Reklama

Spacerowa wygrana MC, ale wstydu jednak nie było

redakcja

Autor:redakcja

21 października 2010, 22:42 • 3 min czytania 0 komentarzy

Drugi skład Manchesteru City spacerkiem ograł Lecha Poznań. Mimo że w jedenastce brakowało Teveza, Yaya Toure, Kolo Toure, Boatenga, Kompany’ego, Millnera, Barry’ego i Bridge’a, ani przez moment nie pachniało remisem. Całe szczęście, że Anglicy przez ostatnie dwadzieścia minut czekali na końcowy gwizdek i zamiast nacierać, woleli wymieniać piłkę w obronie – bo mogło się skończyć i 5:1. Ogólnie jednak, patrząc na klasę rywala, nie ma co specjalnie narzekać, bo “Kolejorz” miał ciekawe fragmenty, kiedy odważnie ruszył do przodu i prezentował piłkę bez kompleksów.
Skład Manchesteru City nie był zaskoczeniem – wiadomo, że zespół Roberto Manciniego skupia się na spotkaniu z Arsenalem Londyn w najbliższej kolejce ligi angielskiej, a ogranie Lecha Poznań musiało nastąpić tak przy okazji. Natomiast zaskoczył zestawieniem trener Jacek Zieliński. Aż nasuwa się pytanie: co mu tak naprawdę chodziło po głowie? Na ławce rezerwowych zostawił Rudnevsa oraz Stilicia. Uznał, że jedenastka bez nich jest silniejsza? Uznał, że zaskoczy Anglików w drugiej połowie i nie spodziewał się, że już do przerwy będzie po jabłkach? Czy też jednak zagrał na… utrzymanie posady? Mógł przecież pomyśleć, że bez względu na to, jaki będzie wynik spotkania z Manchesterem City, nie będzie to miało wpływu na jego pracę w Poznaniu. Co innego najbliższa kolejka i spotkanie w Zabrzu. Czyżby Zieliński oszczędzał Rudnevsa i Stilicia na mecz z Górnikiem? Czyżby takie właśnie były priorytety tego szkoleniowca? Liga polska ważniejsza?

Spacerowa wygrana MC, ale wstydu jednak nie było

Trzy gole zdobył Adebayor, czego się można było spodziewać. Natomiast smutne, z jaką łatwością po trzech, czterech lechitów nawijał Adam Johnson. Utalentowny, 23-letni zawodnik, zadebiutował już w reprezentacji Anglii, ale powiedzmy sobie szczerze – nie należy on do największych gwiazd Premiership (poprzedni sezon spędził w dużej mierze w Championship), ani nawet do największych gwiazd Manchesteru City. Tymczasem Henriqueza w tym jednym meczu zakręcił ze dwadzieścia razy, w ogóle wygrał prawie wszystkie dryblingi, niezależnie, kto akurat pokazał się przed nim. Aż się zastanawialiśmy – co by się wydarzyło, gdyby taki Johnson miał rozegrać sezon w polskiej lidze? Nauczyliby go, że u nas się nie drybluje, czy też mijałby w każdym meczu po ośmiu? Na tle naszych toporów – facet z innej planety.

No i jeszcze jedno – irytujące są czasami te europejskie puchary, z tego względu, że trudno na ich postawie wyciągnąć wiążace wnioski na temat klasy drużyn. Od porażki 1:3 z drugim składem Manchesterem City, wolelibyśmy starcie z optymalną jedenastką, grającą z maksymalnym zaangażowaniem. Jesteśmy ciekawi, w jakich rozmiarach tak naprawdę Manchester City byłby w stanie wygrać z Lechem, gdyby chciał. Byłoby 5:0? Pewnie spokojnie. Byłoby 7:0?

Wkurza więc ta Liga Europejska, bo połowa drużyn gra w niej na pół gwizdka. I przez to nawet jak się wygra mecz, to pozostaje pewien niedosyt.

Najnowsze

Boks

“Potwór” w drodze po nieśmiertelność. Naoya Inoue – najlepszy pięściarz na świecie?

Błażej Gołębiewski
2
“Potwór” w drodze po nieśmiertelność. Naoya Inoue – najlepszy pięściarz na świecie?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...