Pojawia się bardzo interesujące pytanie – czy Robert Maaskant uważa wszystkich wokół siebie za idiotów, czy też sam ma pewne problemy z postrzeganiem rzeczywistości. Dzisiaj w “Przeglądzie Sportowym” zamieszczono długi wywiad z trenerem Wisły Kraków i niestety wnioski po lekturze nie są zbyt wesołe. Mianowicie – Maaskant pierdoli. Sorry za dosadność, ale słowo “pierdoli” idealnie określa tę holenderską gadaninę. Skądś ją zresztą znany.
Najpierw gołe cytaty…
– Naszym głównym problem jest to, że zdobywamy za mało bramek. Gdybyśmy byli skuteczniejsi, wówczas mielibyśmy więcej punktów, wyższe miejsce w tabeli i nie byłoby mowy o kryzysie.
– W meczu ze Śląskiem Wrocław mieliśmy z 50 dośrodkowań, ale nie udało się strzelić ani jednego gola. W niedzielę z Górnikiem Zabrze byliśmy przez 60 procent czasu przy piłce, ale też nie zdobyliśmy bramki. Gramy dobrze, w każdym meczu piłkarsko jesteśmy coraz lepsi, ale brakuje nam jeszcze skuteczności. Przecież nie rozmawiamy teraz na temat słabej gry Wisły, ale jedynie gorszych wyników w ostatnim czasie.
– Oczywiście argument, że nie mamy wyników, na razie jest słuszny. Ale ja cały czas mam w głowie też to, że gramy dobrze. W meczach z Koroną lub Śląskiem u siebie powinniśmy wygrać. W Bełchatowie rywal stworzył jedną sytuację i strzelił gola. My mieliśmy tych sytuacji zdecydowanie więcej, a gola strzeliliśmy z karnego. Z Jagiellonią długo graliśmy bardzo dobrze, ale pechowo straciliśmy dwie bramki, a potem mieliśmy pecha w polu karnym rywala. I znowu wracamy do braku skuteczności. Gdybyśmy w tych czterech meczach wygrali, mielibyśmy wystarczająco punktów, żeby uniknąć rozmowy o kryzysie.
Podsumujmy – gdyby Wisła wygrała ostatnie cztery mecze, wówczas nie byłaby w kryzysie. A tak, to jest w kryzysie tylko dlatego, że tych spotkań nie wygrała. Ł»eby je wygrać, trzeba było strzelić kilka goli więcej, więc tak naprawdę te zwycięstwa były na wyciągnięcie ręki. Gole dają zwycięstwa, zwycięstwa dają punkty, punkty dają brak kryzysu. Czyli – zabrakło tylko goli i cały łańcuszek się posypał, mimo że tak naprawdę nie powinien.
Maaskant chce zagadać rzeczywistość. Jego zdaniem nie mówimy o tym, że Wisła gra źle, tylko o tym, że nie strzela goli. Bo gra dobrze. Hmm… Jeśli Wisła gra zdaniem Maaskanta dobrze, to strach pomyśleć, jak będzie grała chociażby “średnio”. Wyjdzie z własnej połówki? “Ale ja cały czas mam w głowie też to, że gramy dobrze”. W głowie to ty, Robercie, masz raczej jakąś sieczkę. Dobrze? Wisła gra dobrze? Ręka do góry, kto uważa, że Wisła gra dobrze…
“Gdybyśmy w tych czterech meczach wygrali, mielibyśmy wystarczająco punktów, żeby uniknąć rozmowy o kryzysie”. Oczywiście. Gdyby Wisła wygrała wszystkie mecze w tej rundzie w rozmiarach 8:0, mówilibyśmy nie o kryzysie, tylko o wynikach wszech czasów. Gdyby wygrała następne sto meczów, pobiłaby rekord świata. Sęk jednak w tym, że Wisła nie wygrywa. To jak wiadomo szczegół, tylko pochodna braku goli. Gole powinny być, tylko brakuje sytuacji. Sytuacji brakuje… W zasadzie nie wiadomo, dlaczego. Podobno zawodzi skuteczność, ale to chyba nadużycie, bo na razie to piłkarze Wisły nie za bardzo mają kiedy się skutecznością wykazać. Co najwyżej skutecznością w odbiorze piłki.
Maaskant twierdzi, że Wisła prezentuje się coraz lepiej i powinna wygrać ze Śląskiem, chociaż to Śląskowi nie uznano gola w ostatniej minucie (prawidłowego). Twierdzi, że powinna wygrać z Bełchatowem, chociaż to Bełchatowowi nie przyznano rzutu karnego (ewidentnego). I tak dalej…
Szanowny Robercie, ludzie w Polsce nie są debilami, nawet jeśli Leo Beenhakker przekazał ci co innego. Mają swój rozum. Jeśli Wisła ma dalej grać “tak dobrze” i przegrywać “tak pechowo”, to może sprawdź co słychać w RBC Roosendaal.