Reklama

Franek z kibla piłkarzy nie weźmie, a może szkoda

redakcja

Autor:redakcja

23 listopada 2010, 15:13 • 6 min czytania 0 komentarzy

Przypomniało nam się dzisiaj, jak kilka lat temu dawaliśmy dziennikarce z działu społecznego (albo jakiegoś innego, w każdym razie nie pisała na co dzień o sporcie) telefon do Franciszka Smudy. No i potem pytamy: – Jak, dzwoniłaś? Ona na to: – No… Tak… Bardzo bezpośredni ten trener. My: – A co ci powiedział? Ona: – “Teraz to ja sram!”. Heh, idealnie pasuje to do najnowszych wypowiedzi naszego selekcjonera. Po tym, jak oświadczył red. Cezaremu Kowalskiemu z “Polski The Times”, że nie jest miękkim chujem robiony, tym razem tego samego Kowalskiego uświadomił, że piłkarzy do kadry nie będzie brać z kibla.
Ponieważ na samym szczycie piłkarskiej piramidy jest człowiek, który lubuje się w opowiadaniu publicznie dowcipów, że jechał motorem i rozwiało mu włosy i na pytanie, jak to możliwe, skoro jest łysy, odpowiada, że rozpiął rozporek, to nic dziwnego, że nie ma kto zareagować na prostackie odzywki selekcjonera. PZPN przeprowadza ostatnio badania wizerunkowe, sztab ludzi pracuje nad tym, by poprawić postrzeganie związku, a jednocześnie wizytówką całej instytucji jest trener, który każdym wywiadem się pogrąża. Jak Smuda zabiera się za udzielanie wywiadów, to tak jakby Cabaj zabierał się za łapanie piłki, Małecki za czytanie książki, Matusiak za strzelanie karnego, a Grosicki za pomnażanie majątku. Czyli niczym dobrym to nie pachnie. Fragment wywiadu z “Polski The Times”…

Franek z kibla piłkarzy nie weźmie, a może szkoda


I jak to się ma do Pańskich wcześniejszych zapowiedzi, że w polskiej kadrze będą mogli grać tylko zawodnicy mający przynajmniej polskie korzenie. Jak by tego Arboledy nie naciągać, to rodowity Kolumbijczyk.

Delikatnie poprawię swoją wcześniejszą wypowiedź. Będą sami rodowici Polacy i jeden Arboleda.

Czyli decyzja już zapadła. Podczas Euro 2012 parę środkowych obrońców reprezentacji Polski stanowić będzie duet Perquis – Arboleda?

Nie zapadła. Na razie rozważam taką ewentualność. Nie ma pewności, czy Arboleda dostanie polski paszport. Wszystko zależy od tego, czy zostanie w Polsce, czy odejdzie z Lecha i podpisze kontrakt gdzieś za granicą.

Arboleda ma już 31 lat i – oprócz pracy tutaj – nic wspólnego z Polską. Przecież to jest tylko doraźna akcja.

A naturalizowanie Olisadebe czy Rogera to nie była doraźna akcja? Zagrali w jednym turnieju i koniec. Tacy są ci Brazylijczycy, Nigeryjczycy czy Kolumbijczycy. Nie trafisz za nimi.

Pytam się o głębszy sens takiej decyzji. Co z tego w dłuższym dystansie będzie miała polska piłka?

A co niemiecka ma z Cacau? Albo Podolskiego, Klose, Gomeza, Khediry, Özila i wielu innych? Takie są czasy i nie ma co się na to obrażać. Trzeba korzystać z możliwości. Dlatego jeżdżę po Europie i robię, co mogę, aby namawiać dobrych piłkarzy do gry dla Polski. Jestem pewien, że gdyby wcześniej ktoś działał tak jak ja, to taki Podolski strzelałby bramki dla nas. Skąd mam brać tych piłkarzy? Znów się pewnie ktoś obrazi, ale z kibla ich nie wezmę.

Słyszę, że odżył Pan po wygranej z Wybrzeżem Kości Słoniowej.

Bo wyszło na moje. Coraz lepiej ci chłopcy grają. Mam młody zespół, wymieniłem praktycznie wszystkich. Ł»aden selekcjoner przede mną nie zaczynał z takiego pułapu. Do przodu już wszystko ładnie idzie, pozostaje problem obrony, ale poradzę sobie. Dajcie mi tylko popracować, ja naprawdę mam plan. Patrz pan, jaka to jest ta nasza mentalność. Najpierw mi dali tę reprezentację i mówią: buduj Franz na Euro 2012. A teraz w 2010 słyszę, że jak nie wygram jakiegoś sparingu, to trzeba mnie wypier…

Po kolei – tragedią jest to, że człowiek zajmujący tak wysokie stanowisko ma tak ograniczone horyzonty. Jeśli pyta, co niemiecka ma z Cacau, Podolskiego, Klose, Gomeza, Khediry, Özila i wielu innych i porównuje ich sytuację do Arboledy, to znaczy, że jego mózg kompletnie tego wszystkiego nie ogarnia.

Gomez urodził się w Rierdlingen, jego matka jest Niemką, całe życie spędził w Niemczech, chodził do niemieckiej szkoły, uczył się niemieckiej historii, śpiewał niemieckie piosenki, oglądał niemieckie pornosy i całował niemieckie dziewczyny. Niby dla jakiej drużyny miałby grać?

Albo Khedira, miejsce urodzenia – Stuttgart. Jego matka też jest Niemką, też całe życie spędził w Niemczech, reprezentowanie Niemiec w piłce nożnej to jedyny logiczny i naturalny wybór. Miałby grać dla Tunezji, w której być może nigdy w życiu nie był? Gdzie mu do Arboledy? Khedira jest takim samym Niemcem, jak np. Ola Szwed jest Polką (pozdrawiamy jej polskie piersi).

Reklama

Özil – wiadomo, urodzony w Gelsenkirchen, wychowany w Niemczech, wyedukowany w niemieckiej szkole i nauczony grać w piłkę w niemieckich klubach, u boku niemieckich kolegów. Mógłby grać też dla Turcji, ale niby dlaczego? Miał pełne prawo czuć się Niemcem, do niego należał wybór, z którym krajem czuje się bardziej związany. I jeśli czuł się związany bardziej z Niemcami, niż z Turcją, to nawet nic dziwnego.

Gomez, Khedira, Özil – każdy z nich urodził się w Niemczech. Z kolei Podolski i Klose wyjechali jako dzieci. Jako dzieci! Mieli niemiecki paszport na długo przed tym, kiedy nauczyli się strzelić z dwudziestu metrów pod poprzeczkę. Całe ich świadome, dorosłe życie to Niemcy. Nie pamiętają życia w innym kraju. I znów – to do nich należy wybór, czy bardziej utożsamiają się z miejscem, w którym położna krzycząła do matki: “przyj!”, czy z miejscem, w którym mieszkali “od zawsze”.

Jedynie Cacau można chociaż trochę porównać do Arboledy, ale Cacau przyjechał do Niemiec jako nastolatek, nawet nie jako piłkarz, tylko bodajże tancerz i zapisał się do zespołu z piątej ligi. Potem przeszedł kolejne szczeble, perfekcyjnie nauczył się języka, w Niemczech urodziły się jego dwie córki, które mają niemieckie obywatelstwo. Po ośmiu latach też dostał paszport. Ale nie dostał go po to, żeby grać w piłkę. Gra w piłkę w niemieckiej kadrze była tylko następstwem tego, że formalnie stał się obywatelem Niemiec. Sam Cacau na pytanie, czy czuje się Niemcem, odpowiada: “W stu procentach. Zawsze będę miał brazylijskie korzenie, ale z drugiej strony jestem dozgonnie wdzięczny krajowi, który dał mi wszystko. Jestem dumny, że bronię barw niemieckiej drużyny narodowej. Brzmi to może patetycznie, ale inaczej nie jestem w stanie tego określić. Moje dzieci urodziły się w Niemczech. Moja żona Tamara w pełni zaadaptowała się do życia w tym kraju. Nie wiem, czy kiedykolwiek wrócę do Brazylii na stałe”.

To są wszystko historie nieporównywalne do kupczenia paszportami na potrzeby wyniku reprezentacji Polski. “Franz” albo tego nie rozumie, co oznaczałoby tragedię, że ktoś tak mało inteligentny prowadzi nasz zespół, albo cynicznie nie chce tego zrozumieć, bo ratuje własny tyłek. On wie, że Arboleda po Euro 2012 mu zniknie, ale on go potrzebuje na te kilka meczów. Ł»eby ludzie nie mówi – Smuda, ty dziadu, trenować nie umiesz… Smuda gra o posadę i o reputację.

“Z kibla Smuda piłkarzy nie weźmie”. Nie z kibla, więc weźmie z Kolumbii. A może by tak jednak z kibla, ale polskiego, co?

No i jeszcze ten fragment: “Coraz lepiej ci chłopcy grają. Mam młody zespół, wymieniłem praktycznie wszystkich. Ł»aden selekcjoner przede mną nie zaczynał z takiego pułapu”. Co to w ogóle za dyrdymały? Ł»aden selekcjoner nie zaczynał z takiego pułapu? Czyli niby z jakiego? Czym się różni to, w jakim momencie przejął kadrę Smuda, od tego, w jakim przejmowali Łazarek, Strejlau, Apostel, Wójcik, Piechniczek, Engel, Janas? Albo Kazimierz Górski? Co to za puste gadki? “Wymieniłem praktycznie wszystkich”. Czyli kogo? Konkretnie, kogo?

Reklama

Niestety, zwycięstwo reprezentacji Polski ma zawsze skutki uboczne – Smuda się uaktywnie i zaczyna gadać od rzeczy. Ponawiamy apel – PZPN powinien mu nałożyć bezwzględny zakaz udzielania wywiadów. Czasami lepiej milczeć i sprawiać wrażenie idioty niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...