Reklama

Smuda kontra Beenhakker: jak oni budowali

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2010, 17:23 • 3 min czytania 0 komentarzy

Obejrzeliśmy niedzielny odcinek “Cafe Futbol”. Franciszek Smuda opowiadał, w jakich to niespotykanych okolicznościach przejął reprezentację Polski i że wcześniej żaden inny selekcjoner nie rozpoczynał pracy w tak trudnych warunkach. Niestety, na wideo nagrane zostały tylko wypowiedzi “Franza”, natomiast nie było pytań dziennikarza, więc nie wiadomo, czy padło oczywiste w tym momencie: – Co ty, Franiu, pierdolisz?
Smuda próbuje nam teraz wmówić, że po Leo Beenhakkerze odziedziczył tylko Błaszczykowskiego i Obraniaka (to cytat), a resztę drużyny musiał budować od podstaw. Jednocześnie w innych wywiadach stwierdził, że ma teraz kilku pewniaków na Euro 2012. Są to: Fabiański, Błaszczykowski, Lewandowski, Obraniak, Piszczek, Murawski i Boenisch.

Smuda kontra Beenhakker: jak oni budowali

Grał Fabiański u Beenhakkera? Grał.
Grał Błaszczykowski u Beenhakkera? Grał.
Grał Lewandowski u Beenhakkera? Grał.
Grał Obraniak u Beenhakkera? Grał.
Grał Piszczek u Beenhakkera? Grał.
Grał Murawski u Beenhakkera? Grał.
Grał Boenisch u Beenhakkera? Nie grał.

Z siedmiu pewniaków Smudy na Euro 2012 aż sześciu grało u poprzedniego selekcjonera – wszyscy za wyjątkiem tego, który jeszcze wówczas czuł się Niemcem. Piszczek oczywiście u Leo występował nie tak często jak teraz, bo po pierwsze nie był w takiej formie, jak teraz, a po drugie u Leo na prawej obronie wystawiany był Marcin Wasilewski, o co trudno mieć specjalne pretensje.

Wyczujmy te dwie sprzeczności:
1. Dostałem po poprzednim trenerze śmietnik, ledwie dwóch piłkarzy.
2. Moi (prawie) wszyscy pewniacy na Euro 2012 grali już u poprzednika.

Smuda mówi, że musiał budować od nowa, ale w tej całej budowli doszedł do tego etapu, który już stał w momencie, gdy przejmował kadrę po Holendrze. Wniosek – coś mu słabo budowanie idzie. Dokoptował teraz do składu Jodłowca. I aż ciśnie się na usta pytanie: – Grał Jodłowiec u Beenhakkera? Grał. No i Wojtkowiak też grał. I Peszko. I Jeleń. I Grosicki. I Bandrowski. I Smolarek. I Majewski. I Dudka. O ile to jeszcze aktualne – i Boruc, i Ł»ewłakow.

Reklama

Kto u Smudy zadebiutował i dziś jest blisko podstawowego składu kadry? Matuszczyk – pierwszy. Boenisch – drugi. Ktoś jeszcze? Adrian Mierzejewski – trzeci. Matuszczyk wcześniej grać w reprezentacji nie mógł, bo wcześniej generalnie nigdzie nie grał, albo akurat gdy Beenhakker przejmował kadrę, to Matuszczyk dopiero po raz pierwszy w życiu całował dziewczynę w usta. Boenisch wtedy gaworzył z kumplami po niemiecku, a Mierzejewski nie prezentował zbyt wysokiej formy. Teraz są lepsi, więc wskoczyli do kadry. Naturalna kolej rzeczy. Jak Smuda odejdzie, też pojawi się jakiś nowy piłkarz i też wskoczy do drużyny narodowej.

Ale co z tym budowaniem? Z siedmiu pewniaków, sześciu było już pewniakami wcześniej. No, faktycznie się Smuda nabudował. W Świebodzinie zdążyli w tym czasie postawić największy pomnik Jezusa Chrystusa na świecie (teraz muszą tylko zbudować kilka gór, ocean, jezioro, 12-milionowe miasto, kilka plaż oraz zmienić klimat i będzie już zupełnie jak w Rio de Janeiro), a Smuda zdążył dokooptować jednego “pewniaka”.

Franiu, nie ma nic złego w korzystaniu z zawodników, którzy już wcześniej w reprezentacji grali. Mało tego – to konieczność. Ale na siłę obdzielanie własnymi niepowodzeniami poprzednika jest po prostu prostackie.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...