O dziwo, trwa mecz Nottingham Forest – Derby County. Trwa, mimo że Franciszek Smuda stwierdził, że nie ma co ryzykować i lecieć, skoro mógłby się nie odbyć. To nic, że od kilku dni na Wyspach odbywają się właściwie wszystkie mecze.
Smuda wolał też nie wsiadać do samolotu, skoro nie było pewności, czy samolot wystartuje i wyląduje. To nic, że od kilku dni na Wyspy przylatują właściwie wszystkie samoloty i właściwie wszystkie wylatują.
Po pierwsze – było ryzyko, że selekcjoner nie wróci na Sylwestra. Nieznaczne, ale jednak.
Po drugie – było ryzyko, że mecz się nie odbędzie. Nieznaczne, ale jednak.
Ryzyko, że jakimś środkiem transportu nie dotrze się na miejsce, jak i ryzyko, że jakieś wydarzenie nie dojdzie do skutku istnieje zawsze (np. ktoś zadzwoni, że bomba). Może niech więc Smuda w ogóle odpuści sobie wszystkie spotkania piłkarskie – tak na wszelki wypadek. Po co kusić los i ryzykować zmarnowanie cennego czasu? Przecież można spokojnie siedzieć w domu i przez telefon opowiadać, jak bardzo jest się przepracowanym.
Tak, niezwykle zapracowanego mamy selekcjonera. W czasie mistrzostw świata woli nie lecieć do RPA, tylko na wakacje z żoną do Hiszpanii. Z kolei w okresie świąteczno-noworocznym w ogóle nigdzie nie lata, bo i po co. Sporo wolnych dni. A w zasadzie – permanentny urlop.