Reklama

Bardzo dobry wynik po bardzo średnim meczu

redakcja

Autor:redakcja

17 listopada 2010, 22:44 • 4 min czytania 0 komentarzy

Uprzedzamy zaślepieńców – nie będzie spuszczania się nad grą reprezentacji, bo tej gry to za dużo dzisiaj nie było. Jak w tytule: zanotowaliśmy bardzo dobry wynik po bardzo średnim meczu. Spotkanie przebiegało zgodnie z nakreślonym przez nas w tekście zapowiedziowym scenariuszem: my, z nożem na gardle, robiliśmy wszystko, żeby mecz wygrać, natomiast przeciwnicy – z rozgrzanymi blondynkami w hotelu – robili wszystko, żeby mecz rozegrać (za wyjątkiem tych, którzy albo w ogóle nie przylecieli, albo nawet nie wstali z ławki: Drogba, Kalou, Kolo Toure). Wielkie brawa dla Roberta Lewandowskiego za wyjątkową skuteczność!
Dziwny był to mecz, bo na samym początku mieliśmy jeden zryw, a potem wyjątkowo upokarzające kilkanaście minut, kiedy piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej na stojaka grali z nami w dziadka. Kiedy wydawało się już, że do końcowego gwizdka nie dotkniemy piłki, nagle szybkie przejęcie i 1:0. I tak w zasadzie wyglądało to spotkanie – oni grali, my strzelaliśmy. Oni strzelali często, ale w bramkarza albo obok, my strzelaliśmy rzadko, za to niezwykle celnie. Spotkanie było na tyle specyficzne, że momentami mieliśmy wrażenie, iż gramy gorzej niż z Kamerunem, chociaż wtedy przegraliśmy 0:3, a teraz wygraliśmy 3:1.

Bardzo dobry wynik po bardzo średnim meczu

Oczywiście, nie ma sensu narzekać – wygraliśmy z lepszym zespołem, więc logiczne, że potrzebowaliśmy do tego szczęścia. To trochę jak z meczem Lech Poznań – Manchester City, rozegranym na tym samym stadionie. Też zwycięstwo na farcie, ale na farcie, któremu sami pomogliśmy, a przeciwnik nie zaszkodził. Jak zwykle imponował zaangażowaniem Jakub Błaszczykowski, dwie znakomite asysty zaliczył Adam Matuszczyk, dwoił się i troił Ludovic Obraniak czy Łukasz Piszczek, bardzo pewnie grał Łukasz Fabiański, o Lewandowskim nie ma co wspominać, wiadomo – to był jego wieczór. Obraniak strzelił pięknego gola, chociaż by ten gol padł, błąd musiały popełnić dwie osoby – sędzia liniowy (bo nie było faulu na Piszczku) oraz typowy afrykański bramkarz, który zamiast zrobić dwa kroki do tyłu, to bez sensu obraca się w powietrzu.

Ale na tym polega futbol – na wykorzystywaniu błędów rywali i minimalizowaniu skutków własnych pomyłek. Dlatego… zadowolony, zadowolony był po meczu Jurek Mordel. I żona w domu też.

Oddzielnie chcieliśmy potraktować duet Szpakowski & Juskowiak, bo naprawdę pierdoły wygadywane przez naczelnego komentatora RP są trudne do zniesienia. Jak można lekceważyć swoją pracę, jeśli polega ona na skomentowaniu czegoś raz na miesiąc? Nie mógł się szanowny pan Dariusz przygotować? Bamba, który przez pierwsze dziesięć minut nazywa się Bambo, a potem Bomba? Przecież to kompromitacja. I jeszcze te wszystkie wstawki, mające nam zasugerować, że Szpakowski jest fachowcem, a tak naprawdę całkowicie dekonspirujące jego futbolową ignorancję. Mówi coś Juskowiak o tym, że Lewandowskiemu zdarzyło się grać w pomocy, na co Szpakowski dorzuca: “Chociażby w Lechu”. W jakim Lechu, do cholery? Kiedy niby Lewandowski w Lechu grał w pomocy? Wystarczyło pobieżnie oglądać polską ligę, by wiedzieć, że zawsze grał w ataku. Albo dyskusja o pozycji Wołąkiewicza, a Szpakowski stwierdza: “Grał tam na przykład w Amice”. W Amice?! W Amice to Wołąkiewicz grał w juniorach, w ekstraklasie raz zdarzyło mu się wejść z ławki za kontuzjowanego kolegę. Raz! Kiedy więc Szpakowski widział, na jakiej pozycji grał w Amice Wołąkiewicz, jeśli on w Amice nie grał, tylko szkolił się w miejscowej szkółce i pomieszkiwał w lokalnym internacie? Rozumiemy, że on ma na kartce rozpisane kluby każdego gracza i że przy Wołąkiewiczu stało “Amica, Lechia”, ale wypada jeszcze mieć cokolwiek w głowie.

Reklama

Juskowiak, poza tym, że nie zna znaczenia słowa “kulisy” i że jest przeraźliwie nudny oraz maksymalnie nieśmieszny, kiedy próbuje żartować, też nie raczył się do spotkania przygotować. Np. stwierdzenie, że Gervinho jest po Drogbie największą gwiazdą Wybrzeża Kości Słoniowej jest dla eksperta dyskwalifikujące. Jeśli Gervinho, piłkarz Lille, jest po Drogbie największą gwiazdą WKS, to musimy stwierdzić, że Maciej Sadlok jest drugą po Błaszczykowskim gwiazdą reprezentacji Polski. Byle kibic wie, że wyżej w hierarchii trzeba ustawić Kolo Toure i Yaya Toure oraz Emmanuela Eboue czy Salomona Kalou.

Mecze sparingowe do Euro 2012 nie powinny być tylko nauką dla piłkarzy, ale też dla komentatorów i ekspertów. Szpakowski jest zbyt leniwy, by się do tego turnieju przygotować, więc niech lepiej ogląda go z pozycji kibica.

PS
Czy ktoś zdołał policzyć, ile razy w wywiadzie w przerwie meczu Tomasz Jodłowiec powiedział “myślę, że”?

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...