Pod innym tekstem trwa dyskusja na temat Manuela Arboledy i jego ewentualnej gry w reprezentacji Polski i ta dyskusja – całkiem niesłusznie – zamienia się momentami w rozważania, kto miałby grać, jeśli nie Kolumbijczyk (to naprawdę dobrze brzmi – kto w polskiej kadrze, jeśli nie zawodnik z Kolumbii). To może dobry moment, aby podzielić się jednym trochę spóźnionym spostrzeżeniem. Otóż zapomnieliśmy – a potem nie było okazji – skomentować wypowiedzi Franciszka Smudy na temat środkowych obrońców w polskiej lidze.
“Franz”, jak pewnie wszyscy doskonale pamiętają, najpierw zapowiedział, że żadni obcokrajowcy nie mają u niego szans, a grać będą zdolni Polacy. Potem zdanie zmienił o 180 stopni i gdy zapytano go o powody tej niekonsekwencji, to odparł mniej więcej coś takiego (cytujemy z pamięci, ale chyba w miarę dokładnie): – Nie sądziłem, że sytuacja z obrońcami w naszej lidze jest aż tak fatalna. Prowadząc Lecha Poznań, skupiałem się tylko na swoich zawodnikach.
Pytamy teraz całkiem poważnie – czy trener może wystawić sobie gorszą recenzję? Franciszek Smuda pracował w Lechu trzy lata i skupiał się tylko na swoich zawodnikach, nie wiedząc, kto gra u konkurencji. Czy to nie jeden z powodów, dlaczego “Kolejorz” za kadencji FS nie został mistrzem Polski?
Trener uważany za najlepszego w Polsce (bo w końcu selekcjoner) publicznie przyznaje, że nie interesował go skład ligowych przeciwników. Pytamy:
– Czy taki szkoleniowiec może optymalnie przygotować zespół do meczu?
– Czy taki szkoleniowiec jest w stanie przechytrzyć rywala, nie wiedząc, kim jest ten rywal?
– Czy taki szkoleniowiec może pozytywnie wpływać na proces budowania zespołu, czyli politykę transferową?
Franciszek Smuda jako trener Lecha miał prawo wiedzieć nie tylko, kto gra w obronie każdego ligowego zespołu, ale też którą nogą zagrywa obrońca Lechii Gdańsk, jak w walce w powietrzu radzi sobie stoper Ruchu Chorzów i która łydka pobolewa defensowa Jagiellonii Białystok. Monitorowanie całych rozgrywek to obowiązek trenera, zwłaszcza takiego, który bardzo aktywnie chce uczestniczyć w polityce transferowej. Kto jeśli nie trener powinien powiedzieć prezesom: – Podoba mi się gra tego chłopaka z Górnika Zabrze, kupmy go? Ale jak Smuda mógł to powiedzieć, jeśli nie wiedział nawet, kto gra w obronie pozostałych klubów ekstraklasy.
Zaraz napisze kilka osób – znowu się czepiają! Ale czy czepialstwem jest to, że od trenera wymaga się wiedzy na temat rozgrywek, w których uczestniczy? Oczywiście, “Franz” najwidoczniej wyszedł z założenia, że to nie on ma się bać innych, ale inni mają się bać jego – jak to się skończyło, wszyscy wiemy.