.
Nie ma to jak wujek dobra rada. “Jedyna droga, to samolotem” – powiedział Smuda do piłkarza, który znajdował się ledwie 400 kilometrów dalej (przejazd autostradą) i który taksówką dotarłby na miejsce dwa razy szybciej niż samolotem (przesiadka w Lizbonie). Franiu, powinieneś pracować w jakimś biurze podróży i wybierać dla klientów optymalne transportowe rozwiązania.
– Trenerze, jestem na Ł»oliborzu, wy na Okęciu. Jak do was dotrzeć?
– Samolotem!
A, jeszcze to nam się rzuciło w oczy: “Słyszę, że nowy trener Polonii chce przygotować zespół do ćwierćfinału Pucharu Polski z Lechem, dlatego nie puścił zawodników na zgrupowanie kadry. No to ja się zastanawiam, co z tej drużyny będzie, skoro optymalnie mają być przygotowani na początku rundy”.
Chyba już wiemy, dlaczego Smuda przez trzy lata nie potrafił z Lechem wygrać ligi i dlaczego o jego zespołach mówiło się, że kiepsko zaczynają wiosnę – widocznie to jeden z tych trenerów, którzy nie przygotowują zespołu na całą rundę, tylko szykują szczyt formy na konkretny dzień. Gorzej, jeśli jest to akurat miły kwietniowy wtorek i nie ma żadnego meczu.
Widzisz Franiu, taka Barcelona na przykład, na której teraz chcesz się wzorować, też chciała być optymalnie przygotowana w styczniu, a potem tak samo w lutym, marcu, kwietniu i maju.