Franciszek Smuda powołał do reprezentacji Polski będącego bez formy Pawła Brożka, o co nawet… nie można mieć wielkich pretensji. Niestety, wśród napastników mamy nieprawdopodobną posuchę i doszło aż do momentu, w którym uprawnione jest pytanie “jeśli nie Brożek, to kto”?
Za nami dwanaście kolejek ligowych. Granica przyzwoitości – cztery gole, czyli trafienie w co trzecim meczu. Kto ma mniej niż cztery, niech się nie wygłupia i nawet o kadrze nie myśli. Normalnie powinniśmy napisać, że kto ma mniej niż sześć, ten o kadrze nie nie myśli, ale… no właśnie, praktycznie wszyscy mają mniej niż sześć.
W polskiej lidze:
Frankowski – 8 goli, trochę stary
Niedzielan – 8 goli, ostatnio kontuzjowany
Sernas – 6 goli, nie jest Polakiem
Robak – 5 goli, potencjalny kadrowicz
Brożek – 4 gole, powołany
Sobiech – 4 gole, potencjalny kadrowicz
Ł»ewłakow – 4 gole, trochę stary
Traore – 4 gole, nie jest Polakiem
Rudnevs – 4 gole, nie jest Polakiem
A za granicą? Za granicą sytuacja z napastnikami wygląda tak (wypisujemy tych pierwszoligowych albo chociaż trochę znanych):
Lewandowski – powołany
Jeleń – kontuzjowany (jak zawsze)
Grzelak – bądźmy poważni
Saganowski – na ławce
Rasiak – nie strzela
Sosin – nie strzela/bądźmy poważni (sorry, jednak, strzela – czyli “bądźmy poważni”)
Sikora – bądzmy poważni
Jaki wniosek? Smuda mógł wybierać tylko między Brożkiem, Robakiem i Sobiechem. Sobiech nie gra najgorzej, ale furory też nie robi. Robak trafił na razie w dwóch meczach, jest rok starszy od Brożka i trzeba byłoby być dla niego wyjątkowo życzliwym, by uznać, że jest piłkarzem podobnej klasy i z podobnym potencjałem. W ekstraklasie rozegrał 73 mecze i strzelił 24 gole, co daje średnio 0,32 bramki na mecz. Młodszy Brożek przy 84 golach w 195 meczach ma średnią 0,43.
Niezwykłe – jest tak niewielu napastników w Polsce, że dosztukować trzeba nawet Brożka, który jest cieniem samego siebie. Powoływanie go jest kontrowersyjne, ale jednocześnie łatwe do wybronienia.
Oczywiście jest jeszcze rozwiązaniem pod tytułem “selekcjoner widzi więcej”. Wówczas można przyjąć, że kryterium bramek nie jest decydujące. Tu Smudzie znów zabrakło konsekwencji – skoro powoływał Salamona, rezerwowego Jędrzejczyka i kilku innych “dziwnych” piłkarzy, to czemu tym razem nie spróbował Michała Kucharczyka? Ten chłopak gra na tyle krótko w ekstraklasie i na tyle dobrze, że można zaryzykować stwierdzenie, że zbyt wielu goli JESZCZE nie strzela, a lada chwila może się to zmienić.
Ale Kucharczyk w kadrze to też byłby dowód niesamowitej posuchy i desperacji trenera – za powołaniem powinny stać mocniejsze argumenty niż dwa gole w sezonie.
No właśnie – jeśli nie Brożek, to kto?
PS Dobrze, że Smuda ostatecznie nie odpalił Majewskiego tylko dlatego, że Majewski wyraził chęć gry, a głupio, że powołał go po tym, jak powiedział, że nie powoła. Ktoś jeszcze słowa selekcjonera traktuje poważnie?