Jest taka święta zasada, że nieznajomość prawa nie chroni przed konsekwencjami. Nie słyszeli o tym jednak działacze Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Uwaga, niech mecz będzie tylko tłem dla późniejszych decyzji, jakie zapadały przy zielonym stoliku i dla niedorzecznych tłumaczeń. Sprawę opisał portal sportowetempo.pl. Było tak: Jutrzebka Giebułtów wygrała z Płaszowianką 8:0, jednak przez 10 minut w zespole Jutrzenki nie występował żaden młodzieżowiec – co jest wbrew przepisom. W związku z tym poczatkowo przyznano Płaszowiance walkowera. A potem…
Związkowa Komisja Odwoławcza MZPN przywróciła wynik z boiska. Orzeczenie: “Mając na uwadze, że w klubie LKS Jutrzenka wszystkie osoby pracują społecznie stwierdzić należało, że mogły one nie mieć świadomości dotyczącej zmiany definicji młodzieżowca w porównaniu do wcześniejszych sezonów. Samo omówienie tej sprawy przy okazji terminarza jest niewystarczające dla uznania świadomości zmiany definicji albowiem JEDYNIE w przypadku dostarczenia pisemnego dokumentu w postaci regulaminu (lub wyciągu tych przepisów, które w porównaniu do poprzedniego sezonu uległy zmianom) można oczekiwać od klubu stosowania się do niego. Mając na uwadze przedstawione okoliczności uznano odwołanie LKS Jutrzenka Giebułtów za zasadne”.
Co chce nam przekazać związek? Ł»e wprawdzie odpowiednie przepisy istnieją, ale nie można oczekiwać egzekwowania ich, ponieważ pracownicy klubów tych przepisów nie znają. Zresztą, skąd mieli znać, skoro ich im nie dostarczono. Cyrk.
Idźmy dalej – czy klubom dostarczono przepisy gry w piłkę nożną, te najbardziej podstawowe? Jeśli bowiem uznamy, że regulaminów związkowych działacze mogli nie znać, bo im ich nie przywieziono, to tak samo piłkarze mogą nie wiedzieć, że np. nie można strzelić gola ręką. Skąd mają to niby wiedzieć? Nie wiedzą. Demagogia? Nie. Konsekwencja.
Co ciekawe, w regulaminie można także przeczytać: “Z Regulaminem Rozgrywek winien zapoznać się każdy klub, działacze, sędziowie przed rozpoczęciem rozgrywek. Nieznajomość niniejszego Regulaminu nie jest argumentem w sprawach spornych”. Jednak – tu dopiero Monty Python – ten punkt widocznie nie ma zastosowania, bo skoro działacze nie czytali regulaminu, to nie czytali też, że muszą go przeczytać i że nie mogą się bronić argumentem, że nie czytali. Wiedzieliby to wszystko, gdyby przeczytali. A tak są niewinni.
Co jeszcze ciekawsze, regulaminu nie czytali sami działacze związku. Bo jest tam punkt mówiący: “Organ II instancji podejmuje decyzję w terminie 21 dni od daty złożenia odwołania”. Tymczasem decyzja zapadła… 35 dni od daty złożenia odwołania. Na szczęście działacze mogą zawsze powiedzieć, że o tym nie wiedzieli, bo nie czytali, a gdyby wiedzieli, to na pewno wydaliby decyzję na czas.