Reklama

Piłkarska wersja filmu “Oszukać przeznaczenie”

redakcja

Autor:redakcja

30 października 2010, 22:02 • 3 min czytania 0 komentarzy

Cracovia zrobiła dzisiaj duuuży krok w kierunku spadku z ekstraklasy. W zasadzie to już wisi nad przepaścią, trzyma się jedną ręką krawędzi, a kolejni rywale podchodzą i tak paluszek po paluszku odginają… Możecie uznać, że jedenaście kolejek to za mało na aż tak daleko idące wnioski, ale porażka z Polonią Bytom naprawdę może mieć ogromne znaczenie dla układu tabeli na koniec sezonu. I wiecie co – niech ta Cracovia już spada, może paradoksalnie jej to wyjdzie na dobre. Czasami niektórzy nie mają odwagi, by zacząć wszystko od nowa i wtedy “z pomocą” przychodzi los. Tak więc – krakusy, spadajcie!
Spójrzmy na tabelę i na drużyny walczące o utrzymanie (do tego grona Lecha Poznań mimo wszystko nie ma co zaliczać). Do Śląska sześć punktów straty i porażka u siebie 2:3, czyli w zasadzie siedem punktów. Do Zagłębia Lubin osiem punktów. Do Ruchu dziewięć punktów i przegrana 2:3 u siebie, czyli tak naprawdę dziesięć. Tak samo wygląda sytuacja z Polonią Bytom. No i Arka – dziewięć punktów straty, ale pozytywny – jak na razie – bilans.

Piłkarska wersja filmu “Oszukać przeznaczenie”

Do końca tego roku Cracovia zagra z:

Wisła Kraków (dom)
Widzew Łódź (wyjazd)
Jagiellonia Białystok (wyjazd)
GKS Bełchatów (dom)
Legia Warszawa (dom)

To nie jest terminarz marzeń – sukcesem będzie, jeśli Cracovia przed zimą uzbiera dziesięć punktów. I potem, na wiosnę, żeby się utrzymać będzie trzeba punktować w czternastu kolejkach na poziomie zespołów z czołówki ekstraklasy. Ale żeby punktować na poziomie zespołów z czołówki ekstraklasy, trzeba byłoby mieć zespół na poziomie czołówki ekstraklasy. Biorąc pod uwagę, jak w ostatnich latach wyglądało budowanie drużyny w Krakowie, pamiętając, że dla Janusza Filipiaka Polczak i Wasiluk to najlepsza para stoperów w ekstraklasie, trudno nie zwątpić.

Mecz z Polonią Bytom był dla Cracovii w pierwszej połowie pechowy, ale jeśli zespół nie potrafi wykorzystać tragicznej gry tak miernego przeciwnika i nie jest w stanie zdobyć chociażby jednego gola, to o czym tu w ogóle mówić?

Reklama

Cracovia i tak od lat bierze udział w piłkarskiej wersji filmu “Oszukać przeznaczenie”. A kto tę produkcję widział, ten wie – już po nich. Hmm… ŁKS wchodzi, Cracovia spada: czy to nie piękne zwycięstwo idei fair play?

Ciekawych meczów w tej kolejce nie brakowało. Bardzo ważne i bardzo szczęśliwe zwycięstwo zanotowała w Gdańsku Korona Kielce. Ciekawe, czy teraz też Marcin Sasal będzie opowiadał – jak po spotkaniu z Legią – że chciałby zdobywać gole, ale sędzia mu nie pozwolił? Ciekawe, czy kieleccy dziennikarze znowu będą robić taką wieś? Bo Korona wygrała w dużej mierze dzięki pomyłkom beznadziejnego jak zawsze Roberta Małka.

Ale nie dajmy się zwariować – Małek nie pilnował zwycięstwa gości, tylko po prostu, wraz z asystentami, mylił się. Zanotował wpadkę przy bardzo trudnej do oceny sytuacji z rzutem karnym (dopiero na zwolnionym tempie i to nie od razu udało się wykazać, że “jedenastka” się należała) oraz przy minimalnym spalonym dla Korony przy golu. Jednak ten spalony był naprawdę minimalny, Tataj wracał się w głąb boiska, chodziło o ułamki sekund.

Gdyby Małek pilnował zwycięstwa gości, nie przerywałby dwa razy akcji Macieja Korzyma, gdy całkowicie prawidłowo mijał przeciwników (raz w tym momencie pachniało golem). Po prostu trzeba uznać, że ten facet nie umie sędziować.

Szkoda tylko, że w drugim meczu z rzędu Lechia ucierpiała na pomyłkach arbitra. Cóż, polska liga jest jak ruletka. Wypada czerwone, sędzia pomyłkami foruje gospodarzy. Wypada czarne, sędzia foruje gości. Wypada zero (rzadko) – arbiter nie myli się w ogóle. Lechia dwa razy z rzędu miała pecha.

Przebudził się Śląsk Wrocław, który wygrał dopiero drugi raz w tym sezonie – poprzednie zwycięstwo zanotował w meczu z Cracovią, w drugiej kolejce. Dobrze prezentuje się ostatnio Sebastian Mila – jeśli kogoś w tym zespole warto pochwalić, to przede wszystkim jego.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...