Reklama

U Franka punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

redakcja

Autor:redakcja

03 lutego 2011, 12:08 • 4 min czytania 0 komentarzy

Niezrozumiały jest sposób, w jaki zakończył się konflikt między Franciszkiem Smudą i Polonią Warszawa. Selekcjoner reprezentacji Polski chciał tupnąć nogą, ale wyszło jak wyszło – to znaczy Franiu pewnie czuje, iż jest moralnym i faktycznym zwycięzcą w sporze, ale on już tak ma, że nie do końca ogarnia rzeczywistość… Czego zrozumieć nie sposób – tego, że Smuda, mając możliwość wymuszenia na Polonii przysłania piłkarzy na mecz z Norwegią wcześniej, w ogóle z niej nie skorzystał i wybrał wariant pod tytułem “nie zagrają w ogóle ani teraz, ani w następnych meczach kadry”.
Przepisy są jasne – przed meczem towarzyskim w terminie FIFA piłkarze muszą przyjechać przynajmniej na 48 godzin przed meczem. Reprezentacja Polski zagra z Norwegią 9 lutego o 20.30, co oznacza, że piłkarze mają obowiązek stawić się na zgrupowaniu najpóźniej w poniedziałek, 7 lutego o 20.30. Jeśli tego nie zrobią, można wyciągać konsencje – w tym wypadku wobec Polonii Warszawa.

U Franka punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Polonia poinformowała, że piłkarze dotrą przed północą, bo inaczej nie mają jak. W porządku – nie macie jak, to musicie przyjechać przed północą, ale dzień wcześniej. Albo do 20.30 w poniedziałek. W przeciwnym razie – wojna, w której ja – Franek Smuda – mam za sobą przepisy. I ja – Franek Smuda – was udupię.

Ale nie – nasz genialny taktyk uznał, że Polonię zaboli, jeśli piłkarzy nie powoła w ogóle, o co przecież tak naprawdę Wojciechowskiemu chodziło. I później też nie będzie ich powoływał. No to sobie zaszkodzi czy Polonii? Chyba bardziej sobie. Do Euro 2012 czasu coraz mniej, każdy mecz na wagę złota, a Franiu się obraża i do końca nie wie, na kogo – na Wojciechowskiego, czy może na Sadloka, Sobiecha, Jodłowca i Mierzejewskiego.

Smuda wchodząc w otwarty konflikt z Polonią mógł uzbroić się w jakieś narzędzia. Nie wycofywałby powołania, piłkarze Polonii przyjechaliby na mecz z Norwegią za późno (wszystkie rozważania dotyczą meczu z Norwegią, bo ten z Mołdawią to sparing tak gówniany, że żadne przepisy go nie regulują), mógłby wojować. A teraz jedynie krzyknął, że on się tak nie bawi…

* * *

Pamiętacie, jak za drugiej kadencji Antoniego Piechniczka graliśmy mecz towarzyski z Cyprem? Piłkarze prowadzonego przez Franciszka Smudę Widzewa nie dojechali na czas, ponieważ mieli… grilla. Potem Smuda z Piechniczkiem chwycili się za łby i kłócili na łamach prasy. Widzewiacy w ogóle w tamtym meczu nie zagrali.

A Smuda z Piechniczkiem mieli na pieńku już wcześniej. Wypowiedź Smudy: – Prosiłem Piechniczka, żeby zwolnił ze zgrupowania wszystkich nowych, którzy muszą się zgrać z drużyną klubową, a na grę w kadrze nie mają wielkich szans.

Reklama

Czy teraz Wojciechowski i Bos nie używają dokładnie tego samego argumentu? Śmieszne, jak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i jak słabą pamięć ma nasz selekcjoner.

* * *

Piechniczek to już historia. Ale potem był Engel. No i był Smuda.

– Ja oddam powołanych zawodników dopiero w niedzielę, trzy dni przed meczem. Takie są przepisy UEFA. To nie jest złośliwość z mojej strony, ale pracując w Polsce, przeżyłem już paru selekcjonerów. Brali mi zawodników na 10, 12, 14 dni i nic nie zrobili. Teraz będę stosował przepisy UEFA, podobnie zamierza postępować Wisła Kraków.

No i znowu – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

* * *

Wypowiedź Smudy sprzed kilku dni (“GW”). Trener odpowiada na pytanie, czy 17 piłkarzy na kadrze, to nie za mało.

– W tej liczbie jest siódemka, a to dla mnie szczęśliwa cyfra. Tak jak dla Bogusława Cupiała. Gdy pracowałem w Wiśle, właściciel często mi to powtarzał i wreszcie ja też uwierzyłem w szczęśliwą magię siódemki – na poważnie deklaruje Smuda.

Franiu, zostało ci 15. Chyba musisz uwierzyć w szczęśliwą magię piątki.

* * *

Fragment dzisiejszego tekstu z “PS”.

– O co chodzi? Ustaliliśmy, że piłkarze mają być dwa dni przed meczem i chcieliśmy się z tego wywiązać. A że wieczorem? Tylko takie mieliśmy połączenie z Hiszpanii, gdzie Polonia jest na zgrupowaniu – ripostuje Wojciechowski.

Sprawdziliśmy. Właściciel Polonii mija się z prawdą. Otóż z Malagi do Faro można dolecieć samolotem linii SPANAIR od 12.00 (wylot) do 16.00 (przylot).

“Sprawdziliśmy”. To musiało być skomplikowane dziennikarskie śledztwo. Ale też byśmy nie wsiedli do samolotu, który 400 kilometrów pokonuje w 4 godziny (sorry – 5 godzin, bo różnica czasu między Hiszpanią i Portugalią). No, chyba że to jakieś połączenie z przesiadką w Rzymie…

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...