Artur Wichniarek nie jest już piłkarzem Lecha Poznań, co oznacza, że teraz wszyscy uznają go za ostatnią pierdołę. Nam się zdaje, że taką pierdołą nie jest, ale nie mamy żadnych argumentów na obronę swojej tezy, więc na razie poczekamy, co się z nim stanie dalej. Wichniarka, jak rzadko którego piłkarza grającego od tylu lat, nie znamy w ogóle, natomiast wydaje nam się on niezwykle ambitnym, aczkolwiek niezrozumianym facetem, z charakterem, którzy nie pomaga w nawiązywaniu przyjaźni, z wizją świata, w której to bardziej inni muszą dostosywać się do niego, niż on do innych. Niemniej – jawi się nam jako ktoś, kto gra w piłkę dlatego, że lubi i dlatego, że ma frajdę, kiedy uciszy kilku wieśniaków. Ma satysfakcję, gdy sam sobie udowodni, że – zgodnie z własnym wyobrażeniem – jest najlepszy. Najlepszy nie jest, ale zły też nie. Wsadzić gola potrafi. Wolelibyśmy go mieć po swojej stronie.
Może się mylimy – nasze obserwacje w jego wypadku są całkowicie powierzchnowne. To, że odejdzie z Lecha było jasne, odkąd odsunięto go od zespołu – Wichniarek nie z tych, którzy kurczowo złapią się kontraktu. Nie chcą mnie? Ok, do widzenia.
Jego transfer do Lecha okazał się całkowitą klapą. Wydaje nam się, że Wichniarek byłby w stanie tej drużynie dać dużo, gdyby ktoś zadbał o to, by “Wichniar” czuł się w niej najważniejszy. Są tacy piłkarze, którzy właśnie potrzebują świadomości, że wszystko kręci się wokół nich. Ale on od początku był tylko zapchajdziurą, w pewnym momencie zrobiono z niego raczej popychadło, więc się z tego interesu wypisał.
Nieważne.
Wiecie, co najbardziej zapamiętamy z jego “gry” w Lechu? Wichniarek rozmawia z kolegą po meczu ze Spartą Praga (chyba ze Spartą).
– Wiesz, pierwszy raz się spotykam z czymś takim, że gramy ważny mecz, a trener mówi, że mamy grać “swoje”. Ł»adnego przygotowania pod przeciwnika, żadnych analiz, nikt nic nie wie. Co to właściwie znaczy grać “swoje”? – pyta w typowy dla siebie sposób Wichniarek.
– No, po prostu macie grać to, co ćwiczycie na treningach.
– Aha… A co my w zasadzie ćwiczymy na treningach?
– Coś przecież robicie.
– Bo ja wiem?
Wymowne.