W dzisiejszym “Sporcie” jest wywiad z Krzysztofem Królem – mniej więcej taki sam jak zawsze, czyli chłopak odlatuje na przestworza. Tym, co odróżnia tę publikację od innych, jest ramka obok. A w niej wypowiedzi prezesa Jagiellonii Białystok, Cezarego Kuleszy.
O “sprawie Palermo”
Krzysiek wymyślił sobie, że widział u nas w klubie faks z Palermo, z zaproszeniem dla niego. Nie pomogły żadne tłumaczenia, że to bzdura. Mówiłem mu wprost: “gdyby cię chcieli w Serie A, sprzedałbym cię od razu, za dobre pieniądze”. Nie uwierzył. Obraził się, potem wmawiał wszystkim dookoła, że z tego powodu nie gra u nas. Tymczasem po prostu przegrał rywalizację o miejsce w składzie naszej drużyny. Bez żadnych podtekstów.
O Chicago Fire
Nieprawdą jest, że Amerykanie – po ubiegłorocznych występach Krzyśka w ich barwach – zaproponowali nam transfer definitywny. Kontrakt Króla z Fire wygasł, i tyle. Nie było ze strony klubu zainteresowania jego przedłużeniem.
O blokowaniu kariery zawodnika
Śląsk Wrocław po zakończeniu tamtej rundy zainteresował się Królem. Ale poza jednym telefonem w jego sprawie, nie było więcej sygnałów. A przecież negocjowaliśmy z wrocławiami przeprowadzkę Rafała Gikiewicza, więc kontakt między naszymi klubami był. Co do Cracovii – poróżniła nas kwota transferu definitywnego. Krakowianie proponowali 500 tys. złotych. My chcieliśmy 800 tys., z bardzo prostego powodu: wysokiej prowizji menedżerskiej. Krzysiek przychodził do nas za darmo, ale Janusz Pontus, właściciel Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej, której piłkarz jest wychowankiem, zastrzegł sobie “10 procent od kolejnego transferu, nie mniej niż 350 tys. złotych”. Gdybyśmy przystali na ofertę “Pasów”, zostałoby nam bardzo niewiele. Dlatego nie doszło do sfinalizowania umowy. Natomiast nie zamierzamy mu blokować możliwości gry. Zgodziliśmy się na bezgotówkowe (!) wypożyczenie na pół roku do Polonii. “Idź, odbuduj się, zmądrzyj i mniej gadaj o sobie. Lewych obrońców w Polsce nie ma zbyt wielu, latem masz szansę na naprawdę dobry transfer” – powiedziałem mu na odchodne. Krzysiek potencjał ma wielki, nie waham się powiedzieć: reprezentacyjny. Tylko musi sobie wszystko lepiej w głowie poukładać…
To chyba dobry moment, aby wprowadzić na Weszło kącik poetycki. Specjalnie dla Krzysia wiersz Juliana Tuwina. Dla niepoznaki – o Grzesiu.
– Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?
– List, proszę Cioci? List? Wrzuciłem, Ciociu miła!
– Nie kłamiesz Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie!
– Jak Ciocię kocham, proszę Cioci, że nie kłamię!
– Oj Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
– Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę Cioci!
– Wuj Leon czeka na ten list więc daj mi słowo.
– No słowo daję! I pamiętam szczegółowo:
List był do wujka Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta.. no taka… tego…
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie nazwisko
I Łódź, i ta ulica z numerem,
I pamiętam wszystko:
Ze znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem ten list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer tez wrzucał,
Wysoki – wysoki,
Taki wysoki, ze jak wrzucał to kucał.
I jechała taksówka… i powóz…
I krowę prowadzili… i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki…
Ciocia głową pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
– Oj Grzesiu, Grzesiu!
Przecież ja ci wcale nie dałam
Ł»adnego listu do wrzucenia!…