– Wszyscy w naszym klubie zdają sobie sprawę jak ważne jest pozostanie w ekstraklasie i nikogo nie trzeba dodatkowo motywować. Specjalna premia za utrzymanie? Proszę nie żartować. Mamy końcowe premie za konkretne miejsca w lidze, ale nie dotyczą one pozycji tuż nad strefą spadkową. System motywacyjny jest u nas prosty – im wyżej, tym lepiej. Część premii meczowych też zależna jest od miejsca na koniec – oto wypowiedź Mirosława Mosóra, dyrektora sportowego Ruchu Chorzów.
W zasadzie nie ma się do czego przyczepić – płacenie premii za utrzymanie w lidze to głupota. Jednak dyrektor Mosór powinien raczej powiedzieć, że Ruch nie płaci premii ani za utrzymanie, ani za cokolwiek innego. A przynajmniej nie wszystkim. To znaczy – może mamy nieaktualne dane, bo sprzed dziesięciu dni, ale… czy aby na pewno wypłaciliście premie za zajęcie trzeciego miejsca w poprzednim sezonie ekstraklasy?
No… Minął czerwiec, minął lipiec, potem sierpień, wrzesień, październik, listopad, grudzień, połowa stycznia… A tu ciągle nic. Może warto byłoby się jednak rozliczać na czas, zamiast wiecznie płakać w mediach?
Na razie można odnieść wrażenie, że w Ruchu są dwa rodzaje wynagrodzeń:
– za niskie miejsce w tabeli premii nie ma, więc nie trzeba płacić
– za wysokie miejsce w tabeli premia jest tak wysoka, że nie ma jej jak zapłacić (a przynajmniej nie wszystkim)