Reklama

Przedwczesne podsumowanie dnia plus anegdotka

redakcja

Autor:redakcja

18 grudnia 2010, 17:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wpadliśmy na genialny pomysł: na co mogliby przeznaczyć czas w przerwie zimowej nasi prezesi klubowi. No dobra, nie wpadliśmy, ktoś nam to zasugerował. Szef jednego z czeskich klubów zaczął badać swoich piłkarzy wariografem, bo coś mu śmierdziało, że chłopaki spotykają się w lokalnym McDonald’s, żeby tam rozegrać najbliższą kolejkę na kartce papieru. My aż tak dalekich podejrzeń nie mamy, ale prezesi ekstraklasy mogliby zacząć od czegoś dużo prostszego. Na przykład od pytania: – Chłopcze, czy umiesz grać w piłkę?
Oj, szalałyby te wykresy!

– Angielska Premier League jest niesamowita. Ciągle słyszymy, jak komentatorzy powtarzają: “W każdej innej lidze sędzia zagwizdałby faul, ale tu jest Anglia, tutaj takich rzeczy się nie gwiżdże”. I nagle spadają dwa płatki śniegu, a ci twardziele nie wychodzą na boiska. Prawie całą kolejkę odwołano, a w większości przypadków komunikat był taki: “Boisko nadaje się do gry, ale wokół niego warunki nie są sprzyjające”. Czyli nie dość, że sami wolą kołdrę od grania, to jeszcze na siłę robią mięczaków z kibiców. Jest tylko jedno wytłumaczenie – tam, idąc na stadion złamiesz sobie nogę, to dostaniesz kolosalne odszkodowanie – kluby nie chcą na siebie brać takiego ryzyka. W Polsce ochroniarz odpaliłby ci jeszcze kopa.

Przedwczesne podsumowanie dnia plus anegdotka

– Fucking Leo Beenhakker zabrał głos. Jak zwykle nasz dziadzio pohukuje na media, właściwie ich tresura to zawsze było coś, co wychodziło mu dobrze. “Leo Beenhakker nie ukrywa, że irytuje go poziom, jaki obecnie osiągnęły media” – czytamy. Mówi Leo: – Jestem przyzwyczajony do dziennikarzy, którzy zachowują szacunek dla rozmówcy. Dziś media sięgnęły bruku, nie jestem do tego przyzwyczajony.
Aż strach pomyśleć, co Holender myśli o nas :). A poważnie, z tego co pamiętamy, to chyba nie było drugiego człowieka, który tak chamsko zachowywałby się w stosunku do mediów albo w rozmowach z nimi, w stosunku do swoich piłkarzy, jak właśnie Beenhakker (“Fucking Jeleń, fucking Wichniarek” – to najlepszy przykład). Radzimy więc zacząć od siebie drogi Leo.
Przypomina nam się taka historia. Dziennikarz PS pojechał do Francji na zgrupowanie Legii, a warszawski klub, mówiąc delikatnie, nie żył wtedy z Przeglądem dobrze. No i wita go Marek Saganowski: – Na chuj tyle kilometrów jechałeś, baranie pierdolony.
Najwięcej przeklinał jednak trener Dariusz Kubicki, który sypał wulgaryzmami, gdy tylko ów dziennikarz pojawił się w zasięgu wzroku. W końcu gazeta dała zdjęcie siedzącego na piłce Kubickiego i zgrabny podpis: “Dzieci, zatkajcie uszy, pan trener Kubicki zabrał głos”.
Zatem, dzieci, zatkajcie uszy, gdy pan Leo z Holandii do was mówi.

– No i deser smaczna historyjka zasłyszana niedawno od znajomego. Pamiętacie jeszcze eksperta piłkarskiego TVP Andrzeja Dawidziuka? Tego co mu się trafił Łukasz Fabiański i do dziś uważany jest za “znakomitego specjalistę od szkolenia bramkarzy”. No to Dawidziuk, chyba na dobre zastąpiony przez Radzia Majdana w publicznej, bywał też gościem w nSporcie. Czasem po prostu tak jest – ktoś kogoś zna, ktoś kogoś gdzieś zaprosi i wtedy wszyscy inni też zaczynają go zapraszać, ale nie wiedzą tak naprawdę, dlaczego. Do rzeczy – Dawidziuk dzwoni do jednego z prowadzących program w nSporcie:
– Cześć, tu Andrzej Dawidziuk. Jestem dzisiaj w Warszawie.
Po drugiej stronie słuchawki milczenie (aż chce się zapytać: no i co, kurwa, z tego???)
– Tak? To super.
– Może wpadłbym do was do programu wieczorem.
– Ale mamy już komplet gości, dzięki. Będziemy pamiętać o tobie.
– Nie szkodzi, ja wpadnę.
– No dobra – prowadzący ma wyraźne kłopoty z asertywnością.
Kilka godzin później. W studio Ligę Mistrzów omawia dwóch prowadzących plus trójka gości. I ten czwarty – Dawidziuk. Siedzi na dostawionym krześle.

Najnowsze

Anglia

Amorim wreszcie “trochę” zadowolony. “To było bardzo ważne”

Antoni Figlewicz
1
Amorim wreszcie “trochę” zadowolony. “To było bardzo ważne”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...