Dobrze, bardzo dobrze oglądało się mecz na szczycie polskiej ekstraklasy. Kiedy już wydawało się, że Jagiellonia dowiezie jednobramkową przewagę, nieprawdopodobnym strzałem wyrównał Aleksandar Vuković. Facet trafił do Polski prawie dziesięć lat temu, rozegrał blisko dwieście spotkań ligowych, ale z tej strony nie dał się jeszcze poznać. Przyjęcie trudnej piłki w powietrzu prawą nogą i natychmiastowy mocny strzał lewą, pod poprzeczkę? Van Basten by się nie powstydził. Co my piszemy – Van Basten by pozazdrościł! Bez dwóch zdań, mamy nowego kandydata do gola sezonu.
Półtorej godziny zaserwowane nam przez piłkarzy lidera i wicelidera zleciało bardzo szybko. Vuković strzelił jak nie Vuković, ale i Grosicki nie jak Grosicki – jego bramka była wprawdzie mniej efektowna, ale wciąż jednak podpadająca pod definicję “pięknej”. Poza tym non stop trwała wymiana ciosów, szła akcja za akcję, piłkarze Korony – a zwłaszcza Edi – raz po raz posyłali piłkę w okolice bramki gości. W okolice, a nie w bramkę, bo rozrzut miał Brazylijczyk tym razem spory i zazwyczaj piłka przelatywała metr czy dwa od słupka.
Gdyby Jagiellonia wygrała to spotkanie – a mogła, bo świetną okazję na 2:0 miał przede wszystkim Thiago Cionek, a także kilka akcji zostało rozegranych niezbyt roztropnie – już dzisiaj można byłoby napisać, że na sto procent przezimuje na fotelu lidera (a tak, jest to tylko bardzo prawdopodobne, ale jeszcze nie całkowicie pewne). Z kolei zawodnicy Korony mogą sobie pluć w brodę, bo trzeci raz w tym sezonie zwycięstwo dawało im pierwsze miejsce w tabeli i… trzeci raz w takiej sytuacji nie zdołali zwyciężyć. Mimo wszystko, to trochę pachnie frajerstwem.
W drugim niedzielnym meczu Zagłębie Lubin zremisowało 1:1 z GKS-em Bełchatów (gol Małkowskiego – jako że do kadry na lewą pomoc powoływany bywa nawet Maciej Rybus, to może warto spojrzeć na notującego asysty i bramki 25-letniego zawodnika Bełchatowa?), co tylko powiększyło ścisk w środku tabeli. Dawno nie mieliśmy takiego sezonu. Rok temu pierwszą od przedostatniej drużyny w tabeli po trzynastu kolejkach dzieliło 21 punktów, a np. w sezonie 2007/2008 to było aż 28 punktów. Teraz – zaledwie 11, bo tyle straty mają Lech i Widzew do Jagiellonii.
Następna kolejka:
GKS Bełchatów – Polonia Warszawa
Górnik Zabrze – Korona Kielce
Jagiellonia Białystok – Cracovia
Lechia Gdańsk – Widzew Łódź
Lech Poznań – Polonia Bytom
Legia Warszawa – Arka Gdynia
Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów
Wisła Kraków – Zagłębie Lubin
PS Dlaczego trener Bartoszek nie robił teatrzyku po tym, jak sędzia nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla Zagłębia w końcówce meczu? Moralność Kalego?