– Ważę 85 kilogramów i szczuplejszy już nie będę – mówi w rozmowie z “Magazynem Sportowym” Dawid Janczyk. Wywiad jest ciekawy, w sensie – dobrze się czyta, za to trudno poważnie przyjmować wygadywane przez piłkarza treści. Tak na oko to przez cztery czy pięć tysięcy znaków Janczyk przekonuje nas, jaki amator trenuje Germinal i jak bardzo bezpodstawnie ten amator nie stawiał na fantastycznego napastnika z Polski.
Podobno ów amator:
a) czepiał się, że Janczyk się spóźnia na treningi, mimo że się nie spóźniał
b) czepiał się, że Janczyk chodzi w dżinsach, mimo że wielu piłkarzy chodziło w dżinsach
c) czepiał się, że Janczyk ma nadwagę, mimo że nie miał nadwagi
Mówiąc krótko – amator, ale też idiota. Kto chce, niech wierzy.
Nas bardziej interesuje to zacytowane zdanie, bo niejako pokazuje podejście Janczyka. “Ważę 85 kilogramów i szczuplejszy już nie będę”. 85 kilogramów przy wzroście 181 centymetrów – Dawid Janczyk chce nam przekazać, że to minimalna dla niego waga. Dziwne. Aktualnie – przy danych 85/181 – BMI Dawida wynosi 25,99, podczas gdy wynik powyżej 25 uważa się za nadwagę (w tym wypadku lekką, ale jednak). Tu w dodatku mówimy o profesjonalnym sportowcu. Oczywiście ma on większą masę mięśniową niż przeciętny człowiek (powinien mieć), ale akurat u Janczyka trudno te rozbudowane mięśnie zaobserwować. Dla porównania – Manuel Arboleda w Zagłębiu Lubin przy 187 centymetrach wzrostu ważył 87 kilogramów, a był dużo, dużo bardziej napakowany. Jednocześnie uznano, że jego wagę należy trochę obniżyć. A Janczyk mówi – 85 i ani grama mniej!
Zresztą, tłumaczenia Janczyka nie trzymają się kupy. Przez cały wywiad pozuje na człowieka, który chadza własnymi ścieżkami i który jednocześnie potrzebuje nad sobą bata, bo w przeciwnym razie sam z siebie nic nie zrobi. Jednocześnie pada takie zdanie: “W klubie nikt nie wiedział, że przed sezonem, aby zrzucić te rzekome kilogramy, biegałem rano”. RZEKOME KILOGRAMY. Dawid Janczyk uważał, że nie ma nadwagi, ale chodził zrzucać rzekome kilogramy. Facet, który przyznaje, że nie lubi ciężkiej pracy, dopóki nie zostanie do niej zmuszony, wstawał z rana, żeby zrzucać nadwagę, której wcale nie miał. Boskie.
Dawidku, masz talent, więc weź się w końcu do roboty zamiast płakać, że w Belgii trenerem poważnego bądź co bądź klubu jest facet, który najlepszego (rzekomo oczywiście) napastnika nie sadza nawet na ławce rezerwowych. I przestań wmawiać sobie, że 85 kilogramów przy 181 centymetrach wzrostu to minimalna waga. Po prostu zrzuć te schaby i zajmij się znowu graniem w piłkę.